O rany! Ale sobie narobiłam zaległości w recenzjach maseczek. Na ten moment mam do napisania już o dziesięciu...a liczba stale rośnie. Staram się jednak moje opinie publikować w miarę chronologicznie, dlatego dzisiaj przychodzę do Was z postem na temat czterech masek, które zużyłam już jakiś czas temu. Myślałam na początku, żeby napisać o większej ilości, ale nie chcę tworzyć posta tasiemca ;) Dzisiaj napiszę Wam o saszetce od Ziaji, Eveline i o dwóch z Bielendy. Ciekawi? No to zapraszam do dalszej części wpisu. :)
Maska nawilżająca - Ziaja
Od producenta: Maska intensywnie nawilża naskórek: glinka zielona nawilżająca - naturalny surowiec z grupy minerałów ilastych, źródło mikroelementów: głównie krzemu (około 35%), glinu (około 13%), żelaza (około 4,5%), magnezu (około 3%) oraz wapnia (około 19%). Maska przyspiesza regenerację skóry. Tworzy naturalny film wzmacniający barierę hydrolipidową w efekcie doskonale wygładza naskórek.
*********************************
Większość masek z Ziaji spisuje się u mnie bardzo dobrze - tak było też z tą. Aplikacja nie sprawiła mi żadnych problemów, maseczka całkiem ładnie pachniała a po użyciu moja twarz była bardzo przyjemnie nawilżona i odżywiona. Efekt na skórze utrzymał się całkiem długo więc byłam zadowolona, zwłaszcza, że ta maseczka kosztowała może 1.50?
Maseczka wygładzająca - Eveline
Od producenta: Błyskawiczna maseczka wygładzająca 3w1 na bazie ultra-naprawczej receptury z 3 rodzajami kwasu hialuronowego została opracowana z myślą o cerze suchej z objawami odwodnienia, takimi jak szorstkość, spadek sprężystości i widoczne linie mimiczne. Błyskawicznie po aplikacji tworzy na powierzchni skóry hialuronową mikrosiateczkę, która napina skórę w miejscach wymagających intensywnego ujędrnienia.
*********************************
No niestety ta koleżanka nie spodobała mi się od samego początku. Miała dziwną konsystencje - nie lubię takich maseczek, które ciężko rozsmarować na twarzy a właśnie tak było z tą. Drugi fakt to nieprzyjemny, chemiczny zapach, który towarzyszył mi podczas aplikacji. Zawiodła mnie również pod względem efektów, których... wcale nie było! Nie zauważyłam żadnej różnicy na twarzy po jej użyciu, chociaż trzymałam ją ponad dziesięć minut. Producent obiecuje wiele, ale w moim przypadku żadna z tych obietnic nie została spełniona... Na szczęście ta maseczka kosztowała coś w okolicach 2.50zł więc nie wydałam na nią zbyt wiele.
Maseczka głęboko oczyszczająca + maseczka intensywnie nawilżająca - Bielenda
Od producenta: Skoncentrowany preparat o silnym działaniu oczyszczającym, antybakteryjnym i nawilżającym skutecznie i szybko pomaga zwalczyć niedoskonałości cery mieszanej i tłustej.
Krok 1: maseczka głęboko oczyszczająca natychmiast odblokowuje i zwęża pory, usuwa obumarłe komórki naskórka, pochłania nadmiar sebum i reguluje jego wydzielanie. Skutecznie zapobiega powstawaniu zaskórników i wyprysków. Łagodzi podrażnienia i zmiany trądzikowe.
Krok 2: maseczka intensywnie nawilżająca skutecznie matuje skórę, głęboko nawilża, regeneruje, łagodzi podrażnienia, rozjaśnia przebarwienia potrądzikowe. Błyskawicznie wygładza, wzmacnia i ujędrnia cerę.
Efekt: czysta, doskonale nawilżona, idealnie matowa cera.
Krok 1: maseczka głęboko oczyszczająca natychmiast odblokowuje i zwęża pory, usuwa obumarłe komórki naskórka, pochłania nadmiar sebum i reguluje jego wydzielanie. Skutecznie zapobiega powstawaniu zaskórników i wyprysków. Łagodzi podrażnienia i zmiany trądzikowe.
Krok 2: maseczka intensywnie nawilżająca skutecznie matuje skórę, głęboko nawilża, regeneruje, łagodzi podrażnienia, rozjaśnia przebarwienia potrądzikowe. Błyskawicznie wygładza, wzmacnia i ujędrnia cerę.
Efekt: czysta, doskonale nawilżona, idealnie matowa cera.
