Cześć,
W zeszłym miesiącu a konkretnie to tutaj, pisałam Wam o bananowej masce z Garniera. Szczerze mówiąc najchętniej wypróbowałabym wszystkie, dlatego jako druga wylądowała u mnie wersja z jagodami goji, która jest przeznaczona do pielęgnacji włosów farbowanych. Jeżeli jesteście ciekawi jak się u mnie spisuje, to zapraszam Was do dalszej części dzisiejszego wpisu.
Od producenta: Maska na włosy Garnier Fructis Goji Hair Food stanowi niezastąpiony zabieg w rytuale pielęgnacji włosów. Podaruj im chwilę regeneracji, za co odwdzięczą się swoją witalnością i urodą.
Opakowanie: Maska jest zamknięta w wygodnym słoiczku o pojemności 390ml.
Konsystencja: Nie jest specjalnie gęsta, ale nie spływa z dłoni.
Zapach: Jest przepiękny, owocowy i niezwykle przyjemny.
Cena/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 20zł - maska jest dostępna już w
większości sklepów i drogerii online. Ja swój egzemplarz kupiłam na iperfumy.pl :)
Moja opinia: Ta maska, zresztą jak i wszystkie z tej serii, jest zamknięta w bardzo wygodnym słoiczku o pojemności 390ml. Już to pisałam, ale powtórzę - jeśli chodzi o maski do włosów, to takie rozwiązanie jest najlepsze, bo bez większego problemu mogę zużyć kosmetyk do końca. Konsystencja ma jasny kolor, nie jest specjalnie gęsta, ale maska nie spływa z dłoni i z włosów więc w sumie nie mam jej co zarzucić.
Jak widzicie moje opakowanie już w połowie dobiło dna - chętnie sięgam po tę maskę. Dlaczego? Zacznę od zapachu, który jest po prostu rewelacyjny. Czuć słodko-kwaśne owoce, które zdecydowanie umilają użytkowanie. Co więcej aromat utrzymuje się na włosach nie tylko podczas aplikacji, ale i już po umyciu włosów więc super. Podobnie, jak i wersję bananową, tę też używam na dwa sposoby: albo jako odżywkę i wtedy nakładam ją na maks 5 minut, albo jako maskę i wtedy trzymam ją na włosach maksymalnie 20 minut. Efekt za każdym razem jest taki sam. REWELACYJNY! Włosy już podczas spłukiwania są niezwykle przyjemne w dotyku. Po wysuszeniu tym bardziej - moje pasma są miękkie, mocno odżywione, mięsiste, nie odstają w każdą stronę i przepięknie lśnią. W wersji bananowej brakowało mi właśnie tego połysku, a ta z jagodami goji okazała się być strzałem w dziesiątkę. :)
Jestem w tej masce totalnie zakochana. Wypróbuję jeszcze dwie pozostałe wersje, ale na ten moment ta stoi na podium. Miałyście już okazję używać jakiejś maski z tej serii?
--------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
Też mam tą maskę, ale póki co czeka na swoją kolej... już wkrótce :)
OdpowiedzUsuńMam wersję z makadamia i niestety nie sluży moim włosom dziwacznie się na nich zachowując - wierzch puszy a spód skleja w strąki :/
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawią mnie te maski, na pewno kupię którąś wersję w najbliższym czasie! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wersję Bananową, nie zliczę, ile opakowań już zużyłam :)
OdpowiedzUsuńMam aktualnie papaję, ogólnie jest bardzo fajna, ale lubi obciążać włosy dlatego muszę bardzo uważać z ilością :)
OdpowiedzUsuńBardzo reklamowana w telewizji, ja jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńChyba skapituluję i skuszę się na jakąś maskę z tej serii. Zbierają wiele pozytywnych opinii. Chociaż z drugiej strony, u mnie większość hitów staje się bublami.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę mieć tę maskę ! Bardzo mnie zachęciłaś ;)
OdpowiedzUsuńKusi strasznie mnie ta maska, może za jakiś czas jak wykończę zapasy się na nią skuszę. :)
OdpowiedzUsuńSeria Hair food cechuje sie spora populanrością. Jestem ciekawa jak bedzie sie u mnie sprawdzać :)
OdpowiedzUsuń