Cześć,
no nie da się ukryć, że to chyba firma Eveline przoduje w produkcji wyszczuplających kosmetyków. Jest jeszcze ktokolwiek, kto nigdy nie miał w ręku ich żadnego serum, albo jakiegoś koncentratu? Podejrzewam, że raczej... nie. :D Nawet jeżeli ich nie próbowałyście, to zapewne gdzieś Wam mignęły na sklepowych półkach. Ja sama miałam w sumie już kilka takich balsamów z Eveline, o niektórych nawet Wam już wcześniej pisałam. Dzisiaj przychodzę z recenzją kolejnego, które sięgnęło u mnie dna w lipcu.
Super skoncentrowane serum z efektem rozgrzewającym Slim Extreme — Eveline Cosmetics
Od producenta: 2-tygodniowa nocna terapia zalecana przy dietach i aktywności fizycznej, formuła rozgrzewająca. Wyszczupla i rzeźbi sylwetkę ,ujędrnia i wygładza nierówności.
- stymuluje szybsze spalanie podskórnej tkanki tłuszczowej,
- eliminuje obrzęk cellulitowy i uczucie ciężkich nóg.
Night Lipo Shock Therapy to preparat do 2-tygodniowej terapii wyszczuplająco-ujędrniającej, zalecany w okresie diety, zwiększonej aktywności fizycznej oraz jako uzupełnienie dziennej kuracji antycellulitowej. Technologia 24h non stop slim na bazie kompleksu phytosonic działającego na komórki tłuszczowe jak ultradźwięki, stymuluje szybsze spalanie podskórnej tkanki tłuszczowej I rozbija grudkową postać cellulit.
Opakowanie: Serum jest zamknięte w wygodnej tubce o pojemności 250 ml.
Konsystencja: Gęsta i kremowa.
Zapach: Przyjemny, świeży.
Cena/dostępność: Za opakowanie musimy zapłacić około 17 zł. Ja ten balsam upolowałam na Notino.pl :)
Moja
opinia: To serum jest zamknięte w całkiem wygodnym opakowaniu o
pojemności 250 ml. Dzięki temu, że tubka jest miękka, można bez żadnego
problemu ją przeciąć i zużyć ten kosmetyk do samego dna. Z tyłu
opakowania czekają na nas totalnie podstawowe informacje, takie jak
sposób użycia, albo skład. Konsystencja ma jasny kolor, jest gęsta i
kremowa, a jednocześnie bardzo przyjemna w użytkowaniu. Wszystko dzięki
temu, że tak miło otula skórę, a jednocześnie całkiem szybko się
wchłania. Podejrzewam, że ta informacja bardzo ucieszy wszystkie osoby,
które tak jak ja... nie znoszą czekać, aż balsam, albo masło się
wchłonie. ;), Jeżeli
lubicie świeże, a zarazem nie jakoś bardzo intensywne aromaty, to na
pewno spodoba Wam się również zapach tego balsamu. Trudno mi wyróżnić
jakieś konkretne nuty, ale w każdym razie naprawdę umila stosowanie. Nie
da się ukryć, że w takich kosmetykach raczej rzadko się to zdarza. :D
Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że ten zapach jest w sumie
najbardziej wyczuwalny podczas aplikacji przez kilka minut, później
znika. No właśnie, przejdźmy już do samej aplikacji, bo podejrzewam, że
dla niektórych może być... nie do przeżycia. Zużyłam już całą tubkę i
ten balsam wystarczył mi zdecydowanie na dłużej niż 2 tygodnie
stosowania, a nakładałam go na brzuch, uda, pośladki i ramiona. Po dokładnym wmasowaniu cienkiej warstwy kosmetyk wchłaniał się zawsze przez kilka minut, a później mogłam już bez problemu się ubierać. Po około 5, może mniejszej ilości minut, ten balsam zaczyna... mocno piec. ;), Jeżeli miałyście okazję używać jakichkolwiek produktów wyszczuplających z Eveline,
to na pewno wiecie, o jakim efekcie rozgrzewającym mówię. Jak dla mnie
to on ani nie umila, ani nie uprzykrza stosowania, zdecydowanie jest do
zniesienia. To najintensywniejsze rozgrzewanie trwa kilkanaście sekund, z
czasem całkowicie zanika. Ja oczywiście nie polecam stosować tego
kosmetyku podczas bardzo intensywnego upału, najlepiej wieczorem, gdy
słoneczko już chowa się za horyzontem. :D
Po użyciu skóra staje się wygładzona, nawilżona, a z czasem taka
jeszcze jakby gęstsza. Oczywiście nie ma mowy o redukcji cellulitu,
jeśli nie zostanie to połączone z odpowiednią dietą, nawodnieniem i
ćwiczeniami. Nie oszukujmy się! Sam kosmetyk niewiele zdziała, ale w
zestawieniu z innymi czynnościami u mnie wygląda to zdecydowanie lepiej.
Nie ukrywam, że ja dosyć regularnie stosuję takie produkty, bo są dla mnie świetnym uzupełnieniem po masażu szczotką, albo bańką chińską. A Wy używałyście już którekolwiek serum z Eveline? :)
---------------------------------------------------------------------------
Ruda
Miałam czerwoną wersję tych balsamów, która pachniała grapefruitem, jak dobrze pamiętam. Przyznam, że ten efekt rozgrzewania mnie zniechęcił do używania i balsam przeleżał sobie potem głęboko schowany aż się zepsuł, więc dla to raczej nie dla mnie zabawa. Wolę klasyczne balsamy do ciała 😉
OdpowiedzUsuńfajny kosmetyk
OdpowiedzUsuńKiedyś kilka lat temu miałam, ale liczyłam wtedy że sam kosmetyk pomoże ; ) jest to dobry wspomagacz
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ano to też właśnie to, bez diety i ćwiczeń żadne mazidło nam cudownie cellulitu ani tłuszczu nie wymaże:)
OdpowiedzUsuńKilka lat temu próbowałam ich produkty tego typu i to raczej nie dla mnie. Nie widziałam większych efektów :P
OdpowiedzUsuńOczywiście nie wierzę w takie obietnice producenta, ale jak się stosuje dietę i cwiczenia, to na pewno kosmetyki nie zaszkodzą :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie miałam nigdy tego typu balsamów. Jednak zawsze byłam ciekawa jak się sprawdzają, a Eveline ma tego trochę. ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś podobne cudeńka, ale nic nie działały :D
OdpowiedzUsuńEfekt rozgrzewania nie dla mnie, tak samo nie lubię tych chłodzących ;)
OdpowiedzUsuń