Cześć,
Pozostając w temacie nadrabiania zaległości, przychodzę dzisiaj do Was z piątym maseczkowym przeglądem. Mam jeszcze kilka zużytych sztuk, o których chcę Wam koniecznie napisać. Jak wiecie maseczki staram się robić w miarę regularnie i w zależności od chęci, sił i wolnego czasu tygodniowo zużywam jakieś 2/3 - czasem więcej, czasem mniej. Standard. ;) Jeżeli jesteście ciekawi jakie maseczki udało mi się zużyć w niedawnym czasie, to jak zwykle zapraszam Was do dalszej części dzisiejszego wpisu. Trochę mi się tego nazbierało.
Oczyszczająca maseczka błotna - 7th Heaven
Od producenta: Zmysłowa, błotna mieszanka aloesu, wierzby, wiesiołka i oczaru wirginijskiego została stworzona do walki z problematycznymi partiami twarzy – wzmacnia naczynka i łagodzi trądzik. Pozostawia ją piękną i czystą. Stosowana raz w tygodniu optymalizuje efekty codziennej pielęgnacji skóry, aby była super czysta oraz mniej podatna na przebarwienia.
*********************************
Nigdy wcześniej nie miałam możliwości wypróbować masek tej firmy, a tę dostałam na urodziny. Zaciekawiła mnie na tyle, że zużyłam ją praktycznie od razu. Miała bardzo przyjemną, kremową konsystencję, która bezproblemowo rozsmarowała się na twarzy a do tego całkiem przyjemnie pachniała. Na twarzy zastygła praktycznie od razu, na szczęście nie miałam jakichś mega problemów ze zmyciem jej z twarzy. A efekt po był naprawdę super. Skóra była dobrze oczyszczona, odświeżona i taka wręcz rozpromieniona. Z tego co się orientuje maseczki 7th Heaven są dostępne chociażby w Hebe, a że sztuka kosztuje około 6zł to na pewno skuszę się na inne wersje z tej firmy. Ekstra!
Maseczka Initiale Botanica Kwiaty Polne
Od producenta: Maski peel-off to sposób na samodzielne wykonywanie profesjonalnych zabiegów SPA w domu. Innowacyjna przezroczysta formuła na bazie cukru trzcinowego z dodatkiem cennych ekstraktów roślinnych – nagietka, chabru i rumianku pospolitego, przeznaczona jest dla cery wrażliwej, trądzikowej i z przebarwieniami.
*********************************
To jedna z masek, którą musimy "ukręcić" sami ;) Nie miałam jednak większych problemów z tym, żeby ją przygotować. Maska pachniała dosyć intensywnie kwiatami więc jej używanie było przyjemne. Nie miałam też problemu ze ściągnięciem jej z twarzy, a efekt po jej użyciu był całkiem przyjemny. Skóra była dobrze oczyszczona, a wszelkiego rodzaju podrażnienia złagodzone. Ogólnie jestem z niej zadowolona, jako jedyny minus wskazałabym cenę bo za pojedyncze opakowanie musimy zapłacić około 16zł. Nie widziałam nigdy masek tej firmy stacjonarnie, ale na pewno są dostępne w sklepie Planeta Eko. ;)
Oczyszczająca maseczka z glinką do cery tłustej i mieszanej - Garnier
Od producenta: Maseczka nowej generacji łącząca w sobie ekstrakt z herbaty matcha i białą glinkę w kremowej formule, która oczyszcza skórę w szybkim tempie*-dla odświeżonej i oczyszczonej skóry. Udowodniona skuteczność: Natychmiast: zanieczyszczenia są usunięte, skóra wygląda na zmatowioną. Długotrwale: skóra pozostaje oczyszczona.
*********************************
Szczerze mówiąc to nie przypominam sobie, żebym wcześniej używała jakiejkolwiek maski z Garniera. Zazwyczaj decyduje się na ich kosmetyki do włosów. :) Ta wersja wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Maseczka miała gęstą konsystencję i dobrze rozprowadzała się po twarzy. Pachniała świeżo i mega przyjemnie :) Buzia po jej użyciu była zmatowiona, odświeżona i bardzo przyjemnie napięta. Skusiłam się na nią podczas zakupów w Hebe bo była na jakiejś promocji i chętnie do niej wrócę. :)
Witaminowa maska ultra nawilżająca - Lirene
Od producenta: Ultra witaminowa maska nawilżająca zawiera nawilżająco – łagodzący Deep Moisture Complex, który głęboko i długotrwale nawilża skórę, pozostawiając ją jędrną i elastyczną. Rozjaśniające i energetyzujące działanie witaminy C zawartej w ekstrakcie z wiśni z Barbados sprawia, że skóra staje się promienna i pełna naturalnego blasku oraz zabezpieczona przed negatywnym działaniem czynników zewnętrznych i przedwczesnym starzeniem.
*********************************
Masek z Lirene mam w swojej kolekcji naprawdę sporo, a ostatnio pokusiłam się o zużycie wersji ultra nawilżającej. Maseczka miała konsystencję podobną do lekkiego kremu, aplikacja na twarz przebiegła bez większych problemów. Od otwarcia opakowania zachwycałam się jej bardzo przyjemnym, owocowym zapachem. Twarz po jej użyciu była bardzo dobrze nawilżona, mięciutka w dotyku i przyjemna. Nie wiem czemu tak późno ją zużyłam :D
Oczyszczająca maska peel-of z białym węglem - Bielenda
Od producenta: Oczyszczająca maska o silnym działaniu detoksykującym błyskawicznie poprawia stan skóry mieszanej, tłustej, również wrażliwej. Innowacyjna formuła BIAŁY WĘGIEL™ oparta na autorskim, laboratoryjnym połączeniu węgla farmaceutycznego, sproszkowanego diamentu i białej glinki szybko i skutecznie oczyszcza skórę z toksyn, zwęża pory i przeciwdziała powstawaniu wyprysków.
*********************************
Ta wersja spisała się u mnie o wiele lepiej niż czarna, ale po kolei ;) Miała kremowo-żelową konsystencję i całkiem szybko zaschnęla na twarzy. Nie miałam też problemu z jej usunięciem. Przyczepiłabym się tylko do trochę chemicznego zapachu, który ciężko mi z czymkolwiek porównać. ;) Efekt po jej użyciu jest jednak zdecydowanie wart nieprzyjemnego zapachu. Bardzo dobrze poradziła sobie z oczyszczaniem porów, zmatowiła moją buzię i w widocznym stopniu zredukowała niedoskonałości. Pamiętam, że pierwszą połówkę użyłam przed jakimś ważnym wyjściem i to był strzał w dziesiątkę. Kupiłam ją bodajże w Rossmanie.
Oczyszczająca maseczka w płacie 3d kot - Bielenda
Od producenta: Maseczka to idealny sposób na oczyszczenie i odświeżenie każdego rodzaju cery, zwłaszcza szarej, z niedoskonałościami, dająca natychmiastowy efekt wizualnej poprawy wyglądu naskórka. Zawiera sprawdzone składniki aktywne, dzięki czemu doskonałe rezultaty widoczne są natychmiast, już po jednym zastosowaniu.
*********************************
Chociaż nie jestem fanką maseczek w płacie, ze względu na moją miłość do kotów nie mogłam nie skusić się na wypróbowanie nowości od Bielendy. ;) Maska była bardzo nasączona serum przez co jej aplikacja na buzię nie była zbyt łatwa. Bałam się, że rozerwę tę maskę więc zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby zamknięcie jej w większym opakowaniu. Nie do końca przypasował mi też zapach, który był mocno chemiczny, ale samo działanie już zdecydowanie na plus. Buzia po jej użyciu była dogłębnie oczyszczona, a przy okazji ujędrniona. No po prostu od razu widziałam różnicę po jej zrobieniu ;) Niemniej jednak zostawia na twarzy klejącą warstwę, którą potem trzeba zmyć. Kupiłam ją bodajże w Rossmanie.
Maseczka kojąco-nawilżająca- AA