Opakowanie: Regenerująca kuracja z Vianka jest zamknięta w wygodnej tubce o pojemności 75 ml.
Konsystencja: Ma jasny kolor, jest kremowa.
Zapach: Ta kuracja z Vianka pachnie bardzo charakterystycznie. Wyczuwam jakiś owoc i jeszcze jakąś delikatnie korzenną (?) nutę.
Cena/dostępność:
Kuracja kosztuje około 19 zł. Nie widziałam jej stacjonarnie, ale na
pewno można ją bez trudu upolować online, np. na stronie Vianka. :) Ja przypominam, że swój egzemplarz dostałam w ramach współpracy z Pure Beauty.
Moja opinia: Kuracja z Vianka
w tekturowym opakowaniu, to produkt zamknięty w tubkę o pojemności 75
ml. Swoim wyglądem przypomina klasyczny krem, czy charakterystyczne dla
tej firmy maseczki. :)
Opakowanie jest nie tylko wygodne, ale i bardzo ładne. Co prawda
zostało mi jeszcze sporo produktu do zużycia, ale już teraz wiem, że nie
będę mieć żadnych problemów z tym, aby zużyć ten krem do końca. A
dlaczego ten kosmetyk zyskał miano kuracji? Bo wewnątrz opakowania
znajdziemy również bawełniane rękawiczki, które są idealne do
wieczornego spa.
Konsystencja jest kremowa i taka całkiem gęsta, ma jasny kolor. Jej treściwość przekłada się oczywiście na spoko wydajność tego produktu, bo przy jednorazowej aplikacji nie trzeba tego kosmetyku nakładać zbyt wiele. No i co tu dużo mówić, ta cecha jest super. ;) Wspominałam Wam już, że zapach tego produktu jest bardzo specyficzny. W sumie trudno mi powiedzieć, czy mi się podoba, czy nie. Na pewno zwraca uwagę, bo w nutach wyczuwam coś owocowego i korzennego. Zapach wyczuwam głównie podczas aplikacji, później już gdzieś ulatuję.
Przejdę do najważniejszej kwestii, czyli do działania. Używałam tego produktu na dwa sposoby, no i właśnie o tym chciałabym Wam napisać. Solo — w formie tradycyjnego kremu. Kremuję dłoni, aplikuję serum na ręce, odczekuję chwilę i wracam do obowiązków. W tym miejscu muszę wspomnieć, że konsystencja potrzebuje chwili na to, żeby się wchłonąć. Oczywiście to dzięki temu, że w składzie znajdziemy, chociażby mocznik, masło shea, avocado... moc dobroczynnych składników dla naszych dłoni.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała tej kuracji w zestawieniu z rękawiczkami. Po nałożeniu grubszej warstwy na dłonie założyłam rękawiczki i poszłam spać. Po takiej aplikacji, rano dłonie były odżywione i maksymalnie przyjemne w dotyku. Ten efekt nie zniknął po chwili, wręcz przeciwnie — utrzymywał się długo na skórze, nawet gdy myłam dłonie itp. Fajne efekty widać przede wszystkim wokół paznokci, bo wszelkie suche, jasne skórki, bardzo szybko znikają. Myślę, że jeżeli macie przesuszone dłonie, to warto używać tego produktu i w formie klasycznego kremu i jako serum na noc.
Miałyście okazję poznać tą kurację? A może macie ochotę ją wypróbować? Ja cieszę się z tego, że znalazła się w pudełku Really Lovely. ♥
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Super, że się tak dobrze sprawdziła. Ja o dziwo ostatnio żadnych problemów ze skórą dłoni nie mam. Jednak staram się chociaż na noc nakładać krem.
OdpowiedzUsuńMiałam, była ok, ale chyba spodziewałam się czegoś więcej. Szkoda też, że kosmetyk zażółca rękawiczki
OdpowiedzUsuńSuper się u mnie sprawdził! :)
OdpowiedzUsuńprzydałaby mi się taka kuracja :)
OdpowiedzUsuńU mnie również ta Kuracja sprawdza się na dwa sposoby.
OdpowiedzUsuńMyślę, że polubiłabym tę kurację 😊
OdpowiedzUsuńFajny produkt na początek wiosny :)
OdpowiedzUsuńZ rękawiczkami daje mega efekt. Lepszy niż solo. Nawet teraz się nim pół godziny temu posmarowałsm. Robi naprawdę genialną robotę. Konsystencja jest świetna, nie trzeba nie wiadomo ile nakładać, żeby uzyskać efekt. Ja mam mega suche dłonie. Tym bardziej wieczorem. Po całym dniu to wręcz ukojenie. Zapach może nie jest ekskluzywny, ale w efekcie rezultat jest super
OdpowiedzUsuń