Cześć,
Kiedy tylko dowiedziałam się, że Garnier wypuszcza nowe maski do włosów... zapragnęłam ochoty na wszystkie. Tak się złożyło, że udało mi się wypróbować już każdą z tych nowości. W archiwum znajdziecie recenzję wersji z jagodami goji, bananowej, a także tej z makadamią. Na liście do wypróbowania mam jeszcze nowy egzemplarz z aloesem, a dzisiaj przychodzę do Was z papają. :)
Od producenta: Maska na włosy Garnier Fructis Papaya Hair Food stanowi niezastąpiony zabieg w rytuale pielęgnacji włosów. Podaruj im chwilę regeneracji, za co odwdzięczą się swoją witalnością i urodą. Właściwości: poprawia jakość i strukturę włosów, ma właściwości regeneracyjne, regeneruje włosy na całej długości, odbudowuje strukturę włosów, nadaje włosom piękny zapach.
Opakowanie: Ta wersja, jak i każda z tej serii jest zamknięta w słoiczku o pojemności 390ml.
Konsystencja: Ma jasny kolor i nie jest specjalnie gęsta.
Zapach: Maska pachnie tropikalnie i niesamowicie przyjemnie. Uwielbiam takie owocowe aromaty.
Cena/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 20zł - maska jest dostępna już w
większości sklepów i drogerii online. Ja swój egzemplarz kupiłam na Notino.pl :)
Moja opinia: Maseczkę otrzymujemy zamkniętą w słoiczek o pojemności 390ml. Pisałam Wam już kilkakrotnie, że lubię opakowania tych masek - są bardzo przyjemne dla oka, a przy tym nie mam żadnego problemu z tym, żeby zużyć je do końca. Z tyłu standardowo czekają na nas podstawowe informacje takie jak sposób użycia, czy skład. Maska nie należy do najgęstszych i ma jasny kolor. Zapach jest czymś, co zdecydowanie ją wyróżnia - jeśli lubicie takie tropikalne i egzotyczne aromaty, to na pewno Wam się spodoba. Zwłaszcza, że ten zapach utrzymuje się na włosach całkiem długo.
Najważniejszą kwestią i tą, która jak podejrzewam - najbardziej Was ciekawi, jest oczywiście działanie. W przypadku moich długich i gęstych włosów, ta maska nie była jakoś mega wydajna - nakładałam jej dosyć sporo, bo miałam wrażenie, że moje pasma ją piją. Dosłownie. ;) Producent zaleca nam 3 sposoby jej stosowania, ja wypróbowałam jej na dwa. Nakładałam ją zawsze po myciu, albo na jakieś dwie/trzy minuty, albo na trochę dłużej i efekt zawsze mnie zadowalał. Włosy już podczas spłukiwania były niesamowicie sypkie, mięciutkie i bardzo przyjemne. Po wysuszeniu było jeszcze lepiej - nie miałam problemów z tym, żeby je rozczesać, a dodatkowo bardzo przyjemnie się prezentowały. Kluczem do sukcesu jest jednak nakładanie odpowiedniej ilości, bo raz zdarzyło się, że nałożyłam jej za dużo i miałam wrażenie, że moje włosy są lekko obciążone. Przy prawidłowym stosowaniu efekt jest naprawdę rewelacyjny i chętnie będę do niej wracać. Co więcej, ten piękny zapach długo utrzymuje się na włosach.
Garnier pozytywnie poszalał z tymi maskami. Właściwie różnią się tylko zapachem, bo działanie każdej jest baaardzo fajne. W niedalekiej przyszłości skuszę się jeszcze na wersję aloesową i na pewno dam Wam znać, która z wersji zostanie moją ulubienicą. Miałyście już okazję stosować maski z serii hair food? Jak się u Was sprawdziły?
--------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
Ta maseczka jest genialna! :) Kusi mnie też wersja z aloesem, ale najpierw muszę zużyć to co mam w zapasach. :)
OdpowiedzUsuńAktualnie wykanczam wlasnie ta z papaja. Jest swietna,kolejna bedzie goji ;)
OdpowiedzUsuńWszyscy bardzo zachwalają te maski owocowe - będę musiała się w końcu na którąś skusić.
OdpowiedzUsuńMiałam ją - przyjemna, ale nie raz potrafiła obciążyć mi włosy.. Muszę wypróbować pozostałe wersje :)
OdpowiedzUsuńSuper, ze się sprawdziła. Ja na razie nie muszę używać takich masek
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie wypróbować którąś z wersji:)
OdpowiedzUsuńU mnie się najlepiej sprawdza przed myciem ;D i pachnie mi jogutrem :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją denkuję :) U mnie też średnio była wydajna a nie mam jakiś mega długich włosów :(
OdpowiedzUsuńZapach jest prześliczny :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze, ale chętnie wypróbuję, bo dużo pozytywów czytam ;)
OdpowiedzUsuńMam bananową i tę też muszę koniecznie wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się sprawdzają, czytam dużo pozytywów i w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuń