Cześć,
Podejrzewam, że niektórych może zaskoczyć tytuł mojego dzisiejszego postu, ale nie... to nie jest żaden błąd. ;) Zdaje sobie sprawę z tego, że pogoda za oknem powoli robi się letnia i upalna, ale chciałabym Wam dzisiaj napisać co nieco o zimowych kremach do rąk z Marion. Dostałam je jakoś końcem roku, dlatego to najwyższa pora, aby się na ich temat wypowiedzieć. Opakowania tych kremów są tak cudne, że po prostu nie mogłam ich tutaj nie zamieścić. :)
Zimowe kremy do rąk Funny Animals miodowy piernik, bakaliowy keks, słodka pomarańcza — Marion
Opakowania: Te kremy są zamknięte w przeuroczych tubkach o pojemności 50 ml. No nie ma się co oszukiwać... nie sposób nie zwrócić uwagi na takie opakowania. :)
Konsystencje: Raczej bym powiedziała, że są bardziej lekkie, niż wyjątkowo treściwe.
Zapachy: Z całej trójki najbardziej podoba mi się chyba bakaliowy keks... to słodki, lekko rodzynkowy aromat. Bardzo ładna jest również wersja z miodem, z kolei ta z pomarańczą jest dla mnie trochę zbyt sztucznie słodka. ;)
Ceny/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 6 zł. O ile się nie mylę, to teraz nie da się kupić tych wersji zimowych, ale zapewne będą w sprzedaży w okresie jesiennym. Te kremy można było upolować np. w Biedronce, albo na stronie producenta.
Moja opinia: Zimowe kremy z Marion są zamknięte w przepięknych, niezwykle uroczych tubkach o pojemności 50 ml. Moim zdaniem taka pojemność jest idealna do torebki, dlatego na początku chętnie je ze sobą zabierałam w różne miejsca. ;) Niestety dosyć długi czas wchłaniania sprawił, że towarzyszyły mi głównie w domu. Nie jestem tylko przekonana do takiego zamknięcia - zdecydowanie chętniej wybieram te kremy, które są zamykane na klik. Konsystencja całej trójki jest raczej rzadka, ale przy jednorazowym użyciu nie musiałam nakładać tych kremów zbyt dużo.Wspominałam już, że konsystencja potrzebuje kilku minut na wchłonięcie, co na pewno nie zadowoli osób, które lubią takie kremy, które wchłaniają się w tempie ekspresowym. Moim rozwiązaniem było używanie ich w domu, a już zwłaszcza na noc. :) Jeżeli chodzi o zapachy, to podejrzewam, że każdy tutaj znajdzie coś dla siebie. Dla mnie wersja z pomarańczą jest trochę zbyt sztuczna, ale czytałam, że wielu osobom taki właśnie aromat się podoba. Urzekł mnie za to bakaliowy keks, który pachnie troszkę rodzynkami, ale w takim... ładnym wydaniu. Wersja z miodem również jest bardzo apetyczna.
Samo działanie całej trójki moim zdaniem jest bardzo podobne. Kremy długo się wchłaniają, ale dobrze nawilżają skórę i ją wygładzają. Efekt świetnego nawilżenia zauważałam przede wszystkim wtedy, gdy nakładałam na noc trochę grubszą warstwę... rankiem moje dłonie były bardzo przyjemne w dotyku i mięciutkie. Ja po te kremy sięgałam głównie podczas niższych temperatur, kiedy moje dłonie były lekko wysuszone i zdecydowanie dawały radę. :) Teraz w sprzedaży są taki bardziej letnie wersje - widziałam np. krem arbuzowy i zapewne się na niego skuszę.
Miałyście okazję poznać te niezwykle urocze kremy z Marion? :)
---------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
jakie slodziaki
OdpowiedzUsuńŚwietne opakowania!
OdpowiedzUsuńAle cudne opakowania mają :)
OdpowiedzUsuńOpakowania mają urocze! Chętnie przygarnęłabym wszystkie. :)
OdpowiedzUsuńOpakowania tych kremów są naprawdę urocze. <3 Co do działania, jest tak jak piszesz: idealne do domu, na noc. Na co dzień mało praktyczne...
OdpowiedzUsuńJakie sliczne :) I super sie sa dobre :)
OdpowiedzUsuńAle fajne opakowania! Już za sam design tych tubek mam ochotę wypróbować te kremy 🖤
OdpowiedzUsuńAle czaderskie opakowania!! ♡
OdpowiedzUsuńŚwietne mają opakowania :)
OdpowiedzUsuńW działaniu widzę fajne, mi najbardziej podobają się wizualnie, są urocze, choć wątpię, aby kiedyś trafiły w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńJuż same opakowania skłaniają do tego, żeby się skusić. Są przeurocze :)
OdpowiedzUsuńSłodko wyglądają:)
OdpowiedzUsuń