Z Kallosa wypróbowałam już kilka masek. Zaczęłam od wersji algowej, później używałam borówkowej, teraz zużyłam pół opakowania keratynowej i aktualnie używam również wersji bananowej. W archiwum znajdziecie recenzję tych dwóch pierwszych wersji, a dzisiaj chce Wam napisać parę słów właśnie o keratynowej. W sumie, miałam jej narazie nie kupować bo mnie nie kusiła, ale kupiła ją moja koleżanka i oddała mi ponad połowę opakowania.... żebym ja też mogła ją wypróbować :-)
Maska keratynowa z proteinami mleka- Kallos
Od producenta: Keratynowa maska do włosów z proteinami mleka do włosów suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym. Dzięki zawartości keratyny i regenerujących protein mleka odbudowuje naturalną strukturę włosów, wypełniając ubytki w ich włóknach. Odżywia i chroni suche, łamiące się włosy. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe do układania, miękkie w dotyku i lśniące.
Opakowanie: 1000ml plastikowy słoik.
Konsystencja: Mleczna.
Zapach: Delikatny, nienachalny.
Cena/dostępność: Cena oscyluje w granicach 10-12zł, maski Kallos są dostępne w Kolibrze, Kosmyku jak i w większości drogerii online.
Moja opinia: Opakowanie tej maski jest standardowe, identyczne jak we wszystkich innych wersjach. Duży, 1000ml słoik utrzymany w turkusowej tonacji. Z tyłu czekają na nas wszystkie potrzebne informacje takie jak sposób użycia, skład. Ogólnie- to co może się nam przydać. Konsystencja, jak dla mnie też niczym się nie wyróżnia. Ma jasny kolor i jest taka mleczna, dobrze rozprowadza się na włosach, ale sama maska nie jest specjalnie wydajna.
Zapach jest delikatny, właściwie to sama nie wiem co mi przypomina. Sądziłam, że maska będzie pachnieć intensywnie i nieprzyjemnie, na szczęście nie miałam racji. Woń jest delikatna, nienachalna i utrzymuję się na włosach jeszcze kilka godzin po spłukaniu. Po przetestowaniu kolejnej maski tej firmy stwierdzam jednogłośnie, że zostaną one moimi niekwestionowanymi hitami! Ze względu na skład- proteiny itp. nie używałam jej tak często jak np. wersji borówkowej, ale od czasu do czasu gościła na moich włosach. Jakie efekty zauważyłam po umyciu swoich pasm? Włosy bardzo łatwo się rozczesywały- chociaż ten punkt został spełniony przy okazji, każdej maski z Kallosa, którą miałam okazję używać. Ładnie dociąża włosy- po wyschnięciu one nie odstają w każdą stronę a są w miarę zdyscyplinowane. Świetnie działa na puszące się włosy, właśnie najczęściej używam jej wtedy gdy zauważam na swoich pasmach nadmierny puch.
Kolejne pozytywne odczucia, sprawiają, że mam ochotę wypróbować wszystkie maski z Kallosa... prędzej czy później pewnie to się stanie :-) A Wy jakie wersje posiadacie, albo posiadałyście? Która jest Waszym osobistym hitem?
PS: Kilka z Was pytało, co z prezentem na imieniny dla mamy. Pomysł patelni + czekoladek wygrał. Czekam tylko na zastrzyk gotówki i będę kompletować prezent, imieniny 17.10 więc zdążę bez problemu. Swoją drogą, natknęłam się ostatnio na stronę http://www.kuchniewarszawa.com.pl/ w momencie, w którym pokazałam Mamie, te wszystkie wspaniałe pomysły na urządzenie kuchni, stwierdziła, że oprócz nowej patelki chce... generalny remont kuchni :-DDDD
Ruda
moja ulubiona maska jak dotychczas :) w pełni spełnia moje oczekiwania :)
OdpowiedzUsuńPrzydałoby mi się coś na puszący włosy :D chyba się w taką maskę zaopatrzę.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, mogłabym prosić o poklikanie w linki? buziaki!
http://tallkie.blogspot.com
od wczoraj można ją wygrać u mnie w rozdaniu :) uwielbiam maski Kallos :)
OdpowiedzUsuńMnie Kallos kusi i kusi, ale mam za duży zbiór masek i odżywek do włosów, więc na razie odkładam zakup na później :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam ją!
OdpowiedzUsuńUżywałam już kilka masek z Kallosa i nie są złe. Osobiście je uwielbiam za pojemność, cenę i zapachy :P jednak moje włosy czasami na nie narzekają. Tej wersji nie wspominam dobrze ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ją polubiłam :)
OdpowiedzUsuńnie miałam tej maski, ale mi keratyna średnio służy :)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie używałam tych masek :))
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam mały słoiczek do przetestowania (moje włosy do tej pory nie przepadały za proteinami), więc zobaczymy.
OdpowiedzUsuńJa teraz mam blueberry i bez różnicy która wersja, wszystkie są do siebie podobne w efektach i wszystkie są świetne (i jakie tanie)
OdpowiedzUsuńMiałam, jest świetna. Zamierzam kupić jeszcze raz ;)
OdpowiedzUsuńmiałam jej odlewkę - miło wspominam :) Wydawało mi się, że należy do jednych z lepszych zaraz obok bananowej. Dokładniej ją ocenię jak kupię w całości, a na pewno to zrobię :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich maski, mam chyba ze 2 w zapasie :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski kallosa:)
OdpowiedzUsuńOsobiście żadnej jeszcze nie miałam, ale słyszałam dużo dobrego o wersji bananowej :)
OdpowiedzUsuńLubię tę maskę, choć tego typy kosmetyki stosuję bardzo sporadycznie ;)
OdpowiedzUsuńto chyba była moja pierwsza maska z rodziny Kallos bardzo ją polubiłam, teraz mam wersję Cherry
OdpowiedzUsuńJa też teraz używam cherry ;)
UsuńJa mam maskę ale tą Cherry Kallosa i jest ok ;p
OdpowiedzUsuńU mnie szału nie robi.
OdpowiedzUsuńTej wersji jeszcze nie miałam i nie kusiła mnie do dzisiaj. Do tej recenzji ;p
OdpowiedzUsuńach te maski...uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńlubię ją, jednak solo za słabo dociąża mi włosy :)
OdpowiedzUsuńLubiłam ją ;D
OdpowiedzUsuńJa mam bananową i użwyałam kiedyś Latte. Obydwie mi bardzo podeszły :)
OdpowiedzUsuńTe maski są fajne, ale za wielkie używam to wieki a lubię różnorodność;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie maski tej firmy :(
OdpowiedzUsuńMam ją w zapasach i jestem ciekawa jak sprawdzi się u mnie :D
OdpowiedzUsuńTez planuje spróbować wszystkie :) ale czy się uda ... kto wie ;)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu używam Sarical Crema Al Latte. Bardzo ją lubię, ale zapach mniej. :)
OdpowiedzUsuńMam już ją w zapasach chyba od roku :D Niedługo zacznę używać... ;)
OdpowiedzUsuńMam tę wersję i stosuję od czasu do czasu ;)
OdpowiedzUsuńmuszę wkońcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńDO Hebe nigdy nie było mi jakoś po drodze, wczoraj zaszłam na zakupy i założyłam kartę :D Jak wrócę na stancje to obowiązkowo zakupie Kallosa, bo mnie bardzo kusi ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie testuje maskę tej firmy, tylko koloru pomarańczowego. Jak na razie, nie jestem zadowolona, ale zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńEfekt również opiszę na blogu.
pozdrawiam
Sylwia
Ja posiadam wersję algową i bardzo lubię;)
OdpowiedzUsuńNiedawno skończyłam w końcu różową wersję, bodajże keratynowa. One się praktycznie nie kończą;)
OdpowiedzUsuń