Cześć,
Dziś przychodzę do Was z recenzją kolejnego, naprawdę
fantastycznego peelingu. Nigdy wcześniej nie miałam okazji wypróbować
żadnych kosmetyków z Auny, a zachciałam mieć na nie ochotę przez Alę. ;) Mówiła, że bohater dzisiejszego wpisu sprawdził się u niej fantastycznie, dlatego i ja postanowiłam go wypróbować.
Malinowy peeling do ciała z kawałkami owoców — Auna
Od producenta: Wielozadaniowy peeling do ciała nie tylko złuszcza naskórek, ale również doskonale go nawilża i odżywia. Podczas zabiegu uwalnia się cudownie pachnący aromat, który na dlugo pozostanie na Twojej skórze. Substancje złuszczające znajdujące się w peelingu są wyłącznie pochodzenia naturalnego i rozpuszczają się podczas użycia, więc nie pozostawiając osadu. Olej z awokado oraz ze słodkich migdałów doskonale zadba o elastyczność, wygładzenie i zmiękczenie naskórka. Twoja skóra stanie się aksamitna i bardzo przyjemna w dotyku. Ach… i ten zapach!
Opakowanie: Peeling jest zamknięty w szklanym słoiczku o pojemności 350 g.
Konsystencja: Lekko zbita i całkiem tłusta.
Zapach: Malinowy, słodki i... przepiękny. :)
Cena/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 39 - 40 zł. Mój peeling pochodzi ze sklepu No Waste i tam też możecie kupić swój. :)
Konsystencja: Lekko zbita i całkiem tłusta.
Zapach: Malinowy, słodki i... przepiękny. :)
Cena/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 39 - 40 zł. Mój peeling pochodzi ze sklepu No Waste i tam też możecie kupić swój. :)
Moja opinia: To cudo jest zamknięte w całkiem wygodnym słoiczku o pojemności 350 g.
Ten słoik jest wykonany ze szkła, co oczywiście przekłada się na to, że
jest cięższy, no i na to, że trzeba uważać, aby nam nie spadł i się nie
potłukł. Na szczęście mi się to nie zdarzyło, a przy tym nie miałam też
żadnych problemów z tym, żeby odkręcić wieczko. Wiele razy pisałam Wam o
tym, że moim zdaniem taka forma zapakowania peelingu jest
najwygodniejsza, ponieważ nie mam żadnych problemów z tym, żeby zużyć
kosmetyk do końca. Z tyłu czekają na nas podstawowe informacje takie jak
skład, czy sposób użycia. W kwestii tego składu to nie mogę po prostu
nadmienić, że jest świetnie opisany, dzięki czemu każdy może bez
problemu zrozumieć, co jest w środku. :)
A mamy tutaj samo dobro... olej ze słodkich migdałów, olej awokado,
olej ryżowy i inne. Konsystencja jest zbita i taka trochę tłusta w
dotyku, a przy tym już na pierwszy rzut oka widać, że ten scrub ma w
sobie całe mnóstwo drobinek soli i cukru. Aromat jest po prostu przepiękny — słodki
i bardzo malinowy. Nie jest to taka rzeczywista woń tych owoców, ale i
tak bardzo mi się podoba, kojarząc się przy tym z jakimiś balonowymi
gumami. Nie mogę nie wspomnieć również o tym, że ten zapach utrzymuje
się na ciele całkiem długo, bo czułam go jeszcze przez jakieś kilka
godzin. Zresztą cała łazienka pachnie po prostu przecudownie po użyciu
tego kosmetyku. :) Jak już zapewne się domyślacie — również samo działanie tego kosmetyku
zachwyciło mnie na tyle, że mam bardzo ochotę wypróbować inne kosmetyki
tej firmy. Drobinki zdzierające są całkiem ostre, dzięki czemu możemy
swobodnie dopasowywać interesującą nas moc masażu. W momencie, gdy
miałam ochotę na mocne zdzieranie — używałam tego kosmetyku na suchej
skórze. Wtedy, gdy miałam ochotę na coś lżejszego — po prostu najpierw
polewałam się wodą. Ten peeling w obu przypadkach po prostu
fantastycznie radzi sobie ze złuszczaniem martwego naskórka. Skóra po
jego użyciu jest gładziutka, miękka i taka wręcz jedwabista. Stosowałam
ten peeling również na bardziej problematyczne części ciała, takie jak
stopy, czy łokcie i tutaj również sprawdził się bosko! Zawarte w
składzie oleje, o których Wam wcześniej pisałam, sprawiają z kolei, że
skóra po użyciu jest odżywiona i nawilżona, dzięki czemu nie muszę już
sięgać po żadne dodatkowe masła, czy balsamy. Wiem, że dużo osób nie
lubi takiego tłustego filmu, który osadza się czasem na skórze po
niektórych peelingach — tutaj zupełnie tego nie ma, a po użyciu
doświadczam tylko naprawdę odżywionej i wypielęgnowanej skóry. Bajka! ;)
Jak widać... ja się w tym peelingu totalnie zakochałam. ;) Wiem, że w sprzedaży są też inne wersje zapachowe i bardzo chciałabym je wypróbować. A czy Wy znacie już kosmetyki z Auny?
---------------------------------------------------------------------------
Ruda
Oj tak, ten peeling jest cudowny, kuszą mnie inne wersje, szczególnie mango. Cieszę się, że u Ciebie również się sprawdził.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna konsystencja. Lubię takie mocniejsze peelingi :)
OdpowiedzUsuńLubię mocne zdzieraki o pięknym zapachu, ale niekoniecznie te solne ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nich, ale po Twoim wpisie zachęciłaś mnie ogromnie ;)
OdpowiedzUsuńDla samego zapachu przypominającego gumę balonową bym go kupiła :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji używać tych peelingów, ale słyszałam o nich tyle dobrego, że prędzej czy później będą moje! W szczególności ciekawi mnie wersja z mango :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie jest skóra bardzo tłusta, to super, w sumie lubię i tłuste, i nietłuste :D Malinki i dobre zdzieranie zdecydowanie kuszą :)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę tej marki, jednak po Twojej recenzji wiem, że warto się z nią zaprzyjaźnić! :)
OdpowiedzUsuńOj juz czuję ten zapach. U siebie nigdzie go nie znajdę pozostaje tylko internet
OdpowiedzUsuń