Cześć,
Pisałam Wam już wiele razy, że bardzo lubię kosmetyki z Bielendy i zupełnie nie nadążam za ich nowościami... nic się w tej kwestii nie zmieniło. :) Z serii Fresh Juice miałam do tej pory okazję wypróbować dwa kosmetyki — żel do mycia twarzy i esencję. Żel zużyłam, zanim zdążyłam zrobić zdjęcia, a o wspomnianej esencji, chciałabym Wam dzisiaj co nieco napisać.
Od producenta: Serum do twarzy Bielenda Fresh Juice Lime to preparat o wysokiej zawartości substancji czynnych. Dzięki temu zapewnia Twojej skórze najbardziej luksusową pielęgnację. Właściwości: regeneruje skórę i zapobiega jej podrażnieniu, skutecznie nawilża i odżywia, przywraca skórze świeżość i młodzieńczą urodę.
Opakowanie: Esencja jest zamknięta w butelce o pojemności 110 ml.
Konsystencja: Nie jest ani za rzadka, ani za gęsta... przypomina w sumie jakieś serum.
Zapach: Wyczuwam głównie cytrusy - aromat jest bardzo przyjemny.
Cena/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 25 zł, ja swój egzemplarz upolowałam na Notino.pl :) Znajdziecie tam wszystkie trzy wersje tego produktu.
Moja opinia: Esencję otrzymujemy zapakowaną w standardowe pudełko. Butelka ma 110 ml i moim zdaniem nie jest to najlepsze rozwiązanie... brakuje mi tu jakiegoś wygodniejszego dozownika, ale koniec końców nie miałam problemów z tym, żeby zużyć ten produkt do końca. Na odwrocie pudełka czekają na nas oczywiście wszystkie podstawowe informacje, takie jak sposób użycia, czy skład. Początkowo myślałam, że konsystencja tej esencji będzie bardziej wodnista, a tutaj w sumie przypomina jakieś serum. To całkiem miłe zaskoczenie. ;) Zapach jest baaaardzo przyjemny, taki naprawdę iście letni. Ja po ten kosmetyk sięgałam w ostatnich tygodniach, dlatego zdecydowanie umilał mi brzydką pogodę za oknem. Ta hydro-esencja jest lekka, a co za tym idzie — całkiem szybko się
wchłania. Na początku nakładałam jej za dużo i musiałam chwilę odczekać,
dlatego kluczem do sukcesu jest tutaj wyważenie odpowiedniej ilości
produktu. Używałam jej zarówno na dzień, jak i na noc, ale później
zaczęłam już tylko na noc, bo jednak nie wchłania się ona do matu. :)
Przy nocnym użytkowaniu zauważyłam, że moja skóra jest ładnie
wygładzona i ukojona. Zazwyczaj nie sięgałam już później po żadne kremy,
ponieważ twarz była miła w dotyku i mięciutka. Esencja nie obciąża
skóry i podejrzewam, że jeszcze lepiej sprawdziłaby się latem, czyli
wtedy, kiedy moja twarz nie wymaga dużego nawilżenia.
Dajcie mi koniecznie znać, czy miałyście okazję wypróbować tę esencję, no i jak się u Was sprawdziła? Ja jestem z niej zadowolona i ciekawią mnie też dwie pozostałe wersje. :) W zapasach mam jeszcze ananasowy płyn micelarny i na pewno za jakiś czas Wam o nim napiszę.
---------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
Miałam go latem i wtedy sprawdzała się super :) Wydaje mi się, że to idealny okres na testowanie tego produktu. Zimą na pewno byłaby u mnie za lekka.
OdpowiedzUsuńMiałam nawilżającą i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa z tej serii miałam płyn i 2 żele micelarne i były super :)
OdpowiedzUsuńto try! =)
OdpowiedzUsuńNie miałam ;))
OdpowiedzUsuńJa bym ja bardzo chciala :)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję ananasową i całkiem dobrze się sprawdzała. :)
OdpowiedzUsuńmam chętkę na ów produkt:D
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji stosować nic z tej serii.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja spadła mi z nieba, bo już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad tą serią :) Myślę, że może okazać się świetnym uzupełnieniem codziennej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńkk
UsuńWieki nie miałam nic Bielendy, ta kusi bardzo :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale Bielendę uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńLubię ich kosmetyki ☺
OdpowiedzUsuńMiałam inną wersję i niestety się nie polubiliśmy :P Większego pielęgnacyjnego działania nie zauważyłam, a przy regularnym stosowaniu potrafiła zapychać...
OdpowiedzUsuńEsencji nie miałam ale kilka opakowań żeli z bliźniaczej serii zużyłam:)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku:)
OdpowiedzUsuńTej esencji jeszcze nie miałam. Nie zdążyłam poznać też tej serii kosmetyków z Bielenda.
OdpowiedzUsuń