Owszem, moje lutowe nowości były OGROMNE. Nie zaprzeczam. Nie wyklucza to jednak,że i moje denko z zeszłego miesiąca jest pokaźnych rozmiarów. Wykończyłam kilka produktów, które swoją obecnością zaczynały mnie już irytować. Sporo nowości i sporo pustaków- tak jest zdecydowanie stabilnie :)
Tak wygląda moja cała gromadka. Zapraszam Was do dokładnej prezentacji pokazanych wyżej kosmetyków.
Kakaowy peeling do ciała od Palmers, zdecydowanie nie podbił mojego serca. Zapach w tego typu produktach jest dla mnie bardzo ważny, a ten kumpel niestety swoją wonią nie powala. Choć w sumie powala, ale bardzo negatywnie. Żel pod prysznic o zapachu Rio De Janeiro, spisał się w swojej roli doskonale! Robiąc mu zdjęcia przypominałam sobie jego fantastyczny, mocno orzeźwiający, ananasowy zapach. Na koniec body scrub od Frutini, który jeszcze nie doczekał się recenzji. Wiecie jednak,że znalazł się w styczniowych ulubieńcach no i oczywiście nie bez powodu. Cudowny zapach, cudne działanie...♥
Kolejny dezodorant z Dove. Lubię te ich wytwory, dobrze zabezpieczają i nie zostawiają plam na ubraniach. Tutaj napisałam dla Was o jego zielonym koledze, ten różni się tylko zapachem. Krem do ciała z zieloną herbatą od Love Me Green, poznałam go w wakacje a dopiero niedawno dobił dna. Działanie było całkiem w porządku, ale cena... skutecznie odstrasza. Moja kolejna emulsja do higieny intymnej z biedronki, lubię lubię! Na koniec sól do kąpieli, która leżała w łazience od maja :D O boże,dobrze, że już się skończyła!
Odżywka keratin-repair od Loton. Polubiłam ją, to już druga odżywka tej firmy, która dobrze działa na moje włosy. Szampon z Balei, z seri oil repair. Moje włosy go kochają, całym sercem! Na pewno nie będzie to ostatnie opakowanie w mojej kolekcji. No i na koniec niewyraźna maska dołączona do Garnier Oli- uwielbiam ją!
Na koniec standardowo, zmywacz do paznokci, krem solutions od Avon, czyli jeden z moich denkowych wyrzutków, obok niego cztery lakiery... które tylko zbierały kurz, dosłownie :)
Na koniec kilka próbek, zestaw do włosów od KeraBond to zdecydowana pomyłka, zapach OKROPNY, działanie po jednym myciu...nie zadowalające. Na uwagę zasługuje jeszcze opakowanie po kuli z biedronki, w której były śliczne kolczyki :)
Jak tam Wasze lutowe denko?
Addicted to cosmetics
Bardzo kuszą mnie te fruttini, ale nigdzie ich nie widuje :/
OdpowiedzUsuńJa tez ostatnio na nie nie trafiam,a tam gdzie go kupilam juz go niestety nie ma ;/
UsuńO matko, ja nie wiem jak udaje ci się tyle zużyć.. u mnie jakoś słabo to idzie ;/
OdpowiedzUsuńMoje denko będzie jutro tworzone, ponieważ dziś mam kąpiel z kulą z Biedronki więc opakowanie zdążę zdenkować:)
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć:) denko imponujące:)
OdpowiedzUsuńspore denko ;) odżywkę z balei bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPozazdrościć zużyć. U mnie ostatnio więcej przybywa niż ubywa :)
OdpowiedzUsuńU mnie ze zużywaniem kiepsko, a już nie mam gdzie trzymać tych wszystkich kosmetyków, haha:)
OdpowiedzUsuńbrawo :* sporo tego :)
OdpowiedzUsuńCałkiem sporo tych produktow :) Dziś wieczorem też dodaję denko, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńah, chciałabym ten specyfik Balea.. ;-)
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle. A co było nie tak z zapachem Palmers? Pytam bo zastanawiam się nad produktami tej marki. Buźka!
OdpowiedzUsuńMoje lutowe denko będzie za dwa dni opublikowane, zdecydowanie dużo mniejsze ;)
OdpowiedzUsuńFajne i spore denko ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyno! JAK?! Co prawda moje denko jest podobnego rozmiaru, ale ono jest z dwóch miesięcy ;P Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci poszło, mimo, że miesiąc krótki :) Ja też uwielbiam żele Balei, teraz używam Kokos&Nektarynka <3 i co dzień się zachwycam od nowa zapachem :)
OdpowiedzUsuńNie lubię antyperspirantów Dove.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie scrub Frutini. Lawendową sól akurat mam w użyciu a garnierową odżywkę od farby chwali sobie moja mama :)
OdpowiedzUsuńno piknie się to prezentuje ;))) U mnie mniej, ale też się nazbieralo ;))) Teraz tylko post trzeba napisać ;)))
OdpowiedzUsuńMalinowy scrub, cóż to za cudo.
OdpowiedzUsuńja o dziwo z tego kerabond całkiem zadowolona jestem xd
OdpowiedzUsuńZ Fruttini miałam scrub gruszkowy, cudo... :)
OdpowiedzUsuńFrutini dobre recenzje czytałam o nim:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO i mój ulubieniec jest - emulsja do higieny intymnej Intimea :)
OdpowiedzUsuńSporo tego :D
OdpowiedzUsuń