Cześć,
przychodzę do Was dzisiaj z recenzją bardzo fajnego serum marki Aloesove. Może kojarzycie, że jest to rodzima firma... Sylveco. Jak nietrudno się domyślić- kosmetyki Aloesove są tworzone na bazie organicznego aloesu. Miałam okazję przetestować w sumie trzy kosmetyki, a dziś czas na pierwszą recenzję. Zapraszam.
Serum do twarzy z organicznym sokiem z aloesu — Aloesove
Opakowanie: Serum jest zamknięte w szklanej buteleczce z pipetą o pojemności 30 ml.
Konsystencja: Ma lekko żółty kolor, oczywiście jest wodnista.
Zapach: Jeżeli znacie aromat aloesu, to jest on... idealnie odwzorowany. Woń jest bardzo delikatna.
Cena/dostępność:
W cenie regularnej za to serum trzeba zapłacić około 39 zł, ale w
promocji oczywiście można zakupić je o wiele taniej. Znajdziecie je na
stronie producenta, ale nie tylko. :)
Moja opinia: W kartonowym pudełku czeka na nas serum zamknięte w szklaną butelkę o pojemności 30 ml. Producent zadbał o wszystkie podstawowe informacje, takie jak sposób użycia, skład, konsystencję itp. Opakowanie jest zaopatrzone w pipetę, dzięki której można bez problemu zaaplikować pożądaną ilość kosmetyku. No właśnie, przejdźmy od razu do wydajności. Chociaż konsystencja jest stosunkowo wodnista, serum jest całkiem wydajne, bo do posmarowania twarzy oraz szyi wystarcza dosłownie kilka kropelek. To dzięki temu, że konsystencja jest w sumie taką odrobinkę żelową? W składzie tego serum znajdziemy wodę, glicerynę, ale i wspomniany ekstrakt z aloesu, czy kwas hialuronowy. Jest też coś, co mnie bardzo zaciekawiło, czyli olejek z mięty pieprzowej. Na pewno wiecie, że go uwielbiam. :) PO zaaplikowaniu na buzię trzeba odczekać kilkanaście sekund, bo twarz może delikatnie się kleić. Na szczęście to odczucie bardzo szybko znika, co pozwala sięgnąć po krem. Serum faktycznie pachnie aloesem, ale jest to na tyle słabo wyczuwalny zapach, że ani specjalnie nie umila, ani nie utrudnia stosowania. Ze względu na to, że serum jest lekkie, stosowałam je zarówno do porannej, jak i wieczornej pielęgnacji. Ostatecznie pozostało przy porannej, bo właśnie w tej formie sprawdza się najlepiej. Buzia po aplikacji prezentuje się promiennie, skóra jest nawilżona, a wszelkie niedoskonałości i podrażnienia ładnie ukojone.
Przyznam Wam szczerze, że to serum jak dla mnie wygląda bardzo niepozornie, a naprawdę sprawdza się bardzo fajnie. Myślę, że ze względu na jego lekką konsystencję, śmiało można sięgać po nie rankiem przez cały rok. A już zwłaszcza że nie wpływa negatywnie na trwałość podkładu, czy nawet samej bazy nakładanej solo.
Cieszę się, że miałam okazję wypróbować to serum, bo sama chyba... przeszłabym obok niego obojętnie. ;) A tak udało mi się poznać bardzo ciekawy kosmetyk z naszego rodzimego rynku.
Znacie kosmetyki Aloesove? Jak się u Was sprawdzają?
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Miałam z tej serii żel do mycia twarzy i płyn micelarny. Może kiedyś skuszę się na serum. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię markę Sylveco, ale faktycznie już przeszłam obojętnie obok tych kosmetyków. A może to był błąd...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki z serii Aloesove. Dotychczas miałam krem na noc do twarzy, żel aloesowy i Płyn micelarny. Widzę, że Serum warte wypróbowania.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie uzywałam, ale znam mniej wiecej składy i to serum poleciłam koleżance. Jest bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńTo serum brzmi naprawdę fajnie i myślę, że za jakiś czas i mnie wyląduje 😉
OdpowiedzUsuń