Cześć,
połowa października już za nami, a ja nie zdążyłam jeszcze opublikować wszystkich wpisów, które na ten miesiąc zaplanowałam. Mam nadzieję, że jeszcze mi się to uda, dlatego nie przedłużając zapraszam Was dzisiaj do przeczytania mojej opinii o dwóch produktach z dosyć popularnej serii Hair in Balance od Onlybio. Konkretnie to chciałabym Wam napisać co nieco na temat peelingu do skóry i głowy i pobudzającej wcierki. Te kosmetyki można upolować w dwóch wersjach, ja skusiłam się na tę produkowaną dla Hebe, a to tylko ze względu na fakt, że o wiele bardziej podobały mi się opakowania. :D
Peeling do skóry głowy + pobudzająca wcierka do włosów Hair in Balance — Onlybio
Od producenta: Mieszki włosowe zostaną odblokowane, co spowoduje normalizację wydzielania sebum i odbicie włosów od nasady. Kiedy stosować peeling? Raz w tygodniu lub kiedy skóra głowy potrzebuje dodatkowego oczyszczenia. Co złuszcza? Biała glinka i pestki moreli pomogą pozbyć się nadbudowanych na skórze głowy pozostałości po stylizacji i pielęgnacji, a kwas mlekowy delikatnie usunie martwy naskórek. Jak pachnie? Słodki zapach liczi zadba o Twój znakomity nastrój!
Wcierka pobudzająca to nasz sposób na zdrowy i szybki wzrost włosa. Kiedy stosować wcierkę? Gdy włosy są przerzedzone, a ich wzrost powolny. Co pobudza? Zawarta w papryczkach chilli kapsaicyna mobilizuje włosy do zdrowego wzrostu, a ekstrakty ze skrzypu polnego i kozieradki wzmacniają ich cebulki przeciwdziałając wypadaniu. Jak pachnie? Zniewalający zapach liczi zadba o Twój znakomity nastrój.
Opakowania: Oba kosmetyki czekają zamknięte w kartonowe pudełka. Docelowo peeling jest w tubce o pojemności 125 ml, a wcierka w 100 ml butelce.
Konsystencje: Peeling ma jasny kolor, jest kremowy i już na pierwszy rzut oka widać w nim sporo drobinek zdzierających. Wcierka jest oczywiście wodnista i też ma jasny kolor. :)
Zapachy: Scrub pachnie delikatnie, a zarazem trochę kwaskowaty, wcierka z kolei pachnie tak ziołowo-owocowo i nie ukrywam, że baaaardzo mi się pod tym względem spodobała.
Ceny/dostępność: I za peeling i za wcierkę w regularnej cenie musimy zapłacić po około 23 zł. Te kosmetyki są dostępne właśnie w Hebe, ale i na stronie producenta — ja właśnie tam je kupiłam. :)
Nie mogłabym oczywiście nie wspomnieć również o zapachach tych kosmetyków. Jeżeli chodzi o peeling, to woń jest z jednej strony delikatna, z drugiej taka lekko kwaskowata. Wyczuwam ją jednak wyłącznie podczas aplikacji peelingu na skórę głowy. Bardziej spodobał mi się ziołowo-owocowy zapach wcierki, który również zbyt długo się nie utrzymuje. Ten produkt niby ma pachnieć liczi, ale ja jakoś takiego skojarzenia... nie mam. :D Lubię peelingi mechaniczne, dlatego, gdy zobaczyłam, że Onlybio oferuje produkt, który łączy w sobie właśnie to mechaniczne działanie z enzymatycznym — nie mogłam się nie skusić. Za wspomniane działanie są odpowiedzialne drobinki z pestek moreli oraz biała glinka. Powiem Wam, że przy moich grubych, ciężkich i naprawdę gęstych włosach nie miałam nigdy problemu z tym, żeby szybko go zaaplikować, a później wmasować w skórę głowy. Czasami z podobnymi produktami musiałam poświęcać sporo czasu, tutaj szybko idzie sprawnie. ;) Na plus również zmywanie — do tej czynności wystarcza praktycznie sama woda, ja oczywiście najpierw spłukuję ten peeling, a później standardowo myję włosy szamponem i rzadko kiedy podczas spłukiwania szamponu — wyczuwałam jeszcze jakieś drobinki. Nie ma więc obaw o to, że scrub gdzieś się 'zapodzieje'. ;) Kupiłam go w lipcu, stosuję zazwyczaj raz, czasem dwa razy w tygodniu, a opakowanie jeszcze nie dobija dna więc wydajność również bardzo na plus. Po wysuszeniu moich pasm i bez względu na to, jakich kosmetyków później używam — włosy są ładnie odbite od nasady, świeże, a skóra głowy przyjemna w dotyku. Nie wyczuwam na niej żadnych resztek naskórka, co miało czasem miejsce, gdy długo nie używałam peelingu. Na pewno wiecie, o co mi chodzi. :) Chociaż zazwyczaj myję włosy co dwa dni, to sięgając po ten scrub, spokojnie mogę to robić nawet i co trzy... sprawdza się super!
