Cześć,
uwierzycie, że udało mi się zrobić listę wpisów, które chciałabym tutaj w najbliższym czasie opublikować? :D No to teraz jedynie wierzyć, że... uda mi się je wszystkie zrealizować. W ostatnim czasie 'wykończyłam' kilka ciekawych produktów i chciałabym dorzucić do blogosfery swoje 5 groszy na ich temat. Jednym z takich kosmetyków jest dogłębnie regenerująca maska Macadamia Natural Oil. Zapraszam do lektury. :)
Od producenta: Czy Twoje włosy straciły blask i witalność? Maska na suche i uszkodzone włosy Macadamia Natural Oil Care przywróci je do życia. Regeneruje i nawilża włókna włosów, zwiększa ich elastyczność i pozostawia je cudownie miękkie. To wszystko dzięki wyjątkowemu połączeniu olejku makadamia i oleju arganowego z wyciągami z glonów morskich. Właściwości: regeneruje włosy i dostarcza im nawilżenia, zapewnia głębokie odżywienie włosów, dodaje włosom pięknego blasku, zapewnia włosom zdrowy wygląd, poprawia elastyczność włosów, ułatwia rozczesywanie.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Cetrimonium Chloride, Quaternium 80, Amodimethicone, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil*, Parfum, Algae (Extract), Tocopheryl Acetate, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil. (16.07.2015), Roman Chamomile Flowers (Anthemis nobilis), aloe vera (aloe barbadensis) leaf extract, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Hexylcinnamal, Linalool, Citronellol, C11 15 Pareth 7, C12-16 Pareth-9, Trideceth 12, Trimethylsiloxyamodimethicone.
Opakowanie: Moja wersja maski to wygodny, plastikowy słoiczek o pojemności 236 ml. W sprzedaży jest jeszcze wersja 470 ml i tubka o pojemności 100 ml.
Konsystencja: Jest bardzo gęsta, ma lekko brązowy kolor. Mi przypomina mocno odżywcze masło do ciała.
Zapach: Przepiękny, orzechowy, słodki.
Cena/dostępność: Za słoiczek o takiej wielkości, jaki mam ja, trzeba zapłacić około 60 zł. Na szczęście ta maska jest bardzo często w promocji! Mój egzemplarz upolowałam na Notino.pl. :)
Konsystencja: Jest bardzo gęsta, ma lekko brązowy kolor. Mi przypomina mocno odżywcze masło do ciała.
Zapach: Przepiękny, orzechowy, słodki.
Cena/dostępność: Za słoiczek o takiej wielkości, jaki mam ja, trzeba zapłacić około 60 zł. Na szczęście ta maska jest bardzo często w promocji! Mój egzemplarz upolowałam na Notino.pl. :)
Moja opinia: Powiem Wam szczerze, że maska Deep Repair Masque kusiła mnie już od dawna, bo oczywiście naczytałam się na jej temat całą masę pozytywnych opinii. Cieszę się, że w końcu wrzuciłam ją do mojego wirtualnego koszyka. :) Maska jest zamknięta w całkiem ładnie prezentującym się opakowaniu, które przede wszystkim — jest naprawdę wygodne. Jak to zwykle bywa w przypadku słoiczka, nie miałam totalnie żadnych problemów z tym, żeby zużyć tę maskę do końca, co zresztą idealnie widać po zdjęciach. :D Na opakowaniu znajdują się wszystkie istotne informacje, takie jak sposób użycia, czy skład. Nie pamiętam, czy ta maska była pod nakrętką zabezpieczona jeszcze jakąś folią, ale wydaje mi się, że nie. Konsystencja jest bardzo gęsta, przypomina masło do ciała, co oczywiście miało bardzo duże przełożenie na wydajność tego produktu. A już, zwłaszcza że do jednorazowego użycia wystarczyło nałożyć jej naprawdę odrobinę. Tutaj świetnie sprawdziło się powiedzenie ---> mniej, znaczy więcej, bo ta maska najlepiej działała właśnie wtedy, gdy nakładałam jej niewiele. Zapach jest bardzo przyjemny, słodki i orzechowy — utrzymywał się na włosach przy każdej aplikacji jeszcze przez co najmniej kilkanaście minut. Dla mnie to zaleta, bo najzwyczajniej w świecie ten aromat bardzo mi się podoba. Jeśli jednak nie lubicie orzechowych woni to... może być różnie. ;) Śmiem jednak twierdzić, że najbardziej będzie Was interesowało samo działanie tej maski więc... zajmiemy się nim właśnie teraz. :D
Jak już wspomniałam, do tego, aby ta maska działała najlepiej,
wystarcza dosłownie odrobinka produktu. Ze względu na odżywczą
konsystencję, nie miałam żadnych problemów z tym, żeby np. dobrze ją
'rozsmarować'. A całej aplikacji zawsze towarzyszył ten wyjątkowy
zapach...mmmm... szkoda, że nie mam perfum o takim aromacie. :D
Producent rekomenduje nakładać ją na kilkanaście minut i ja też Wam tak
rekomenduję, bo właśnie wtedy wypadła u mnie najlepiej. Używana na
dosłownie chwilkę była taka, o... dobra, ale bez szału. Nakładana jako
ostatnie O w OMO, przykryta folią i turbanem — działa tak, że brak słów.
Dosłownie. ;)
Po wysuszeniu włosy są miękkie, odżywione, dociążone i przepięknie się
prezentują. Maska sprawia, że pasma są mięsiste, fantastycznie się
układają i nie odstają we wszystkie strony. No, ale tak jak pisałam —
kluczem do sukcesu jest nakładanie naprawdę odrobinki i odpowiedni czas
używania. Na początku nałożyłam jej raz za dużo, w efekcie czego
oblepiła mi włosy. Podejrzewam, że to właśnie ze względu na baaaardzo bogatą konsystencję.Wspomnę też o tym, że w składzie mamy prawdziwe bogactwo olei! I jeszcze jako ciekawostkę, o której dowiedziałam się z instagrama napiszę Wam o tym, że w składzie jest tzw. składnik Butylphenyl methylpropional inaczej Lilial. Od 01.03.2022 wszystkie kosmetyki, które mają go w składzie - mają zniknąć z półek sklepowych. Zastanawiam się nad tym, w jaki sposób producenci tej maski, zmienią jej skład? :) PS: Polecam Wam profil Dominiki (naturalnieproste) na ig, robi super robotę.
Moja radość z wypróbowania tej maski jest ogromna, a jednocześnie ubolewam nad tym, że opakowanie... dobiło już dna. Niemniej jednak na pewno kiedyś do niej wrócę, bo jest to fantastycznie sprawdzający się na moich włosach kosmetyk.
---------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
Zawsze chciała jej spróbować, ale nie było okazji
OdpowiedzUsuńLooks great.
OdpowiedzUsuńwww.rsrue.blogspot.com
Nie miałam jeszcze żadnej maski z tej firmy :)
OdpowiedzUsuń