Cześć,
Jeżeli śledzicie mnie w miarę regularnie, to na pewno wiecie, że uwielbiam maseczki. Najbardziej lubię te jednorazowe, ale od czasu do czasu zdarza się, że kupuję też większe pojemności. No i właśnie dzisiejszy wpis będzie poświęcony takiej... większej maseczce. ;)
Od producenta: Maseczka do twarzy Bielenda Juicy Jelly Melon & Aloe Vera to pielęgnacja, a jednocześnie prawdziwa pieszczota dla Twojej skóry.
Właściwości: rozjaśnia i odświeża, głęboko nawilża i intensywnie odżywia, nadaje skórze ogólnie piękny wygląd.
Właściwości: rozjaśnia i odświeża, głęboko nawilża i intensywnie odżywia, nadaje skórze ogólnie piękny wygląd.
Opakowanie: Maska jest zamknięta w słoiczku o pojemności 50 g.
Konsystencja: Ma lekko czerwony kolor, jest żelowa.
Zapach: Jest cudowny! Mocno arbuzowy, słodki, a zarazem orzeźwiający.
Cena/dostępność: Maseczki z Bielendy są dostępne w większości drogerii. Ja za swój egzemplarz zapłaciłam około 15 zł i upolowałam go na Notino.pl :)
Moja opinia: Maseczkę otrzymujemy w kartonowym pudełku, docelowy słoiczek ma 50 g pojemności i jest wygodny podczas użytkowania. Lubię takie opakowania, bo nie mam problemu z tym, żeby zużyć kosmetyk do końca. Na pudełku czekają na nas oczywiście standardowe informacje, takie jak sposób użycia, skład, czy data ważności. Konsystencja ma lekko czerwony kolor, są w niej zatopione jakieś czarne drobinki, które przypominają mi trochę pestki od arbuza. ;) Chociaż nie jest to zbyt gęsty kosmetyk, nie miałam nigdy problemu z tym, żeby równo i ładnie rozłożyć tę maskę na twarzy.
A nakładałam ją chętnie bo zapach jest.... PRZECUDOWNY! ♥♥♥ Uwielbiam arbuzowe kosmetyki i ten pod względem zapachu spełnia moje oczekiwania w 100 %. Aromat jest bardzo naturalny, świeży i orzeźwiający, a zarazem słodki i przyjemny. Kilka razy przed aplikacją - chowałam maskę do lodówki i potem mogłam przyjemnie się ochłodzić. :) Producent mówi, że maska wystarcza na jakieś 12 aplikacji, nie liczyłam, ale wydaje mi się, że używałam ją jakieś 9-10 razy więc to spoko wynik. Po nałożeniu na buzię - zgodnie z informacjami od producenta, masuję twarz przez około minutę, następnie zostawiam maskę w spokoju na jakieś 10 minut. Zmywałam ją zawsze z pomocą letniej wody. Efekt po użyciu za każdym razem był zadowalający. Skóra po użyciu była świetnie nawilżona, rozpromieniona i po prostu prezentowała się lepiej. Mam skórę mieszaną i byłam bardzo zadowolona z tego jak na nią działa. Podczas całej aplikacji - towarzyszy nam cudowny zapach, który sprawia, że tę maseczkę... chciałoby się zjeść. :D
Ja jestem nią szczerze oczarowana i mam nadzieję, że pozostałe maski z tej serii spiszą się u mnie podobnie, a może i lepiej. :) Miałyście okazję poznać serię Juicy Jelly Mask od Bielendy?
---------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
Mnie bardziej kusi wersja z kiwi :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale obawiam się że mogłaby u mnie słabo zadziałać :) Dobrze że fajnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie te maseczki od pewnego czasu.
OdpowiedzUsuńJa aktualnie mam otwartą ananasową, chociaż mam wrażenie, że wersja kiwi od Ciebie będzie najlepsza z tych wszystkich 3 :D
OdpowiedzUsuńOne są świetne ;) Ja uwielbiam żółtą ;)
OdpowiedzUsuńFajna maseczka :). Zarówno w działaniu, jak i składzie i ten zapach! :P
OdpowiedzUsuńWizualnie mi się podobają i jestem ich ciekawa, ale jeszcze żadnej nie miałam
OdpowiedzUsuńJak sobie o nich przypominam to zawsze mam później problem z ich kupieniem..
OdpowiedzUsuńChetnie bym wyprobowala :)
OdpowiedzUsuń