Cześć,
dziś przychodzę do Was z recenzją masła do ciała Yope, którego byłam bardzo ciekawa. Nie ukrywam, że musiało sobie trochę poczekać w moich zapasach, niemniej jednak dobiło już dna, dlatego to idealny dzień na jego recenzję.
Naturalne masło do ciała róża i kadzidłowiec — Yope
Od producenta: Ekstrakt z róży poprawia napięcie skóry i chroni ją przed działaniem wolnych rodników, działa kojąco i relaksująco Dodaliśmy do żelu również ekstrakt z kadzidłowca, który silnie ujędrnia, łagodzi stany zapalne i uspokaja rozszerzone naczynia krwionośne Połączenie najlepszych składników odżywczych i nawilżających W dużych dawkach olej z oliwek, masło shea i murumuru olej kokosowy i z awokado, gliceryna. Zapach: zmysłowy, orientalny jak luksusowe perfumy. Bez parabenów, PEG, silikonów, SLES, SLS, barwników.
Opakowanie: Masło jest zamknięte w wygodnym słoiczku o pojemności 200 ml.
Konsystencja: Gęsta, kremowa, ma biały kolor.
Zapach: Cudowny! Jeżeli lubicie zapach słodkich kwiatów, to wydanie róży, na pewno Wam się spodoba.
Cena/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 28-34 zł. Ja swój egzemplarz upolowałam na Notino.pl. :)
Moja opinia: Ten balsam jest zamknięty w wygodnym opakowaniu o pojemności 200 ml. W środku czeka na nas sreberko zabezpieczające, dzięki czemu mamy pewność, że nikt wcześniej nie używał tego produktu. Na słoiczku czekają na nas oczywiście wszystkie podstawowe informacje, takie jak sposób użycia, czy skład. Ogólnie nie da się ukryć, że samo opakowanie wygląda bardzo ładnie. Yope jak zwykle zachwyca. ;) Konsystencja tego masełka ma jasny kolor, jest kremowa, gęsta, puchowa i niesamowicie przyjemna w dotyku. To niezwykle wydajny produkt, bo do jednorazowej aplikacji wystarcza naprawdę odrobinka. Kosmetyk jest bardzo treściwy, dlatego trzeba tutaj wziąć pod uwagę, że czas wchłaniania wynosi kilka, nawet kilkanaście minut. Dla mnie nie jest to żadnym problemem, bo skóra po użyciu jest na tyle miękka i przyjemna w dotyku, że po to masło... sięgałam zawsze z ogromną przyjemnością. :) Nie mogę nie wspomnieć też o obłędnym zapachu. Mamy tutaj takie słodkie wydanie róży, intensywne, a zarazem boooskie. Co więcej, ten aromat utrzymuje się na skórze czasem jeszcze kolejnego dnia, z czego ja oczywiście bardzo się cieszyłam. A jeszcze bardzo cieszyłam się z tego, że po każdym użyciu tego masła, ciało jest cudownie nawilżone, odżywione i niesamowicie jedwabiste w dotyku. Masło z Yope sprawdza się również wtedy, gdy moja skóra była podrażniona po goleniu. Kilkukrotnie zdarzało mi się też używać tego masełka do pielęgnacji włosów. Skłamałabym pisząc, że kremowanie wyszło słabo, bo... sprawdziło się bosko. :D Również włosy stały się mięciutkie, odżywione i nie odstawały we wszystkie strony.
Jestem totalnie zakochana w tym masełku i mam ochotę wypróbować inne wersję. Ogólnie po tym maśle, zainteresowałam się też bardziej ofertą Yope... podejrzewam, że w tym roku, ta marka będzie pojawiała się u mnie stosunkowo częściej, niż do tej pory. :D A Wy już znacie to masło?
Kocham tę markę miłością wielką ;)
OdpowiedzUsuńNie znam masełka, ale lubię takie składy! :)
OdpowiedzUsuńZnam markę, ake nigdy nie miałam ich kosmetyków. Masełko wygląda całkiem ciekawie. Dobrze że się spisało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Masła do ciała uwielbiam, choć akurat wybrałabym inną wersję zapachową w tym przypadku ;)
OdpowiedzUsuńJa póki co mam tylko krem do rąk od nich, nie dawno w sumie otworzyłam. Masło brzmi kusząco, ale może jednak wezmę inny zapach :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej marki. Myślę, że również polubiłabym to masło :)
OdpowiedzUsuńMasła bie znam, ale brzmi bardzo ciekawie :) Jak na razie miałam tylko próbki jakiś mydeł tej marki, ale ani zapach, ani działanie mnie nie zadowoliło.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, ze ta marka ma masełka :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Zapach musi być boski... :)
OdpowiedzUsuńale oni mają kochane te opakowaia :D
OdpowiedzUsuńjeszcze nie miałam nic od Yope :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ten zapach nie przypadłby mi do gustu, ale chętnie wypróbuję inną wersję tego masełka. :)
OdpowiedzUsuń