Konsystencja: O mgiełce w sumie nie mam co za dużo pisać, mleczko ma jasny kolor i jest kremowa.
Zapachy: Ta seria pachnie przepięknie! W obu kosmetykach wyczuwam nuty kokosowe :)
Ceny/dostępność: Za mleczko zapłaciłam coś około 18 zł, a za mgiełkę w promocji jakieś 15 zł. Ja te kosmetyki kupiłam w Rossmannie, ale widziałam je w kilku sklepach online.
Moja opinia: Seria Bikini z Bielendy jest zamknięta w poręcznych i wygodnych opakowania. Aloesowe mleczko do opalania ma 200 ml, jest zamykane na zatrzask. Na tubce znajdziemy wszystkie podstawowe informacje, takie jak sposób użycia, czy skład. Zresztą na mgiełce tak samo! Produkty wyglądają podobnie, jedyne co, to mgiełka jest trochę mniejsza, bo ma 150 ml, a atomizer jest w formie sprayu. Chociaż te kosmetyki zużyłam już dawno, dawno temu, nie miałam żadnych problemów z tym, żeby w całości wydobyć je z opakowań. Konsystencja mleczka... jak to mleczka. ;) Ma jasny kolor i jest przyjemnie kremowa. Z drugiej jednak strony ten produkt był na tyle gęsty, że nie trzeba było go nakładać zbyt długo przy aplikacji. Spray oczywiście miał o wiele lżejszą konsystencję, co w sumie widać od razu na zdjęciu. Wspólny dla tych produktów jest z kolei zapach — oba produkty pachniały przepięknie kokosem. Aż tak, że miło było po nie sięgać!♥
Co prawda mleczko do opalania ma SPF20, dlatego moim zdaniem do stosowania w ciągu dnia podczas dużego upału jest zbyt słabe. Z tego też względu sięgałam po nie w bardziej pochmurne dni na plaży i już pod wieczór. Byłam zadowolona z jego działania, bo chroniło skórę, a przy tym ją nawilżało. Po posmarowaniu było czuć, że ciało jest przyjemnie miękkie w dotyku i odżywione. Mleczko jest wodoodporne, ale ja z reguły po kąpieli i tak zawsze robię reaplikację. Dzięki temu mam pewność, że wybrany kosmetyk dobrze chroni przed ewentualnym poparzeniem. :) Jeżeli zaś chodzi o mgiełkę, to ona była prawdziwym strzałem w dziesiątkę przy dużym upale. Fantastycznie chłodziła skórę i przynosiła jej ukojenie. 'Popsikanie' się i orzeźwienie wtedy, gdy temperatura na zewnątrz jest bardzo wysoka, to naprawdę MEGA ulga. Zużyła ten kosmetyk z przyjemnością, zwłaszcza że nie zostawiał na skórze nieprzyjemnej warstwy. No i pięknie pachniał! Idealny produkt i do używania w czasie opalania i już po.
Znacie serię Bikini z Bielendy? Używałyście tych produktów? Wiem, że już jesień na całego, a ja przychodzę z iście letnim wpisem, ale wiecie... co się odwlecze. :D
Faktycznie całkiem fajny skład. Wypróbuję w przyszłym sezonie letnim :)
OdpowiedzUsuńOjej lato ach :)
OdpowiedzUsuńHi,
OdpowiedzUsuńNice blog. I am new. Do you want to follow each other?
https://fashionandwishlist.blogspot.com/
Nie widziałam nigdzie takiego. A Bielendę uwielbiam. Pozdrawiam, miłego popołudnia :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki.
OdpowiedzUsuńZnam tą serię od dawna, ale tylko "z widzenia".
OdpowiedzUsuńMiałam w tym roku i w zeszłym, miałam i 30 i 50, też polubiłam i zapewne kupię za rok :) Mówię o mleczku ;) Sprayu nie miałam jeszcze od nich.
OdpowiedzUsuńfajne kosmetyki dla osób lubiących słońce
OdpowiedzUsuńTa chłodząca mgiełka po opalaniu to coś co muszę mieć na przyszły sezon. Nie słyszałam o niej, brzmi bardzo fajnie
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej serii, ale z chęcią zabrałabym te produkty na wakacje do jakiś ciepłych krajów :)
OdpowiedzUsuńnie opalam się unikam słońca więc produkt raczej nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuń