Stwierdzam,że ostatnio na moim blogu w głównej mierze pojawiają się same recenzje kosmetyków. Tusze,kremy,lakiery- to już codzienność mojego kawałka internetu,który pierwotnie wcale nie miał służyć do wyrażania opinii na temat kosmetyków. Nie ukrywam jednak,że poruszanie ów tematu bardzo przypadło mi do gustu. Postanowiłam jednak wprowadzić w życie bloga posty
- o wszystkim i o niczym.
Jak już napisałam w mojej zakładce: O Rudeej12 i jej blogu, spodziewajcie się postów, postów o wszystkim. Nagłówek- jedno z moich uzależnień. Jedno z wielu.
No więc dziś oczywiście pierwszy post z tej serii, czyli o mojej miłości...
Stefcia, dołączyła do mojego domu 11 października 2009r, pierwotnie miała być Stefanem...ale co tam.. :P (Niestety nie mam zdjęć, z okresu jej bycia "małym kotkiem".
Moja kochana kotka, jest trochę dziwna... uwielbia jeść lody.
Lubi spać w łazience, na półce z ręcznikami, dawniej sypiała też na bojlerze, ale teraz,że już jest gdzie indziej, nie ma takiej możliwości :D Zawsze dziwiliśmy się jak to możliwe,że ten bojler ją nie parzy...mimo wszystko podkładaliśmy jej zawsze jakiś koc, na wszelki wypadek.
Stefka, lubi też wszelkiego rodzaju święta :D Kocha pomagać w pakowaniu prezentów :D
Jak każda dobra mamusia, kocha swoje dzieci i dobrze się nimi opiekuje.
Stefanka jest bardzo płochliwa,nieufna, jednym słowem- dzika. Tak jest od początku, gdy pierwszy raz przyniosłam ją do domu. Nie chciała nawet zmienić miejsca zamieszkania... za nic nie dawała się złapać.
Pokaże Wam jeszcze moją odpowiedź konkursową związaną z najpiękniejszym prezentem,który w życiu otrzymałam... jak myślicie, co to był za prezent?
Wymarzony prezent jaki w życiu otrzymałam? I taki, którego do tej pory
nie zapomniałam? Wróćmy więc do czasu minionego, 10 października, roku
2009. Bardzo dobrze pamiętam, choć nie lada czas to było temu, była to
sobota, godziny popołudniowe, a mróz walił o szybę do wszystkich
Zawojskich okien. Godzina około 15, bo "Czas Honoru" oglądałam, zupełnie
nie zorientowana faktem, który się stanie. Zapadła dziwna cisza, i
liście z drzew nawet nie leciały, rozbrzmiał sygnał telefonu mamy.
Odebrała, pogadała, słuchawkę odłożyła i mówi domownikom jaka to nowina.
U sąsiadki na poddaszu, kocica urodziła i ponoć piękne kocięta po sobie
zostawiła. A my nie dawno straciliśmy kota... Biegnę zobaczyć-
pomyślałam. Szybko się ubrałam i w sekundę przed drzwiami sąsiadki już
stałam. Zaglądam czym prędzej, a tam trzy małe główki na mnie wyglądają,
tak cudne iskierki w oczach mają. Dwa czarne jak smoła, ale była też
bura mordka wesoła! Za serce od razu mnie ścisnęła, żyć nie pozwoliła,
wiedziałam ,że w domu muszę ją mieć- a skoro tak postanowiłam no to
cześć! Do domu w mgnieniu oka wróciłam, o cudzie, który tam zobaczyłam,
zaraz opowiedziałam. Na co odpowiedź"NIE" usłyszałam. Szybko się
rozpłakałam, myśli o braku kotka nie dopuszczałam. Nastała 9:00 rano w
niedziele a co za tym idzie? Moja zmiana, wiedziałam ,że muszę zdobyć
tego kompana. Na przemian byłam miła i błagałam aż w końcu przychylne
słowa usłyszałam i się rozradowałam. Około 17 po kocura wybyłam, sprawa
jednak tak prosta nie była. Bura mordka czując co się święci, nie
chciała opuścić swojej rodzicielki, za Boga złapać się nie pozwalała! Na
nic zdało się mleko i kiełbasa, którą na zachętę otrzymywała.
Rodzeństwo jej do przyjaźni było skore, chętnie obecnością w domu
uraczyłoby Korę. Ja jednak nie byłam zainteresowana, bo po uszy w burej
mordce już byłam zakochana. Po około godzinie męczarni ciężkiej miałam
już kocurka w swojej ręce. Do domu tuląc go do piersi prędko
popędziłam... a tam znowu zbledła mi mina. Bo nowy piesek nie był w
stanie kotka zaakceptować, przyjaźni mu swojej zaoferować. Tata więc
kazał z powrotem kocurka u sąsiadki zostawić, do czego rudaaa12 dopuścić
nie była w stanie. Użyła swojej tajnej broni zwanej- płakaniem. I tym o
to sposobem Stefcia do jej domu dołączyła, choć pierwotnie Stefanem być
powinna, nawet to nie spowodowało ,że moja miłość do niej się zmieniła.
Zamieszczałam ją na blogu Dobre Dla Urody, i mimo,że nie wygrałam, fajnie było coś takiego napisać ;)
Będą Wam się podobać takie posty? Kociarstwo, czytanie, jedzenie? :D Trochę urozmaicenia chyba nie zaszkodzi,co?
Fajnie przeczytać u Ciebie coś innego. Stefcia bardzo mi się podoba aczkolwiek boję się kotów, bo moja babcia miała Psotkę . Ten kot był dziki, nie dał się dotknąć a raz przeraźliwie mnie podrapała gdy byłam małą dziewczynką :(
OdpowiedzUsuńPrzecudowny kocurek :)
OdpowiedzUsuńFajna Stefcia :D Lubię takie życiowe posty, pisz śmiało - będę czytać ;)
OdpowiedzUsuńale wierszyk to Ty napisałaś cudowny o tej swojej przepięknej przeuroczej lubiącej ciepełko Stefci :) ♥
OdpowiedzUsuńśliczna kicia ;)
OdpowiedzUsuńKociarstwo możesz jak dla mnie wrzucać codziennie :)
OdpowiedzUsuńCudna koteczka ❤
Pozdrowienia od Nuszkisa :)
świetny wpis:) lubię takie oraz lubię koty :)
OdpowiedzUsuńTeż używam tajnej broni zwanej płakaniem :D
OdpowiedzUsuńŚwietna historia :)
Ale słodka kicia:-)
OdpowiedzUsuńCo prawda za kotami nie przepadam,ale zdjęcia niektórych mnie urzekają. Zwierzak w domu potrafi uszczęśliwić.
OdpowiedzUsuńTeż jestem kociarą :D Głaski dla Stefki ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kotki! niestety nie mogę mieć w domu, bo tata i siotra są uczuleni ..
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba Twoja odpowiedź konkursowa :)
szkoda, że nie wygrałaś ..
