Cześć,
lubię testować nowe marki, dlatego ucieszyłam się, że w pudełku Cotton Clouds od Pure Beauty znalazł się produkt od Hagi. Konkretnie trafił mi się cykloczuły krem do twarzy Phases 3. Przyszedł dosłownie — idealnie, dlatego prawie od razu zabrałam go do łazienki, a Was zapraszam dzisiaj na recenzję.
Cykloczuły krem do twarzy Phases 3 — Hagi
Od producenta: Po owulacji poziom estrogenów spada, a progesteronu rośnie, dlatego przed menstruacją możesz zauważyć wypryski. W tym czasie cera staje się też bardziej wrażliwa na podrażnienia i promienie UV. W fazie lutealnej skóra potrzebuje pomocy w regulacji sebum i łagodzenia stanów zapalnych. Ważne jest też nawilżenie i stymulowanie właściwości obronnych skóry przez optymalizację mikroflory. Pod koniec cyklu sięgnij po krem Phases 3 z kwasem anyżowym, olejem krokoszowym, niacynamidem i bukko brzozowym. Krem reguluje sebum, lekko wysusza, łagodzi skórę i zawiera mineralny filtr UV, pozostawiający delikatny, biały film.
Opakowanie: Krem jest zamknięty w tubce o pojemności 30 ml.
Konsystencja: Ma biały kolor, jest lekka, ale trudna do rozsmarowania.
Zapach: Ten cykloczuły krem przypomina mi swoim zapachem jakieś produkty z apteki, ale trudno mi do czegokolwiek porównać ten aromat.
Cena/dostępność: W cenie regularnej ten krem kosztuje 119 zł. Można go upolować oczywiście na stronie producenta.
Moja opinia: Cykloczuły krem Phases 3 od Hagi czeka w kartoniku, a sama tubka ma 30 ml pojemności. Krem aplikuje się za pomocą wygodnego i higienicznego dozownika, z którym ja niestety... miałam od początku problemy. Chyba trafił mi się jakiś uszkodzony egzemplarz opakowania, bo za każdym razem trudno wydobyć mi kosmetyk ze środka. Kręciłam, kręciłam i w końcu znalazłam złoty środek na dozowanie tego kosmetyku. Odkręciłam delikatnie opakowanie i wtedy tubka zaczęła działać, jak należy... uff. ;) Wspomnę jeszcze, że na kartoniku, który swoją drogą wygląda przepięknie. ♥ Zresztą cała ta seria wygląda naprawdę świetnie! Wracając jednak — na kartoniku znajdziemy dokładny opis konkretnej fazy z myślą, o której został stworzony ten krem, a także dokładny skład, termin ważności i wszystkie potrzebne informacje.
Konsystencja: Ma biały kolor, jest lekka, ale trudna do rozsmarowania.
Zapach: Ten cykloczuły krem przypomina mi swoim zapachem jakieś produkty z apteki, ale trudno mi do czegokolwiek porównać ten aromat.
Cena/dostępność: W cenie regularnej ten krem kosztuje 119 zł. Można go upolować oczywiście na stronie producenta.
Moja opinia: Cykloczuły krem Phases 3 od Hagi czeka w kartoniku, a sama tubka ma 30 ml pojemności. Krem aplikuje się za pomocą wygodnego i higienicznego dozownika, z którym ja niestety... miałam od początku problemy. Chyba trafił mi się jakiś uszkodzony egzemplarz opakowania, bo za każdym razem trudno wydobyć mi kosmetyk ze środka. Kręciłam, kręciłam i w końcu znalazłam złoty środek na dozowanie tego kosmetyku. Odkręciłam delikatnie opakowanie i wtedy tubka zaczęła działać, jak należy... uff. ;) Wspomnę jeszcze, że na kartoniku, który swoją drogą wygląda przepięknie. ♥ Zresztą cała ta seria wygląda naprawdę świetnie! Wracając jednak — na kartoniku znajdziemy dokładny opis konkretnej fazy z myślą, o której został stworzony ten krem, a także dokładny skład, termin ważności i wszystkie potrzebne informacje.
Ucieszyłam się, że dostałam krem 3, ponieważ byłam ciekawa, czy poradzi coś na niedoskonałości i zaskórniki, które ZAWSZE pojawiają mi się przed okresem. Zacznę jednak od tego, że konsystencja, która jest lekka i ma biały kolor, jest wręcz niemożliwa do rozsmarowania po całej twarzy. Nawet wtedy, gdy próbowałam nakładać dosłownie maleńką ilość tego produktu. Krem pachnie aptecznie, dla mnie ten aromat nie jest ani specjalnie przyjemny, ani nieprzyjemny. :) Utrzymuje się głównie podczas aplikacji produktu. No właśnie, wracając jeszcze do samej aplikacji, to nie ma opcji na swobodne używanie tego kremu na dzień. Próbowałam kilka razy i nawet gdy miałam wrażenie, że jest już dobrze rozsmarowywany, to po nałożeniu makijażu, wszystko zaczynało się rolować i wyglądało bardzo, bardzo źle. :D Do tego stopnia, że musiałam raz jeszcze myć buzię. Gdy zaś sięgałam po niego wieczorem, to aplikacja nadal do mnie nie przemawiała, a wszystko przez trudną do rozsmarowania konsystencję... Najgorsze jednak było bez wątpienia to, że po kilku dniach używania zauważyłam, że moja skóra jest maksymalnie przesuszona. Nie stosowałam niczego innego, więc niestety winowajcą był ten krem. No, ale na szczęście właśnie w tym momencie znalazłam dla niego inne, idealne zastosowanie! U mnie on sprawdza się super do punktowego stosowania i to nie tylko w tej jednej, konkretnej fazie. Już kilka razy wykorzystałam ten krem, gdy widziałam, że coś tam zaczyna się dziać na skórze — nakładałam go tak zarówno w ciągu dnia, jak i na noc, no i tutaj sprawdza się super.
Po nałożeniu grubej warstwy tego kremu wszystko ładnie się 'zasusza' i po kilku dniach po zmianie nie ma śladu. Czasem miałam wrażenie, że zaraz 'coś tam mi wyrośnie' ;D a ten krem zahamował to jeszcze w pierwszych fazach wzrostu.
Cieszę się, że mimo wszystko mogłam poznać ten krem, no i że znalazłam dla niego fajne, alternatywne zastosowanie. U mnie ten kosmetyk totalnie nie sprawdził się do pielęgnacji na całej twarzy, ale nałożony punktowy działa super! A Wy już miałyście okazję go używać?
---------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
Chyba te kremy tak mają z tym aplikatorem, bo mój nie szło nacisnąć, ale właśnie od razu odkręciłam go i teraz jak naciskam to zostaje w takim położeniu i trzeba zazwyczaj go przesunąć samemu w górę. Nie wiem czy mnie rozumiesz :D haha Ale czytałam kilka podobnych opinii, więc to raczej ogólny problem.
OdpowiedzUsuńJa mam 2 i mega się cieszę, tak myślałam, że 3 nie sprawdzi się tak dobrze i Twoja opinia mnie utwierdziła :D
Ja jestem mega zadowolona z tego kremu :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ten krem! Uwielbiam go, tylko niestety jest dla mnie za drogi. Już ostatnio miałam go sobie zamówić, ale ostatecznie całe oszczędności wydałam na nowy telewizor. Może poproszę męża, aby mi go podarował pod choinkę. To byłby udany prezent :)
OdpowiedzUsuńJa mam na 2 fazę cyklu i jestem zadowolona. Makijażu na nim nie próbowałam robić. Bardzo dobrze nawilża, ale wiem że to jest całkiem inny krem. Cieszę się że nie trafiłam na nr 3 bo z moją cerą to by było źle po nim, skoro tak wysusza.
OdpowiedzUsuńciekawe
OdpowiedzUsuń