Cześć,
dawno nie było tutaj żadnej recenzji peelingu, dlatego myślę, że to najwyższa pora, aby to zmienić. ;) Marka Hebda była mi totalnie nieznana, nie słyszałam nawet żadnych wzmianek o ich produktach, a poznałam je znowu... dzięki spotkaniu blogerek, na którym miałam okazję być w październiku. Ja co prawda nie jestem fanką kosmetyków o zapachach korzennych, ale znalazłam dla tego produktu dobry dom. ;)
Peeling kawowo-magnezowy — Hebda
Od producenta: Nasz peeling kawowo-magnezowy to ucieleśnienie rozpusty, spełnienie marzeń i miłość od pierwszego użycia. Pachnie jak grzech, a działa jak magia. Oczyszcza, wygładza, regeneruje skórę i do tego pomoże Ci w walce z cellulitem. Stworzony na bazie naszego specjalnego żelu, naturalnie uzupełni Twoje niedobory magnezu, zapobiegając skurczom, problemom ze snem i gonitwie myśli. Jeśli dalej nie jesteś przekonana czy to absolutny must-have, to dodam, że ma aromat latte z kardamonem i pomarańczą… To jak, jesteście już umówieni na kilkuminutowe rendez-vous?
Opakowanie: Peeling jest zamknięty w szklanym słoiczku o pojemności 250 ml.
Konsystencja: Ma ciemny kolor, wydaje się zbita i twarda, ale tak naprawdę jest sypka.
Zapach: To iście świąteczny produkt — pachnie bardzo intensywnie korzennymi olejkami.
Cena/dostępność: Za opakowanie tego peelingu w cenie regularnej musimy zapłacić około 69 zł. Kosmetyków Hebda nigdy nie widziałam stacjonarnie, ale są oczywiście dostępne na stronie producenta i w kilku innych sklepach z kosmetykami naturalnymi.
Moja opinia: Peeling kawowo-magnezowy z Hebdy czeka na nas w całkiem sporym opakowaniu, bo słoiczek ma aż 250 ml. Jest wykonany z grubego szkła, a zarazem całkiem poręczny. Opakowanie prezentuje się prosto, ale jest przy tym bardzo ładne, możemy swobodnie śledzić zużycie tego kosmetyku, a dodatkowo zużycie tego peelingu do końca nie powinno stanowić żadnego problemu. Na etykietce znajdują się oczywiście informacje związane ze składem, sposobem użycia itd. ;) Charakterystyczną konsystencję widać już przez opakowanie — a dlaczego charakterystyczną? Przede wszystkim ze względu na jej dosyć ciemny kolor. Po otworzeniu opakowania wydawało mi się, że ten peeling będzie zbity i trudny do wydobycia z opakowania, ale tak naprawdę jego konsystencja jest sypka, co ma też duży wpływ na jego użytkowanie. Tego kosmetyku nie da się użyć za jednym razem zbyt dużo — konieczne jest nałożenie niewielkiej ilości i wykonanie masażu, a potem ewentualne dołożenie scrubu. Jest to związane oczywiście z tym że nadmierna ilość mogłaby zamiast na naszej skórze, wylądować w wannie, a tego przecież nie chcemy. :) Zapach jest baaaaardzo intensywny, jeżeli lubicie korzenne aromaty, to na pewno się Wam spodoba, jeśli tak jak ja za nimi nie przepadacie — polecam trzymać się od tego produktu z daleko. Aromat jest korzenny, czuć kakao, imbir, kardamon i cynamon... całość na szczęście nie jest przesadzona, dzięki czemu nie wiruje nieprzyjemnie w nosie. Ktoś mi bliski, kto naprawdę lubi takie wonie — jest iście zachwycony. :D Widzicie zatem najlepiej, że dwie różne osoby, mogą zupełnie różnie podchodzić do tego samego kosmetyku. Podejrzewam jednak, że najbardziej jednak ciekawi Was działanie, czym oczywiście — zupełnie nie jestem zaskoczona. Jak już wspomniałam, stosując naprawdę niewielką ilość tego peelingu, można wykonać bardzo porządny masaż. Masaż, dzięki któremu skóra jest miękka, elastyczna i bardzo nawilżona. W momencie, gdy zdecydujecie się na mocniejsze tarcie tym kosmetykiem — skóra może być później delikatnie zaczerwieniona, ale na szczęście to bardzo szybko znika. Po użyciu peelingu nie ma potrzeby sięgania już ani po żaden balsam, ani po krem czy masło — wszystko dzięki temu, że skóra jest już bardzo odżywiona, napięta i taka wręcz jedwabista. To idealna opcja dla takich leniuchów jak ja, czyli osób, które niekoniecznie lubią się balsamować. ;) Z takich ważnych kwestii technicznych — peeling trochę brudzi, ale na szczęście zmywa się bez większego problemu. Z tego też względu polecam używać go najlepiej na spokojnie w wannie — pod prysznicem może być to trochę utrudnione, chociażby też ze względu na fakt, że opakowanie jest szklane.
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Nie słyszałam jeszcze o tego typu peelingu z magnezem :) Jestem fanką kawy i korzennych zapachów, więc mógłby przypaść mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńnie lubię kawowych ;D
OdpowiedzUsuń