skoro blog o wszystkim ;) to poczytam co tam dobrego ugotowałaś ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam koty! :) A opis prezentu świetny! :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla kiciusia ;)
OdpowiedzUsuńlubię takie przerywniki :) w stałej tematyce
OdpowiedzUsuńchętnie poczytam takie posty
a koty uwielbiam :)
Fajna kicia ;D
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego , ale mam wstręt dla kotków :D
OdpowiedzUsuńaaaa!!! uwielbiam koty. <3
OdpowiedzUsuńale maluszek
OdpowiedzUsuńsłodziak z niego :))
OdpowiedzUsuńnapisałam ogólnie że kotek :))
UsuńHeh super! Świetnie to opisałaś ;) ostatnie zdjęcie takie słitaśne :)
OdpowiedzUsuńSliczna ta Twoja kicia :)) no i Kochana jak Ty rymujesz hihii :&
OdpowiedzUsuńw sumie to końcówki jakiś czas temu, ale ogólnie ja takie włosy właśnie mam , ha może się ułożyły jakoś nie wiem : D
OdpowiedzUsuńa ja kotów no nie mogę po prostu, jestem zwolenniczką psów :)
przesliczny :D widac diabła w oczach :D
OdpowiedzUsuńSłodkie zwierzątko :) Ja też mam kotke, ale syjamską :D
OdpowiedzUsuńobserwuje, zapraszam na mój blog:)
pewnie że nie zaszkodzi :-)
OdpowiedzUsuńnie samymi kosmetykami człowiek żyję :)
Kociak słodki :D
ja też miałam być.. Wojtusiem :D
Fajny kociak;) moja kotka też lubiła lody:)
OdpowiedzUsuńhehe świetny post i cudne fotki ! pewnie, ze nam się pdooba:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
Wolę pieski, ale Twoją kotkę uwielbiam <3 :)).
OdpowiedzUsuńBuziaki :*.
Opowiadanie jest świetne!
OdpowiedzUsuńKotek na ostatnim zdjęciu skradł moje serce ;)
też jestem fanką kotecków i mam jednego w domku :)
pozdrawiam ;)
ja kocham psiaki, szczególnie mojego Baksiorka :)
OdpowiedzUsuńdla mnie fajnie, takie posty mogą być :)
OdpowiedzUsuńkocurek <3
Słodki ten kociak...a co do zmian to faktycznie czasami mała odskocznia od kosmetycznych recenzji jest mile widziana ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna kicia, kocham koty :)
OdpowiedzUsuńmój kot też lubi lody :P i woli kwaśne mleko zamiast świeżego :P Piękna Stefanka! :)
OdpowiedzUsuńa ja właśnie straciłam kotka :(
OdpowiedzUsuńa ja nie przepadam niestety albo stety za kotkami:):(***
OdpowiedzUsuńMoja Gapcia również uwielbia lody :)
OdpowiedzUsuńo matko ale wytrzeczyła gały na tym jednym zdjęciu hahahahaa xd uroczo:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam koty :) chciałabym mieć, ale niestety jestem uczulona... :( ciekawa odmiana na blogu ;)
OdpowiedzUsuńJa mam podobną historię bo miała być Selena, ale skończył/a jako Perwerus.
OdpowiedzUsuńKoty uwielbiają nabiał :D
cudowny kociak ;))
OdpowiedzUsuńAleż uroczy kotek ;p JA osobiście mam psa który też lubi jeść lody chipsy i tym podobrne rzeczy któych inne normalne psiaki nie jedzą xd
OdpowiedzUsuńŚwietne urozmaicenie! Już kiedyś pisałam, że Twój kot jest boski i bardzo podobny do mojego...Mi też zdarzyło się źle rozpoznać pleć kota, to nie pies, żeby można było łatwo zobaczyć. Mój kochany Twitterek-obecny kot-też był w opinii mamuśki "dziewczyną", dopiero potem się okazało, co z nim:)
OdpowiedzUsuńPiękna Stefka :)
OdpowiedzUsuńMnie to nie przeszkadza,a bardziej interesuje.Fajnie,ze dodalas inny post niż zawsze;) takie oderwanie się od kosmetyków;).... Bredze co? Hehe
OdpowiedzUsuńJa jestem całkowicie za!!!
ale kicia :) fajne imię ma! :D
OdpowiedzUsuńKocham koty!<3
OdpowiedzUsuńurocze kocię;)
OdpowiedzUsuńHaha na foto z prezentami Kocia ma przeboskie spojrzenie ;D
OdpowiedzUsuńbardzo podobna do mojej Ciri :)
OdpowiedzUsuńFajne kociątko.;D
OdpowiedzUsuń