Roll-on, skondensowane serum pod oczy, kawowa pomadka, naturalne dezodoranty, balsam i olejek eteryczny — jak sprawdziły się u mnie kosmetyki Majru Cosmetics?

poniedziałek, 31 lipca 2023

7
Cześć,
kosmetyki marki Majru przewijały się na mojej stronie co najmniej kilka razy. Mówię, przewijały, bo wspominałam o nich przy okazji spotkań blogerskich, ale opublikowałam w sumie tylko jedną, konkretną recenzję. Ze względu na to, że w kwietniu w moje łapki wpadł konkretny zestaw produktów tej marki, postanowiłam przygotować dla Was pełny wpis na ich temat. Kosmetyków jest sporo, recenzja będzie długa, dlatego nie przedłużam i zapraszam od razu do lektury. :)

Roll-on, skondensowane serum pod oczy, kawowa pomadka, naturalne dezodoranty, balsam i olejek eteryczny — Majru Cosmetics
 
Czytaj dalej »

Krem na noc z niacynamidem i kwasem Gaba Superior Youth Boost — Chantarelle

piątek, 28 lipca 2023

2
Cześć,
dzięki temu, że dążę do minimalizmu w pielęgnacji, widzę nadzieję na to, że 'rozprawię' się tutaj w końcu z wszystkimi, zaległymi recenzjami. Baaa, mam nawet spisaną listę recenzji, które wolniej i szybciej, sobie tutaj nadrabiam. Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o bardzo ciekawym kremie marki Chantarelle. W jego składzie jest między innymi niacynamid, który bardzo lubię i kwas Gaba, o którym dowiedziałam się dopiero, przy okazji poznania tego kremu. Koniecznie przeczytajcie!

Krem na noc z niacynamidem i kwasem Gaba Superior Youth Boost — Chantarelle
 

Od producenta: Niacinamide & Gaba Night Boost-Cream Firming Wrinkle Filler.

Boost Krem na noc z niacynamidem i GABA odbudowuje barierę ochronną skóry i stymuluje produkcję kolagenu. Natychmiastowo i długotrwale redukuje zmarszczki oraz głębokie bruzdy.


Opakowanie:
Ten krem jest zapakowany w bardzo wygodne i piękne opakowanie o pojemności 50 ml.
Konsystencja: Ma jasny kolor, jest treściwa i bez problemu rozprowadza się po twarzy.
Zapach: Trudno mi powiedzieć, czym pachnie ten krem, nuty są charakterystyczne dla takich profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji twarzy, na pewno wiecie, co mam na myśli.
Cena/dostępność: Kosmetyków marki Chantarelle nie widziałam nigdy stacjonarnie. Swój egzemplarz dostałam do przetestowania na jednym ze spotkań blogerek, a na stronie producenta można ten krem upolować za około 270 zł.
Moja opinia: Krem marki Chantarelle otrzymujemy zamknięty w kartonik, docelowe opakowanie ma 50 ml i powiem Wam szczerze, że jestem pod wrażeniem tego, jak się prezentuje. No co tu dużo mówić, butelka jest bardzo elegancka, dozuje odpowiednią ilość produktu i pozwala na jego higieniczne zużycie do końca. Aby wydobyć krem z opakowania, trzeba wyciągnąć i przekręcić górę — starałam się to pokazać na zdjęciach.
 

Na kartonowym opakowaniu znajdziemy wszystkie podstawowe informacje, obejmujące skład, sposób użycia, czy taki dłuższy, ogólny opis od producenta i składniki aktywne. Konsystencja jest treściwa, ma jasny kolor i co dla mnie najważniejsze, całkiem szybko rozprowadza się na twarzy. W zależności od dnia krem stosowałam na serum lub po prostu po oczyszczeniu buzi, oczywiście w wieczornej pielęgnacji. Na stronie producenta można też znaleźć podobny produkt, który jest przeznaczony do stosowania rano.

Trudno mi powiedzieć, czym pachnie ten krem. Tak jak już Wam wspominałam, wyczuwam jakieś takie nuty profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Z tego też względu zapach jest dosyć specyficzny, ale jak dla mnie to ani specjalnie nie umila, ani nie przeszkadza w stosowaniu.