W składzie wcierki znajdziemy z kolei ekstrakt ze skrzypu polnego, kozieradki, a także kapsaicyny. Ta koleżanka została mi do użycia dosłownie jeszcze na jeden raz, ale jej wydajność również oceniam na 5+! Kupiłam ją razem z peelingiem, no i zaczęłam stosować od czasu do czasu w sierpniu. Jakoś we wrześniu towarzyszyła mi już praktycznie codziennie i to w całkiem sporych ilościach, a ostatnio zaczęłam ją przeplatać z innymi kosmetykami. Nakładałam ją i wtedy, gdy planowałam tego samego dnia myć włosy i wtedy, gdy przypadał dzień bez mycia. :D Wcierka zupełnie nie obciążała skalpu, nie sprawiała, że włosy stawały się szybciej przetłuszczone, albo jakieś nieprzyjemne w dotyku. Wręcz przeciwnie — podczas masażu całkiem szybko wchłaniała się w skórę i 'ulatniała' wraz z jej bardzo przyjemnym zapachem. Czy mam ochotę do niej wrócić? Jak najbardziej!!! :D Na mojej głowie pojawiła się po prostu cała masa baby hair, których nie jestem już w stanie ujarzmić. No, ale tak jak pisałam Wam już na instagramie — to jedna z tych niedogodności, która niedogodnością... nie jest. ;) Jesienią prawie zawsze wypada mi trochę więcej włosów niż zwykle, teraz już prawie całkowicie to opanowałam... oczywiście z dużą pomocą tego kosmetyku.
Cieszę się, że zdecydowałam się na te dwa kosmetyki, no bo oba spisały się u mnie bardzo dobrze. Wcześniej nie byłam specjalnie przekonana do produktów Onlybio, a teraz jest bardzo sporo takich, które chciałabym wypróbować. A Wy znacie ten peeling i wcierkę? A może używałyście wersji, które są dostępne w Rossmannie? :) CO CIEKAWE... one wcale nie różnią się składami, a jedynie zapachami, czego w sumie zbytnio nie rozumiem. :D Po co robić dwie prawie identyczne wersje kosmetyków?
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Zapisuje go sobie i chętnie kupie ❤️
OdpowiedzUsuńLubię dziewczyny z zadbanymi włosami, zapach dobrze wymytych włosów jak dla mnie czyli mężczyzny jest zawsze bardzo pociągający. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńTo może się słyszę skoro są takie dobre:)
OdpowiedzUsuńWcierek nie lubię, ale peelingi uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMam ten peeling, jest fajny, jednak zdecydowanie bardziej wolę tricho-peeling z Bandi. Wcierka kusi i to bardzo. :)
OdpowiedzUsuńWcierka mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńCiekawe produkty :)
OdpowiedzUsuńPeelingów do skóry głowy już dawno nie używałam :)
OdpowiedzUsuńWcierkę polubiłam, miałam 2 wersje, ale malinowa z rossa dla mnie lepsza zapachowo :P Natomiast peeling hmmm.. no fajny, ale szału nie ma :)
OdpowiedzUsuńMnie ciekawi ich peeling enzymatyczny, ten mechaniczny raczej odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńWcierkę chętnie bym przetestowała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miałam ten peeling, bardzo dobrze się u mnie sprawdzał 😊
OdpowiedzUsuńnie miałam peelingu tej marki, ale lubię peelingi głowy : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam