Cześć,
w tę jakże brzydką i deszczową majówkę zapraszam Was na luźny wpis z kwietniowymi nowościami. :) W ubiegłym miesiącu skusiłam się na kilka naprawdę fajnych rzeczy, więc nie mogłabym Wam ich nie pokazać. Be zbędnego przedłużania... zapraszam do oglądania. :D
Kwietniowe nowości
Już na początku kwietnia wybrałam się do Rossmanna w poszukiwaniu nowych żeli pod prysznic z Isany. :D Oprócz nich wrzuciłam do koszyka także mój ulubiony olejek i przecenionego Eosa. Nie kupiłabym go w cenie regularnej, ale za około 7 zł... czemu nie. ;) Te nowe żele pachną przepięknie! Trudno mi wyłonić tutaj jakiegoś ulubieńca. Całość ze zdjęcia kosztowała jakieś 25 zł.
W kwietniu zaliczyłam również wizytę w Lidlu. Żałuję, że nie mam tam po drodze, bo naprawdę lubię ich kosmetyki. :) Maseczki w saszetkach kosztowały po 0,75 (!) zł, a żele po jakieś 3.99 zł. Kremy były przecenione na 5,49 zł za sztukę, ale te wzięłam dla Mamy, więc ich nie doliczam. Morelowy żel nawet już zużyłam i w skrócie napiszę tylko tyle, że pachnie obłędnie, ale jest bardzo niewydajny. :( Szkoda. Całość dla mnie kosztowała około 12 zł, ale płacił mój chłopak, więc nie doliczam.
Kolejny kwietniowy wypad do Rossmanna, a raczej... wypady. Bardzo chciałam kupić kosmetyki z Sody, ale niestety prawie wszędzie były wykupione. ;) Udało mi się je upolować dopiero w 4 sklepie (!). Mieszkanie w dużym mieście ma swoje zalety, bo na szczęście wszystkie 4 sklepy są zlokalizowane blisko siebie. :D Kupiłam 4 kolorowe eyelinery, tusz do rzęs i pomadkę. Nie pamiętam już cen poszczególnych produktów, ale za całość wyszło około 56 zł. Te eyelinery z pędzelkami są cudowne, ale ten w pisaku okazał się ogromnym rozczarowaniem. Na pewno napiszę Wam trochę więcej o tym produkcie przy okazji recenzji.
Ostatnio trochę szaleje z nowymi zapachami, ale w maju... mam zamiar przystopować. :D W moim wirtualnym koszyku znalazła się przepiękna róża Dolce Gabbana Shine i drugie cudeńko od Salvatore F. O tych dwóch zapachach na pewno napiszę oddzielne recenzje. :) Kupiłam je oczywiście na Notino.
Oprócz perfum uzupełniłam tam również swoje peelingowe zapasy. Wybrałam sprawdzony już scrub malinowy z OS i coś z Bielendy. Do twarzy kupiłam peeling z Make Me Bio, który od dawna mnie ciekawił, a do tego dorzuciłam jeszcze serum z Eveline. To serum stosuje namiętnie, więc pewnie napiszę Wam o nim co nieco. :) A tam gdzieś na dole jest jeszcze maska z Holika. :D Całe zakupy robiłam za bon, więc nie doliczam.
W kwietniu złożyłam aż dwa zamówienie na Ezebrze. W pierwszym znalazło się serum z Bielendy, które bardzo mnie ciekawiło i koncentrat z Bingospa, który miałam na chciejliście od dawna. Kolejnym zrealizowanym punktem z chciejlisty był krem CC z Eveline. W zamówieniu nie mogło zabraknąć także nowych maseczek z Bielendy i płynu micelarnego, bo ten, którego używałam... dobił dna. :D Wybrałam więc ich nową serię Eco Sorbet i brzoskwiniowy płyn. Kosmetyki ze zdjęcia kosztowały 136,53 zł.
W drugim zamówieniu znalazło się kolejne opakowanie koncentratu, o którym na pewno Wam napiszę, wiśniowa maska z Kallos i maseczki z Eveline, które bardzo mnie zaciekawiły. Kupiłam jeszcze polecany krem SPF z Holika Holika. Mam nadzieję, że się u mnie sprawdzi. To wszystko kosztowało z kolei 145,23 zł. Odliczam jednak 70 zł, bo za Holikę płacił mój chłopak. :)
No i na koniec jeszcze zakupy z Hebe... tak na wszelki wypadek, jakby do tej pory było za mało nowości. ;) Wzięłam dwa kosmetyki z AA - nowy żel do higieny intymnej i krem do stóp, kolejny polecany krem SPF tym razem z Dermedic, maskę Sessio, maseczkę do twarzy z Bielendy i dwa cuda wyszczuplające z Bielendy. Serum już zdążyłam polubić, a koncentrat zwyczajnie mnie zaciekawił. Za całość zapłaciłam 93,73 zł.
Nie będę tutaj czarować... kwietniowych zakupów było zdecydowanie za dużo. Niektórych rzeczy faktycznie potrzebowałam, inne były małą... fanaberią. ;) Mam nadzieję, że w kwietniu uda mi się trochę bardziej opanować i już zdecydować się na to, czego naprawdę będę potrzebować. W ubiegłym miesiącu przybyło mi w sumie 47 nowych kosmetyków, na które wydałam 386,49 zł. Jezuuu, chyba to największy wynik w historii całego mojego bloga. Oczywiście winne są temu, chociażby koncentraty z Bingospa, które nie należą do najtańszych, bo są po około 50 zł. No nic, w maju na pewno będzie lepiej.
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
czasem ciężko się oprzeć niektórym kosmetykom ;)
OdpowiedzUsuńNo poszalałaś, ale same cuda także nie miej wyrzutów sumienia :D
OdpowiedzUsuńBardzo dużo rzeczy. Daj znać jak z tym koncentratem bingo spa, bo też chciałam go od dawna kupić :) A maski kallos uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńNooo, zaszalałaś :D
OdpowiedzUsuńSporo ciekawych produktów do Ciebie trafiło i widze, że też skusiłaś się na tę nową serię Bielendy :). Z żelami poszalałaś :P
OdpowiedzUsuńJa póki co 4 miesiące 0😂
OdpowiedzUsuńŚwietne wybory, kusi mnie wiele produktów.
OdpowiedzUsuńale za to tyle cudowności kupilaś ;)warto sie czasem porozpieszczać ;)
OdpowiedzUsuńNo troszkę poszalałaś ale czasem po prostu trzeba :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie rekordowy miesiąc pod względem zakupów :D W mniejszym mieście kosmetyki Soda wciąż leżą na półkach i kwiczą, bo pomimo niskich cen nikogo za bardzo nie interesują ;) W takich momentach cieszę się, że jestem z mniejszej miejscowości :D :D
OdpowiedzUsuńSporo tego :) miałam żel Cień z morelą i Isankę mango, zachwycam się nim :)
OdpowiedzUsuńWolę nie liczyć moich wydatków na kosmetyki z ostatniego miesiąca. A dobrze wiedzieć, że Eveline wypuściło taki ciekawy krem CC . U mnie póki co ban na zakupy, więc sobie poczekam zanim coś nowego będzie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zakupy :) do mnie dziś dotarły nowe żele Balea
OdpowiedzUsuńno sporo tego :) ciekawe zakupki
OdpowiedzUsuńA da się przeżyć za 50 zł? ;) kupując tylko potrzebne rzeczy u mnie wyjdzie więcej: praktycznie w każdym miesiącu muszę kupić płyn do demakijażu, szampon, odżywkę do włosów. To już jest +/- 30 zł. Także zakupy zrobiłaś spore, ale na pewno wszystkiego potrzebujesz :)
OdpowiedzUsuń