*********************************
Ta maseczka to zdecydowanie jedna z moich ulubieniec! Do tego stopnia, że mam w zapasie jeszcze trzy opakowania. ❤ Swoje saszetki kupiłam na promocji w Kauflandzie i kosztowały jakieś 2.50zł za sztukę. Pierwsza połówka to maseczka oczyszczająca i właśnie ją mam na twarzy na zdjęciu. Nakłada się bezproblemowo, pachnie przyjemnie i odświeżająco i nie ma również problemu ze zmyciem jej z twarzy. Po jej użyciu moja buzia była zmatowiona, dobrze oczyszczona i zniknęło z niej sporo zaczerwienień. Efekt mega! Zaraz po zmyciu jej z twarzy zrobiłam krok drugi czyli maseczkę nawilżająca - moja buzia była przyjemna w dotyku, odżywiona i prezentowała się jakby była po jakimś godzinnym spa a nie po dwudziestu minutach z maseczką. ;) Bardzo ją polubiłam i chętnie będę do niej wracać. Obie saszetki pachniały bardzo przyjemnie a to tylko umiliło mi ich stosowanie. Cudo!
Czarna maska do twarzy - Pilaten
Od producenta: Czarna maska z aktywnym węglem z bambusa. Usuwa zaskórniki, martwy naskórek i inne zanieczyszczenia, zmniejsza pory, wygładza. Maskę nakładamy na całą twarz (omijając okolicę oczu i ust, bądź tylko na strefę T (czoło, nos, broda).
*********************************
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Tym razem nie ma zdjęcia saszetki, ale jest kot w gratisie. ;) O czarnej masce z Pilaten słyszeli już chyba wszyscy... ja skusiłam się na saszetkę, bo stwierdziłam, że jak mi się spodoba to najwyżej dokupię większe opakowanie. No i mam bardzo mieszane uczucia - aplikacja nie jest zbyt przyjemna, musiałam potem długo i dokładnie myć ręce. Zapach jest chemiczny a co gorsza utrzymuje się podczas całej aplikacji. Ale to wszystko to nic. Zmywanie a raczej zrywanie jej z twarzy to koszmar!!! Żałowałam, że dałam ją w ogóle na policzki bo gdy ją odrywałam to dosłownie miałam łzy w oczach. Na szczęście z nosem, brodą i czołem było już lepiej. Spisała się u mnie dosyć dobrze - twarz była porządnie oczyszczona. Nie usunęła co prawda wszystkich zaskórników, ale "wyciągnęła" ich naprawdę sporo. Mocno jednak przesuszyła mi buzię i musiałam po niej przez kilka dni używać bardziej nawilżającego kremu niż zwykle. No i teraz nie wiem czy te efekty są warte tych wszystkich minusów... Kosztowała niecałe 2zł za pojedynczą saszetkę.
Uff... dotrwaliście ze mną do końca! Bezapelacyjnie największą ulubienicą z tego zestawienia jest maseczka z Bielendy, a najgorzej spisała się ta od Eveline. Miło będę też wspominać i chętnie sięgnę ponownie po maskę z Ziaji, a co do tej z Pilatenu... sama jeszcze nie wiem. Znacie maseczki, które dzisiaj pokazałam? Lubicie je? Jak się u Was sprawdzają?
---------------------------------------------------------------------------
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
To zdjęcie z kotem rozwaliło system ! Co do maski z Pilatenu mam takie same odczucia. Jej ściąganie to istna masakra
OdpowiedzUsuńDziękuję, przekaże Czarnuchowi ;) no właśnie czytałam, że wiele osób na to narzeka...
UsuńLubię Ziaję ;) A ta maska z Bielendy mnie uczuliła :/
OdpowiedzUsuńNaprawdę? A ja ją tak polubiłam :(
UsuńTak, niestety :( Całą twarz miałam czerwoną, a właściwie tylko chwilę trzymałam ją na niej, bo zaczęło strasznie piec.
UsuńBiedna :(
UsuńMaseczkę Bielenda może i bym kupiła bo lubię markę. Ta węglowa dla mnie byłaby zbyt mocna.
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio bardzo lubię kosmetyki z Bielendy :)
UsuńJa nakładam czarną maskę na nos i trochę policzka. Nie wyobrażam sobie nałożyć ją na całą twarz.
OdpowiedzUsuńOstatnio lubię maski ściągane, wiec nie koniecznie sięgam po te zmywalne.
Ja żałowałam od razu tego, że nałożyłam ją na całą twarz :D
UsuńMam maskę Pilaten, ale jeszcze jej nie testowałam ;)
OdpowiedzUsuńUważaj z nią :P
Usuńzdjecie z kotem super! znam tylko nawilzajaca maske z ziaji
OdpowiedzUsuńDziękujeMY <3
UsuńKiedyś regularnie sięgałam po maseczki Ziaji. Zazwyczaj wybierałam glinkę szarą :)
OdpowiedzUsuńGlinkę szarą baaardzo lubię. Mam kilka saszetek w zapasie :)
UsuńMiałam Eveline i też zadowolona nie byłam, mnie wyszczypała, a Pilaten nic u mnie nie zdziałała, miałam całe opakowanie i większość wywaliłam...
OdpowiedzUsuńA znasz jakieś fajne maski, godne polecenia? :)
Usuń