Cześć,
dziś przychodzę do Was z recenzją dwóch masek, które zużyłam już... dawno temu. :D Jeżeli mam być szczera, to zdjęcia czekały w archiwum jakoś od wakacji, dlatego myślę, że to odpowiednia pora, żeby co nieco o tych kosmetykach napisać. Bardzo lubię różnego rodzaju maseczki do twarzy, dlatego w zeszłym roku postanowiłam wypróbować dwie wersje z Tołpy. Dziś możecie się dowiedzieć, jak się u mnie sprawdziły. :)
Detoksykująca maseczka do twarzy — Tołpa Dermo Face Sebio
Peeling i maseczka do skóry problemowej — Tołpa Dermo Face Sebio
Od producenta: Maseczka do twarzy Tołpa Dermo Face Sebio to pielęgnacja, a jednocześnie prawdziwa pieszczota dla Twojej skóry. Właściwości: głęboko oczyszcza skórę, detoksykuje skórę, zapobiega wydzielaniu nadmiernej ilości sebum.
Maseczka do twarzy Tołpa Dermo Face Sebio to pielęgnacja, a jednocześnie prawdziwa pieszczota dla Twojej skóry. Właściwości: usuwa obumarłe komórki skóry, zapobiega wydzielaniu nadmiernej ilości sebum, skutecznie oczyszcza pory.
Konsystencje: Czarna maska jest... czarna i całkiem gęsta. :D Druga wersja jest już bardziej kremowa i ma taki lekko szary kolor.
Zapachy: Jeżeli chodzi o czarną wersję, to trudno mi napisać co przypomina jej zapach. Jest intensywny i długo się utrzymuje. Maska ze srebrem pachnie świeżo i przyjemnie.
Ceny/dostępność: Maski można upolować w formie jednorazowych saszetek, albo właśnie w takich większych opakowaniach. Ja swoje kupiłam na Notino.pl :)
Moja opinia: Maseczki z Tołpy czekają na nas w pudełeczkach, a docelowe tubki mają już po 40 ml. Nie miałam żadnych problemów z tym, żeby zużyć je do końca, ponieważ można je bez problemu wycisnąć, ewentualnie też przeciąć opakowanie. ;) Na kartonikach czekają na nas wszystkie podstawowe informacje, takie jak sposób użycia, czy skład. Konsystencja maski czarny detox jest... uwaga, uwaga... :D czarna. Myślę, że nie jest to dla nikogo żadnym zaskoczeniem. Kosmetyk był bardzo wydajny, bo do jednorazowej aplikacji wystarczyła naprawdę odrobinka. Druga maska jest już bardziej kremowa, ma lekko srebrny kolor i wystarczyła mi na zdecydowanie mniej użyć, niż ta pierwsza. Zapachy obu tych produktów są dosyć specyficzne. Czarna wersja pachnie bardzo intensywnie, trudno mi powiedzieć czym. W każdym razie nie jest to aromat, który w jakimkolwiek stopniu uprzykrzałby mi stosowanie. Maska ze srebrem pachnie bardzo przyjemnie i świeżo. :) Obie wonie utrzymywały się głównie podczas aplikacji i może przez kilka minut po zmyciu maseczek z buzi. Teraz przejdę do działania i zacznę właśnie od tej czarnej maski. Kupiłam duże opakowanie, bo dostałam kiedyś saszetkę i totalnie się w niej zakochałam. Mam mieszaną skórę, a po użyciu tej maski była ona zawsze dogłębnie oczyszczona i zdetoksykowana. Sięgałam po nią zawsze wtedy, gdy na mojej buzi pojawiały się jakiekolwiek niedoskonałości. Ta maska pięknie je łagodziła, rozświetlała skórę i ją wygładzała. Kilkukrotnie sięgała po nią też moja koleżanka, która uskarża się na to, że jej buzia nadmiernie się świeci — ta maska cudownie sobie z tym radzi. Zużyłam całą z przyjemnością i chętnie do niej wrócę. :)
Podobnie jest i zresztą z drugą maską, chociaż ta wystarczyła mi na zdecydowanie mniej użyć. Jest to oczywiście związane z jej konsystencją, mimo to bardzo się polubiłyśmy. Tutaj mamy połączenie maski z peelingiem, użytkowanie jest bezproblemowe... najpierw nakładałam za każdym razem maseczkę, a po upływie około 15 minut, rolowałam ją suchymi dłońmi. Resztki, które pozostawały na twarzy, zmywałam po prostu letnią wodą. Skóra po użyciu była znowu ładnie oczyszczona (ale nie tak mocno, jak w przypadku czarnej wersji), odświeżona i wygładzona. Ogólnie miałam również wrażenie, że dzięki temu peelingowi buzia jest jeszcze taka jakby miększa w dotyku. Ja i tak sięgałam później po jakiś krem, ale w sumie nie zawsze było to konieczne. :)
Bardzo lubię kosmetyki z Tołpy i cieszę się, że nasze kolejne spotkanie okazało się udane. Którą maskę polubiłam bardziej? Trudno mi powiedzieć, bo tak naprawdę są zupełnie inne. Po czarną sięgałam wtedy, gdy chciałam dogłębnie oczyścić moją skórę, a po srebrną w momencie, gdy nie zależało mi na aż tak mocnym efekcie oczyszczenia. Do obu bardzo chętnie wrócę. :) Miałyście okazję je poznać?
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
A ja nigdy nie miałam nic z tej marki
OdpowiedzUsuńMaseczek nie miałam, ale uwielbiam ich peeling enzymatyczny 3 enzymy :)
OdpowiedzUsuńMiałam tą czarną - całkiem fajna, ale dla mnie o wiele przyjemniejsza była enzymatyczna :) Natomiast tej gommage nie miałam, nie widziałam czy do końca warto. Ale teraz chyyyyba się skuszę ! :)
OdpowiedzUsuńWidzę ostatnio dużo pozytywnych recenzji marki Tołpa...zastanawiam się czy się czasem nie skusić : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
Bardzo lubię tę markę, myślę, że ta czarna maska przypadłaby mi do gustu;)
OdpowiedzUsuńA ja nadal nie mialam tej przyjemności ich wypróbować. Chyba musze to zmienić
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię czarne maski, dobrze oczyszczają i przy regularnym używaniu skóra wygląda lepiej. Masek Tołpy jeszcze nie testowałam, ale nie wykluczam.
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki Tołpy, chociaż tych jeszcze nie miałam. Chętnie je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię stosować maseczki. Te widzę pierwszy raz. :)
OdpowiedzUsuńSuper blog! Obserwuję! :)
Pozdrawiam, Werka
Fajnie, że się sprawdziły, nigdy nie używałam tych produktów Tołpy :) ostatnio najbardziej lubię maseczki w płachcie :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie obie. Lubię kosmetyki z tej marki. :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam nic z Tołpy. Zaciekawiłaś mnie tym wpisem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwidzę że na Notino można fajne rzeczy kupić.
OdpowiedzUsuńChyba do tej pory nie miałam nic z tej firmy ale wiele dobrego o niej słyszałam.
OdpowiedzUsuńLubię produkty marki tołpa! Miałam ta maseczke - miło mi się jej używało. :)
OdpowiedzUsuń