Cześć,
Dosyć dawno nie pokazywałam Wam moich kosmetycznych nowości. Ostatni post z tej tematyki, nie licząc wpisu prezentującego zakupy ubraniowe z Goodlokin itd. pokazywałam Wam 1 września. Od tego dnia, przybyło mi kilka kosmetyków. Kilka potrzebnych rzeczy, kilka chciejstw... czyli tak jak zawsze. Mimo wszystko staram się ograniczać w zakupach bo zależy mi na wykończeniu moich zapasów. Na dzień dzisiejszy ich stan i tak nie jest zbyt imponujący. Mam tego tyle, że jestem pewna, że wszystko zużyję nim skończy się data ważności... Zapraszam Was na przegląd moich nowych cudeniek.
Na początek zestaw kosmetyków, który dotarł do mnie 1 września. Kolejna przesyłka od Pat&Rub. Kolejna paczuszka, z której byłam, jestem niezwykle zadowolona. Bardzo lubię tę firmę, pokochałam kilka ich kosmetyków a ich asortyment nadal mnie kusi. Jest jeszcze kilka produktów, które bardzo chętnie bym wypróbowała. Pewnie prędzej czy później się na nie zdecyduję. W lutym moje 18-naste urodziny, myślę, że ten czas będzie idealny do spełnienia swojego peelingowego chciejstwa :)
W swojej pięknie zapakowanej, brązowej paczuszce znalazłam coś do włosów. Mianowicie szampon objętość i wzmocnienie, który jest przeznaczony do włosów cienkich i przyklapniętych oraz odżywkę z tej samej serii. Mimo tego, że moim włosom nie brakuje objętości, czasem zdarza się, że opadają i nie wyglądają zbyt ładnie... dlatego ucieszyłam się z tych produktów. Zwłaszcza, że wcześniej nie miałam możliwości poznać produktów do włosów tej firmy. Oba produkty możecie kupić na stronie producenta, szampon w cenie regularnej kosztuje 49zł/250ml z kolei odżywkę możecie upolować w cenie 59zł/200ml. Warto jednak polować na promocję, które często towarzyszą marce Pat&Rub.
Oprócz smakołyków do włosów mój brązowy woreczek skrywał mini balsam do rąk, jego wersja zapachowa to trawa cytrynowa i kokos. Jak dobrze, że tego drugiego nie czuć prawie wcale... oprócz tej wersji jest jeszcze dostępna rewitalizująca, która jest w tej samej cenie co moja, mianowicie 19zł/50ml oraz wersja HOME SPA, która kosztuje 28zł. Z balsamu również się ucieszyłam ponieważ jego pojemność jest idealna do szkolnej torebki. Lubię smarować łapki, tym bardziej gdy robię to takimi produktami :)
(Wybaczcie krzywiznę :D )
Początkiem września wybrałam się do mojego Rossmana. Nie miałam zbyt wielkich planów zakupów, chciałam spojrzeć czy dodali jakieś ciekawe lakiery. Niestety, nie znalazłam wtedy dla siebie żadnego nowego kolegi. No, ale... przecież nie mogłam wyjść z pustymi rękami. Tym oto sposobem w moje łapki wpadła gromadka z powyższego zdjęcia.
Miałam zamiar kupić miniaturkę szamponu z Alterry (50ml-2.60zł) bo wybierałam się do mojego M, kiedy jednak spostrzegłam, że standardowe opakowanie jest w promocji za 4.99zł... kupiłam to większe. Kupiłam wtedy też kolejne opakowanie ochraniacza z Dove, wersja invisible dry kosztowała mnie bodajże niecałe 10zł.
Od lewej- pianka do golenia z Isany, przypomniało mi się, że moja ulubienica z Venus dobiła dna więc zdecydowałam się na inną. Z tego co się orientuje to nie kosztuje więcej niż 6zł. Obok niej jeszcze przepięknie pachnący żel pod prysznic z Luksji. Żelów nigdy nie jest dużo...a ten nie dość, że cudownie pachnie to kosztował tylko 8zł za 500ml.
Na koniec jeszcze chusteczki do higieny intymnej z Facelle, które bardzo lubię. To już moje kolejne opakowanie. Znowu udało mi się trafić na promocję i nie zapłaciłam za nie więcej niż 4zł.
Moje kolejne nowości są niezwykle pachnące...
A to sprawka między innymi firmy Carlo Bossi, która sprezentowała mi zapach, w którym główne nuty dominują owoce i kwiaty. Brzoskwinia, śliwka, frezja, jaśmin, konwalia, drzewo sandałowe... to tylko kilka z rodziny tego zapachu. Woń jest słodka, ale na szczęście nie męczy- zresztą poświecę jej jeszcze osobny post :)
No i jeszcze trochę smakołyków ze sklepu Glam Beauty, wybrałam dla siebie malinowy odżywczy krem do rąk na noc i peeling do ciała... również malinowy :) Oba te produkty są wytworem marki Balneokosmetyki...zapach zachwyca! Na chwilę obecną jestem na etapie intensywnych testów i niedługo napiszę Wam więcej... a jest o czym pisać :)
Moja kolejna Ambasadorska paczuszka od Anatomicals...
Tym razem wybrałam dla siebie pierwsze trzy produkty, które wpadły mi w oko. Mianowicie, od lewej- marynistyczny żel do kąpieli. Jego opis bawi, zapach niezbyt zachwyca... zobaczymy co będzie dalej :) Kolejny produkt to witaminowy krem do rąk, jego pojemność to 100ml, jest idealny do torebki. Zauroczył mnie, nie tylko kolorem tubki :)
Ostatni produkt to balsam na ból głowy...fajne, co nie? :D A, że mnie często boli głowa, w moim zamówieniu nie mogło zabraknąć tego produktu.
Dosyć dawno nie pokazywałam Wam moich kosmetycznych nowości. Ostatni post z tej tematyki, nie licząc wpisu prezentującego zakupy ubraniowe z Goodlokin itd. pokazywałam Wam 1 września. Od tego dnia, przybyło mi kilka kosmetyków. Kilka potrzebnych rzeczy, kilka chciejstw... czyli tak jak zawsze. Mimo wszystko staram się ograniczać w zakupach bo zależy mi na wykończeniu moich zapasów. Na dzień dzisiejszy ich stan i tak nie jest zbyt imponujący. Mam tego tyle, że jestem pewna, że wszystko zużyję nim skończy się data ważności... Zapraszam Was na przegląd moich nowych cudeniek.
Na początek zestaw kosmetyków, który dotarł do mnie 1 września. Kolejna przesyłka od Pat&Rub. Kolejna paczuszka, z której byłam, jestem niezwykle zadowolona. Bardzo lubię tę firmę, pokochałam kilka ich kosmetyków a ich asortyment nadal mnie kusi. Jest jeszcze kilka produktów, które bardzo chętnie bym wypróbowała. Pewnie prędzej czy później się na nie zdecyduję. W lutym moje 18-naste urodziny, myślę, że ten czas będzie idealny do spełnienia swojego peelingowego chciejstwa :)
W swojej pięknie zapakowanej, brązowej paczuszce znalazłam coś do włosów. Mianowicie szampon objętość i wzmocnienie, który jest przeznaczony do włosów cienkich i przyklapniętych oraz odżywkę z tej samej serii. Mimo tego, że moim włosom nie brakuje objętości, czasem zdarza się, że opadają i nie wyglądają zbyt ładnie... dlatego ucieszyłam się z tych produktów. Zwłaszcza, że wcześniej nie miałam możliwości poznać produktów do włosów tej firmy. Oba produkty możecie kupić na stronie producenta, szampon w cenie regularnej kosztuje 49zł/250ml z kolei odżywkę możecie upolować w cenie 59zł/200ml. Warto jednak polować na promocję, które często towarzyszą marce Pat&Rub.
Oprócz smakołyków do włosów mój brązowy woreczek skrywał mini balsam do rąk, jego wersja zapachowa to trawa cytrynowa i kokos. Jak dobrze, że tego drugiego nie czuć prawie wcale... oprócz tej wersji jest jeszcze dostępna rewitalizująca, która jest w tej samej cenie co moja, mianowicie 19zł/50ml oraz wersja HOME SPA, która kosztuje 28zł. Z balsamu również się ucieszyłam ponieważ jego pojemność jest idealna do szkolnej torebki. Lubię smarować łapki, tym bardziej gdy robię to takimi produktami :)
Miałam zamiar kupić miniaturkę szamponu z Alterry (50ml-2.60zł) bo wybierałam się do mojego M, kiedy jednak spostrzegłam, że standardowe opakowanie jest w promocji za 4.99zł... kupiłam to większe. Kupiłam wtedy też kolejne opakowanie ochraniacza z Dove, wersja invisible dry kosztowała mnie bodajże niecałe 10zł.
Od lewej- pianka do golenia z Isany, przypomniało mi się, że moja ulubienica z Venus dobiła dna więc zdecydowałam się na inną. Z tego co się orientuje to nie kosztuje więcej niż 6zł. Obok niej jeszcze przepięknie pachnący żel pod prysznic z Luksji. Żelów nigdy nie jest dużo...a ten nie dość, że cudownie pachnie to kosztował tylko 8zł za 500ml.
Na koniec jeszcze chusteczki do higieny intymnej z Facelle, które bardzo lubię. To już moje kolejne opakowanie. Znowu udało mi się trafić na promocję i nie zapłaciłam za nie więcej niż 4zł.
Moje kolejne nowości są niezwykle pachnące...
A to sprawka między innymi firmy Carlo Bossi, która sprezentowała mi zapach, w którym główne nuty dominują owoce i kwiaty. Brzoskwinia, śliwka, frezja, jaśmin, konwalia, drzewo sandałowe... to tylko kilka z rodziny tego zapachu. Woń jest słodka, ale na szczęście nie męczy- zresztą poświecę jej jeszcze osobny post :)
No i jeszcze trochę smakołyków ze sklepu Glam Beauty, wybrałam dla siebie malinowy odżywczy krem do rąk na noc i peeling do ciała... również malinowy :) Oba te produkty są wytworem marki Balneokosmetyki...zapach zachwyca! Na chwilę obecną jestem na etapie intensywnych testów i niedługo napiszę Wam więcej... a jest o czym pisać :)
Moja kolejna Ambasadorska paczuszka od Anatomicals...
Tym razem wybrałam dla siebie pierwsze trzy produkty, które wpadły mi w oko. Mianowicie, od lewej- marynistyczny żel do kąpieli. Jego opis bawi, zapach niezbyt zachwyca... zobaczymy co będzie dalej :) Kolejny produkt to witaminowy krem do rąk, jego pojemność to 100ml, jest idealny do torebki. Zauroczył mnie, nie tylko kolorem tubki :)
Ostatni produkt to balsam na ból głowy...fajne, co nie? :D A, że mnie często boli głowa, w moim zamówieniu nie mogło zabraknąć tego produktu.
I to już wszystko, jestem pewna, że szybko zużyję te kosmetyki :)
Addicted to cosmetics