już jakiś czas temu, bo jeszcze we wrześniu pisałam Wam o własnoręcznie wykonanym przeze mnie kremie... oczywiście z pomocą produktów z Deli. :D Wtedy wykorzystałam bazę strong, kolagen i retinol, a dzisiaj przychodzę do Was z recenzją trio składającego się z bazy medium, peptydów i koenzymu Q10. Ten krem już jakiś czas temu znalazł się w denku, dlatego to najwyższa pora, żeby co nieco o nim napisać.
Od producenta: KAŻDY RODZAJ CERY, SZCZEGÓLNIE REKOMENDOWANA DLA CERY NORMALNEJ I MIESZANEJ. Kremowa konsystencja, oparta na emulgatorze pochodzenia naturalnego. Zawiera pielęgnujące masło shea. Szczególnie polecana dla cery normalnej i mieszanej. Odpowiednia do stosowania na dzień i na noc. Formuła idealna pod makijaż. Delikatna kompozycja zapachowa.
Składnik, który trzymasz w dłoniach to koenzym q10 wybierz go jeśli twoja cera marzy: o efektywnej pielęgnacji, spowolnieniu postępujących procesów starzenia się, wygładzeniu, większej elastyczności.
Opakowania: Baza to słoiczek o pojemności 40 ml, fiolki mają z kolei po 5 ml.
Konsystencje: Baza jest stosunkowo lekka, ma jasny kolor, wszystkie składniki są płynne.
Zapach:
Szczerze mówiąc to trudno mi powiedzieć, czym po połączeniu pachnie ten
krem... nie jest to ani przyjemna, ani nieprzyjemna woń. :D
Ceny/dostępność: Baza kosztuje niecałe 20 zł, składniki są z kolei po 9,99 zł za sztukę. Swój zestaw możecie upolować w Hebe.
Moja opinia: Tak jak przy recenzji pierwszego kremu, tak i teraz wspomnę Wam o tym, że wymieszanie wszystkiego razem nie stanowi żadnego problemu. W zestawie do kremu znajdziemy szpatułkę, dzięki czemu można to wszystko szybko i ładnie pomieszać. Ja tym razem postawiłam na peptydy, których zadaniem jest zregenerowanie skóry i jej wygładzenie oraz na koenzym Q10, który również przede wszystkim ma wygładzać, ale i zwiększać elastyczność skóry. Słoiczek z bazą ma 40 ml, jest ona dosyć jasna i niezbyt gęsta — taka bardziej kremowa. Po wlaniu fiolek ze składnikami stała się jeszcze rzadsza, ale nie miałam żadnych problemów z codzienną aplikacją. Wspomnę jeszcze o tym, że naprawdę trudno mi napisać, czym pachnie ten krem. Sama baza była właściwie bezzapachowa, po połączeniu jej ze składnikami aktywnymi zapach był już trochę bardziej charakterystyczny, ale nadal taki... nie wiem jaki. :D W każdym razie ani nie umilał, ani nie utrudniał pielęgnacji, a to zdecydowanie na plus! Ja po ten krem sięgałam zarówno rano, jak i wieczorem, bo jak już wielokrotnie wspominałam, nie jestem fanką posiadania otwartych 10 takich samych kosmetyków. :D Ta wersja spisała się u mnie również całkiem przyjemnie, a tym samym jestem bardzo ciekawa tego, jak wypadłyby inne składniki aktywne. Ten krem szybko się wchłaniał i pozostawiał skórę bardzo przyjemną w dotyku. Nałożony na niego makijaż wyglądał świeżo i przyjemnie, a przy tym nie zmywał się szybciej z buzi. Ja po ten krem sięgałam głównie w sierpniu i we wrześniu, wtedy też moja skóra nie wymaga aż takiego nawilżenia, jak teraz — w momencie intensywnej jesieni. Podejrzewam, że byłby teraz trochę za słaby, ewentualnie mógłby spisać się właśnie tylko do tej porannej pielęgnacji. Buzia po jego użyciu jest ładnie napięta i wygładzona, ale jeżeli szukacie czegoś, co bardziej nawilży, to zdecydowanie warto postawić na inne składniki! No i może na bazę strong, o której Wam jakiś czas temu pisałam? :) Ja do tego kremu, w sensie do tych konkretnych składników bardzo chętnie wrócę jakoś na wiosnę, może trochę później.
W sprzedaży są w sumie 3 bazy... ta medium, wersja strong i jeszcze najlżejsza, mianowicie ultra-soft. Ja tę ostatnią oddałam mojej koleżance, do tego wybrała sobie kwas hialuronowy i witaminę C i z tego co wiem, to jest bardzo zadowolona z takiego połączenia. ♥ Jej krem szybko się wchłania, ma przyjemną żelową konsystencję, a buzia po jego użyciu jest dobrze nawilżona i rozpromieniona.
Miałyście okazję zrobić z Delią własny krem? Na jakie składniki postawiłyście? :D
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Q10 świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki kolorowe tej firmy :)
OdpowiedzUsuńkorci mnie chyba wszystko:D moja paszcza lubi takie smaczki pielęgnacyjne
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jest ta opcja tworzenia kremu pod siebie ;) Delia mnie pozytywnie zasoczyła.
OdpowiedzUsuńcałkiem super sprawa:D może się kiedys skuszę :D
OdpowiedzUsuńMam te kremiki, fajna sprawa. Takie coś innego na naszym rynku no i frajda, że można samemu coś wymieszać.
OdpowiedzUsuń