Dzisiaj chciałabym Was zaprosić, na drugi post z serii- CO pod prysznicem? Dzisiaj napiszę Wam o dwóch żelach, których aktualnie używam. Paradoksalnie, oba z nich pachną lawendą. Nie jestem, zbyt wielką zwolenniczką takich zapachów w kosmetykach myjących, ale że miałam w swoich zapasach, aż dwa produkty o takim zapachu, to dla porównania, postanowiłam używać ich równocześnie.
Żel pod prysznic Lawenda z Prowansji- Yves Rocher
Żel pod prysznic- Oceania
Od producenta: Żel pod prysznic Lawenda z Prowansji to kosmetyk do mycia ciała o żelowej konsystencji, który jednocześnie pielęgnuje skórę puszystą pianą o zapachu lawendy, przywołując skojarzenia ze słonecznymi polami lawendowymi w Prowansji. Formuła wykorzystująca odprężające właściwości zapachu lawendy, wzbogacona została składnikami o działaniu nawilżającym i łagodzącym. Kosmetyk posiada neutralny dla skóry odczyn pH.
Opakowanie: Żel z Yves Rocher, jest zamknięty w 200ml tubce, z kolei ten z Oceanii ma 500ml.
Konsystencja: Oba żele są niezbyt gęste, a ich kolor jest pochodnym fioletu.
Zapach: Lawendowy, owszem i to w obu żelach! Niemniej jednak zapach z Yves Rocher, jest o wiele bardziej wyrazisty i dłużej wyczuwalny- mimo wszystko, nie podoba mi się. Oceania, jest przełamana jakąś kwaskowatą nutą i bardziej mi pasuje.
Cena/dostępność: Żele z YR, oscylują w granicach 9zł, i można je kupić stacjonarnie w sklepach, lub online. Oceania jest dostępna w Biedronkach i kosztuje maks 3zł.
Moja opinia: Żel z YR, jest zamknięty w plastikowej tubce o pojemności 200ml. Opakowanie jest przeźroczyste, możemy bez problemu śledzić zużycie kosmetyku. Nie ma też większych problemów z dozowaniem żelu, a z tyłu czekają na nas wszystkie potrzebne informacje. Oceania uracza nas 500ml, również przeźroczystą butelką. Z tyłu- takie same informacje. Konsystencja obu żeli ma jasny, lekko fioletowy kolor. Oba nie są zbyt gęste, czasem przelewają się przez palce... ale to żele- zbytnio na nich nie oszczędzam. Zapach- również oba produkty, pachną lawendą. Tak jak już pisałam wcześniej a YR aromat jest bardziej wyrazisty, mocno kwiatowy i niezbyt mi się podoba. Zwłaszcza, że utrzymuje się długo na skórze. Oceania jest lekko przełamana, być może to ta patchouli(?) i zapach tego kosmetyku, bardziej mi się podoba. Nie utrzymuje się na skórze prawie wcale, ale umila mi prysznic. Co więcej- żele robią to co robić mają. Wytwarzają całkiem sporo piany, dobrze oczyszczają i odświeżają. Tego z Biedry, używałam kilka razy jako płynu do kąpieli i było przyjemnie- lekko fioletowa woda, spora ilość piany.
Zużyję do końca oba produkty, aczkolwiek jak widzicie zresztą po zdjęciach- bardziej odpowiada mi wytwór Biedronkii. Yves Rocher, uracza nas naprawdę mocnym aromatem, ładnym opakowaniem... ale zdecydowanie bardziej pasuje mi woń tego drugiego kosmetyku.
Znacie te żele? Lubicie zapach lawendy?
PS: Tak mi się właśnie przypomniało, że kilka z Was pytało, czy pogodziłam koty z akwarium... odpuściliśmy sobie ten pomysł, aczkolwiek jeśli, ktoś z Was szuka nowego modelu akwarium to warto zajrzeć na http://www.plantica.pl/
Ruda
Lubię żele Oceania :)
OdpowiedzUsuńczyli czasami produkt z dyskontu jest lepszy niż ten ze znanej i renomowanej marki
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię żele YR świetnie się sprawdzają u mnie, z Oceania również miałam kilka zapachów ale w porównaniu z YR nie utrzymują się tak długo na skórze :)
OdpowiedzUsuńja zapachu lawendy nie lubię w kosmetykach.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za zapachem lawendy w kosmetykach
OdpowiedzUsuńMiałam pare żeli pod prysznic Oceania o wielu wariantach zapachowych i bardzo je polubiłam :-)
OdpowiedzUsuńGranatowo u Ciebie :D Lubię zapach lawendy, ale tych konkretnych żelów nie miałam, chociaż każdą serię znam :)!
OdpowiedzUsuńŻel z biedronki kocham od +/- 10 lat, gdy był jeszcze w innej butelce :D tak pięknego zapachu jeszcze nigdzie nie znalazłam :) mój ideał :D
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie miałam, ale lawenda nie jest moim ulubionym zapachem.
OdpowiedzUsuńTeraz rozkoszuję się pod prysznicem w zimne wieczory Isaną z karmelem i nowością z Ziaji z olejkami ;)
Te żele są super :) ja też je bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńŻele z YR lubia wysuszać mi skórę.
OdpowiedzUsuńŻele Yves Rocher z tej serii są niestety nieziemsko niewydajne :P
OdpowiedzUsuńA dla mnie niestety są obce te produkty;)
OdpowiedzUsuńYR - lubię i chętnie wypróbowuje nowe nuty zapachowe
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych żeli, ale sam zapach lawendy lubię :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych żeli z Biedronki. Natomiast bardzo lubię te z YR, choć wersji lawendowej jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam produkty pod prysznic, różne płyny, żele czy peelingi. Nigdy nie miałam tego produktu z Biedronki, chyba najwyższa pora to zmienić :)
OdpowiedzUsuńPod względem zapachu również zdecydowanie wolałam żel z Biedronki :) Jakościowo jednak YR bije go na głowę ;))
OdpowiedzUsuńŻele YR są moimi ulubionymi, ale z tą wersją lawendową też się nie polubiłam :/
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że zapach lawendy lubię w lecie :) tylko i wyłącznie... Teraz poluję na żel pod prysznic o zapachu pierniczka :D
OdpowiedzUsuńZakochałam się w zapachu tego żelu z Biedronki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam żele z YR :o)
OdpowiedzUsuńOba żele znam i oba bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za bardzo za zapachem lawendy, ale żele oceania lubię :) Szczególnie morski - przypomina mi o wakacjach :)
OdpowiedzUsuńLawendę lubię :-) Kiedyś sporo używałam kosmetyków z Yves Rocher, ale już od dawna nic nie miałam.
OdpowiedzUsuńŻele pod prysznic z Biedronki są bardzo przyzwoite :)
OdpowiedzUsuń