Maseczka nawilżająca do włosów normalnych i suchych z aloesem — Garnier

niedziela, 1 listopada 2020

Cześć,
Dziś przychodzę do Was z kolejną, a zarazem ostatnią recenzją maski z serii Hair Food od Garnier. W archiwum znajdziecie moją opinię o wersji z bananem, papają, goją i makadamią, a dzisiaj czas na maskę z aloesem. Przyznaję się bez bicia, że bardzo długo zwlekałam z jej użytkowaniem, ale że sięgnęła dna w październiku, to myślę, że to idealna okazja, żeby co nieco na jej temat napisać.

 

Od producenta: Maska na włosy Garnier Fructis Aloe Vera Hair Food stanowi niezastąpiony zabieg w rytuale pielęgnacji włosów. Podaruj im chwilę regeneracji, za co odwdzięczą się swoją witalnością i urodą. Właściwości: intensywnie nawilża, regeneruje włosy na całej długości, przenika w głąb włókna włosa, ułatwia rozczesywanie i późniejsze zabiegi, nadaje włosom piękny zapach.

Opakowanie: Maska jest zamknięta w wygodnym opakowaniu o pojemności 390 ml.
Konsystencja: Ma jasny kolor, jest taka trochę budyniowata i całkiem wydajna.
Zapach: Delikatny i przyjemny, utrzymuje się na włosach dosyć długo.
Cena/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 20-24 zł. Ja swój egzemplarz upolowałam akurat na Notino.pl, ale ogólnie widziałam tę maskę w przeróżnych sklepach więc na pewno nie będziecie mieć żadnych problemów z zakupem.


Moja opinia: Ta maska z Garnier jest zamknięta w wygodnym opakowaniu o pojemności 390 ml. Pisałam Wam wiele razy, że bardzo lubię takie słoiczki, ponieważ mogę sobie z nich bez problemu zużyć dany kosmetyk do końca. Seria Hair Food jest już w ogóle bardzo udana pod względem opakowań, ponieważ skład poszczególnych kosmetyków jest rozpisany na tyle zrozumiale, że to duże ułatwienie podczas zakupów. :) Konsystencja tej maski ma jasny kolor i jest całkiem wydajna. Moje włosy są grube, gęste i długie, ale nigdy nie musiałam jej nakładać jakoś bardzo dużo, żeby dokładnie pokryć wszystkie pasma. Bardzo podoba mi się również zapach tej maseczki, chociaż nie ukrywam, że trochę się go tutaj obawiałam. W każdym razie aromat jest delikatny, taki lekko perfumowy i utrzymuje się na włosach całkiem długo, co też jest zdecydowanie na plus. :) Najbardziej jednak polubiłam tę maseczkę oczywiście ze względu na jej rewelacyjne działanie, a stosowałam ją w sumie na dwa sposoby. Przede wszystkim jako maskę po standardowym myciu szamponem, no i kilka razy w pielęgnacji OMO, jako pierwsze O. Bez względu na użycie, moje pasma były później bardzo przyjemne w dotyku, a przy tym bez problemu się rozczesywały. Ta maska fantastycznie nawilża włosy i je wygładza, dlatego uważam, że zdecydowanie warto ją wypróbować. Wspomnę też o tym, że jest to kosmetyk emolientowo-humektantowy, a w składzie znacznie wyżej znajdziemy glicerynę niż aloes, co na pewno może rozczarować osoby, które szukają dla siebie takiego stricte aloesowego produtku. W składzie znajdziemy też kokos, dlatego trzeba być ostrożnym podczas sięgania po ten kosmetyk, bo jak powszechnie wiadomo — kokos może przyczynić się do nadmiernego puszenia włosów. Ja niestety często się z nim borykam, a w sumie to borykałam, bo już ogarnęłam swoje włosy na tyle, że jestem w stanie dopasować kosmetyki, które będą na nie aktualnie dobrze działać.

Dajcie mi koniecznie znać, czy miałyście okazję używać maseczkę? Jak się u Was spisała? Która wersja jest Waszą ulubioną? :) Ja polubiłam w sumie wszystkie, ale jednak największą miłością darzę maskę z jagodami goji. ♥ ♥ ♥

--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda

6 komentarzy:

  1. miałam ale najlepsza była ta czerwona z goji

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że mamy podobny gust jeśli chodzi o te maski, chociaż totalnie inne włosy :D Aloesowa wersja jeszcze przede mną, chyba sięgnę po niej jak skończę bananową :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maski z tej serii są ostatnio chyba jednymi z najbardziej popularnych. Sama mam wersję z papają i bardzo ją lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W tej serii akurat używam szampon i odżywkę, bardzo fajnie się u mnie sprawdzali maski jeszcze nie miałam 🙂

    OdpowiedzUsuń
  5. Tej wersji jeszcze nie miałam, ale miło wspominam wersję z papają, a także goji. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stosowałam z tej serii tylką tą i jak dla mnie sprawdziła się bardzo dobrze. :) Muszę koniecznie też sprawdzić inne z tej serii. :)

    OdpowiedzUsuń

To miło, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią.

denko (108) nowości (151)