Mam skórę mieszaną, nie jest (jak na razie) specjalnie wymagająca, ale i tak byłam ciekawa, jak ten krem się u mnie sprawdzi. Przyznam Wam szczerze, że takie przyjemne efekty używania, są zauważalne już po kilku użyciach. Przede wszystkim skóra, kolejnego dnia po użyciu, jest taka zenergetyzowana, przyjemnie napięta w dotyku. Krem jednak nadmiernie nie przesusza, wręcz przeciwnie — delikatnie nawilża. Z tego też względu uważam, że jest fajny do stosowania 'od czasu do czasu' na zmianę z czymś bardziej nawilżającym.W składzie znajdziemy wspomniany niacynamid, a także kwas GABA, który przyczynia się między innymi do stymulacji odnowy kolagenu, a także właśnie do nawilżenia skóry. Dodatkowo ma zmniejszać szorstkość i rozjaśniać koloryt skóry.
 
O tyle, o ile trudno mi powiedzieć, czy ten krem faktycznie działa na bruzdy i zmarszczki, tak faktycznie, świetnie wygładza i uelastycznia skórę. 

Gdy opakowanie zaczęło już sięgać dna, skóra stała się jeszcze naprawdę wyraźnie rozjaśniona. Jeżeli borykacie się z przebarwieniami i szukacie kosmetyku, który się z nimi 'upora', to myślę, że tutaj mamy godną propozycję. :)

Już jakiś czas temu pisałam Wam też o kremie pod oczy tej marki, a przyznam szczerze, że innych produktów jestem naprawdę ciekawa. Chantarelle ma bardzo bogatą ofertę, a poznałam ją zupełnie przypadkiem, właśnie dzięki spotkaniu blogerek, w którym miałam przyjemność brać udział.

Miałyście jakąkolwiek styczność z kosmetykami tej marki? Jak je oceniacie? :)

--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda
Czytaj dalej »

Ryżowa pianka oczyszczająca do mycia twarzy — Yasumi

środa, 26 lipca 2023

10
Cześć,
bardzo lubię kosmetyki do pielęgnacji w formie pianki. Jeżeli chodzi o pielęgnację buzi, to najczęściej sięgam po nie z samego rana. Już jakiś czas temu na spotkaniu blogerek w Krakowie dostałam do przetestowania piankę z Yasumi i właśnie dzisiaj, chciałabym Wam o niej trochę napisać. Zobaczcie, jak się sprawdziła. :)

Ryżowa pianka oczyszczająca do mycia twarzy — Yasumi
 

Czytaj dalej »

Regenerujący żel pod prysznic i do kąpieli słodki banan — Revers Cosmetics

poniedziałek, 24 lipca 2023

7
Cześć,
powiedzieć, że uwielbiam pięknie pachnące kosmetyki, to tak jakby... nic nie powiedzieć. Totalnie je kocham, dlatego ucieszyłam się, gdy w ostatnim z pudełek Pure Beauty znalazł się żel o zapachu słodkiego banana marki Revers Cosmetics. Pojechał ze mną na wakacje, teraz już praktycznie go kończę, a Was zapraszam na recenzję. Nigdy wcześniej nie miałam żadnego żelu z tej firmy, dlatego byłam jeszcze ciekawsza tego, jak się sprawdzi.

Regenerujący żel pod prysznic i do kąpieli słodki banan — Revers Cosmetics
 

Od producenta: Energetyzujący, wzbogacony o ekstrakty owocowe żel pod prysznic i do kąpieli o działaniu oczyszczającym i regenerującym. Poczuj delikatną, kremową pianę tworzącą się na Twojej skórze. Przyjemny zapach banana otuli Cię swoją słodyczą, zamieniając kąpielową rutynę w aromatyczną przygodę. 


Opakowanie: Żel jest zamknięty w wygodnym opakowaniu o pojemności 400 ml z pompką.
Konsystencja: Ma jasny, żółty kolor. Jest taka kremowo-galaretkowata, nie spływa z dłoni.
Zapach: To bez wątpienia jednda z największych zalet tego żelu, bo pachnie po prostu CUDOWNIE! Faktycznie, jest to aromat słodkiego banana, trudno się nie zakochać.
Cena/dostępność: Za opakowanie tego żelu musimy zapłacić około 12 zł. Niestety nie widziałam go nigdy stacjonarnie, ale oczywiście można go dopaść na stronie producenta. Ja tak jak wspominałam, testuję swój egzemplarz dzięki Pure Beauty.
Moja opinia: Ten żel marki Revers Cosmetics jest zamknięty w całkiem sporej, bo 400 ml butelce wyposażonej w pompkę. Dzięki temu można go wygodnie aplikować na dłoń, bez obaw o to, że produktu będzie zbyt dużo. Jestem teraz już przy końcówce opakowania, no i nie mam problemu z tym, aby ten żel zużyć. Szczególnie że jego konsystencja ma delikatnie żółty kolor, jest taka kremowo-galaretkowata. Żel przyjemnie sunie po skórze, a dodany do kąpieli wytwarza naprawdę sporo piany. Wspomniany już przeze mnie słodki i fajnie odwzorowujący zapach banana aromat, utrzymuje się naprawdę długo i zdecydowanie umila stosowanie tego kosmetyku.

Ten żel dobrze oczyszcza skórę, nie podrażnia jej i nie wysusza nadmiernie. Robi wszystko to, co ma robić, dla mnie jest naprawdę fajny. Lubię owocowe aromaty, a już szczególnie latem, dlatego szybko zabrałam się za jego testowanie.

Wiem, że część z Was może interesować to, czy po stosowaniu tego żelu, konieczne jest używanie jakiegoś masła do ciała/balsamu. Przyznam szczerze, że skóra po użyciu nie jest przesuszona, ale i nie jest jakoś bardzo odżywiona, dlatego masełko na pewno się przyda.

Miałyście okazję poznać ten żel? Jak Wam się podoba? 

--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda
Czytaj dalej »

Mineralna emulsja ochronna SPF 50 — Bioliq

piątek, 21 lipca 2023

5
Cześć,
bardzo fajnie się złożyło, bo chwilę przed tym, gdy wybrałam się na wakacje w pudełku Symfonia Barw od Pure Beauty, znalazłam mineralną emulsję ochronną od Bioliq. Zobaczcie, jak się u mnie sprawdziła! :)

Mineralna emulsja ochronna SPF 50 — Bioliq 
 

Od producenta: Wysoka ochrona przed promieniowaniem UVA, UVB, podczerwonym (IR) i światłem niebieskim (HEV). Wodoodporna formuła z filtrem mineralnym. Łagodna dla wrażliwej skóry i odpowiednia już dla dzieci powyżej 1. roku życia.

Filtr mineralny • masło shea • olej jojoba • olej migdałowy


Opakowanie: Emulsja jest zamknięta w tubce o pojemności 30 ml.
Konsystencja: Ma jasny kolor i jest bardzo lekka, rzadka.
Zapach: Jest bardzo delikatny i wyczuwalny głównie podczas aplikacji.
Cena/dostępność: W cenie regularnej ten krem kosztuje około 34 zł i można go upolować oczywiście na stronie producenta. Ja swój egzemplarz testuję dzięki Pure Beauty. :)
Moja opinia: Ten krem z SPF jest zamknięty w wygodnej tubce o pojemności 30 ml. Opakowanie jest wygodne, chociaż sam krem jest bardzo rzadki, dlatego trzeba uważać, bo gdy jest odwrócony, to wylewa się ze środka. Na samym kartoniku czekają na nas wszystkie podstawowe informacje, takie jak sposób użycia, skład, czy sam opis kosmetyku.

O konsystencji już wspominałam, dodam jeszcze, że ma jasny, właściwie biały kolor. Zapach jest bardzo delikatny, a zarazem charakterystyczny dla takich kosmetyków. Jeżeli sięgacie po kremy SPF, to na pewno wiecie, co mam na myśli. Zanim opowiem Wam o samym działaniu tego kosmetyku, zwrócę uwagę na to, że mamy tutaj do czynienia z filtrem mineralnym. W przeciwieństwie do filtrów chemicznych nie wchłaniają się one tak dobrze i są wyczuwalne na skórze, dlatego mogą bielić. Warto jednak powiedzieć o tym, że filtry fizyczne, czyli właśnie mineralne, nie przenikają w głąb skóry, dzięki czemu świetnie sprawdzają się na skórze wrażliwej.


Zaczęłam stosować ten krem na wakacjach, gdzie temperatury były bardzo wysokie. No co tu dużo mówić, na plaży wręcz prażyło, a wejście do wody i schłodzenie swojego ciała, stawało się wybawieniem. Emulsję stosowałam zarówno do twarzy, jak i do ciała. Chociaż konsystencja jest stosunkowo rzadka, nie miałam problemów z tym, aby ją zaaplikować i rozsmarować na ciele. I tutaj od razu muszę zwrócić uwagę na to, że przy większej ilości nałożonego kosmetyku, może być to trudne. Można mieć wtedy wrażenie, że krem nie sunie po skórze i nie da się go rozsmarować. Dobierając mniejszą ilość, nie ma takiego problemu, niemniej kosmetyk pozostawia delikatnie białą warstwę. O tyle, o ile na wakacjach mi to nie przeszkadzało, tak na co dzień nie mogę go stosować pod makijaż, bo mam wrażenie, że wyglądam jak duch. :D Świetnie jednak sprawdza się np. na szyi, gdzie to bielenie nie jest aż tak zauważalne.

Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że po zaaplikowaniu go czy to na ciało, czy na buzię, staje się w ogóle niewyczuwalny. Skóra może swobodnie oddychać, a przy tym jest właściwie zabezpieczona przed promieniowaniem. W składzie tego kremu znajdziemy same bezpieczne filtry przeciwsłoneczne, dzięki czemu jest to produkt, który można stosować nawet u dzieci. Na plaży nie reaplikowałam go zbyt często, bo dzięki delikatnie białej powłoce, wiedziałam, w których miejscach 'wciąż jest'. No jak na taki wyjazd na wakacje to uważam, że jest to super kosmetyk. Dzięki niemu nie spaliłam się ani na twarzy, ani na ciele, a temperatury były naprawdę wysokie. Ja mam bladą skórę i wystarczy, że zabraknie SPF, a od razu jestem cała czerwona.


Zostało mi go jeszcze troszkę do zużycia i na pewno się nie zmarnuje. Jestem z kolei bardzo ciekawa, czy Wy już miałyście okazję go używać?
--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda
Czytaj dalej »

Co znalazłam w boxie Symfonia Barw od Pure Beauty?

wtorek, 18 lipca 2023

10
Cześć,
dziś 18 więc zgodnie z moją już małą, ale comiesięczną tradycją, przychodzę Wam pokazać najnowszą edycję Pure Beauty. Symfonia Barw, bo to właśnie o niej mowa, prezentowała się tak pięknie i letnie, że... pojechała ze mną na wakacje. Zapraszam do oglądania! ;)

Pudełko Symfonia Barw — Pure Beauty
 
Czytaj dalej »

Jak na moich niskoporowatych włosach sprawdziły się galaretki do laminowania włosów od Crazy Hair?

niedziela, 16 lipca 2023

7
Cześć,
bardzo lubię kosmetyki do pielęgnacji włosów i równie chętnie sięgam po takie 'nieoczywiste' rozwiązania. O laminowaniu włosów słyszałam już daaawno temu, dlatego, gdy zobaczyłam w ofercie Crazy Hair galaretki, właśnie do laminacji, to zaczęłam być ich bardzo ciekawa. Przetestowałam trzy wersje — do włosów niskoporowatych, średnio i wysokoporowatych. Przeczytajcie, jak się u mnie sprawdziły, no i którą z nich polubiłam najbardziej. Zapraszam!

Galaretki do laminowania włosów — Crazy Hair 
 

Od producenta:  Galaretka o zapachu owoców leśnych/wiśni/malin otuli Twoje włosy delikatnym filmem, który ochroni je przed uszkodzeniami mechanicznymi, wilgocią lub zbyt wysoką temperaturą. Po jej zastosowaniu Twoje włosy będą niesamowicie gładkie, sypkie i pełne blasku.



Opakowania: Galaretki mają po 300 ml pojemności, są zamknięte w wygodnych słoiczkach o uroczej szacie graficznej. ;)
Konsystencje: No co tu dużo mówić, mamy do czynienia z galaretkami. :D Nie są ani zbyt wodniste, ani zbyt zbite, konsystencja jest charakterystyczna, ale łatwo można ją zaaplikować na włosy.
Zapachy: Ta seria pachnie bardzo ciekawie, aromaty są owocowe, podbite słodkimi nutami. Pod względem zapachu najbardziej podoba mi się chyba wersja do włosów niskoporowatych. Kocham owoce leśne! :)
Ceny/dostępność: Za sztukę w cenie regularnej musimy zapłacić około 23 zł. Na pewno nie będzie jednak dla Was żadnym zaskoczeniem, że często można ta galaretki upolować taniej. Znajdziecie je w Rossmannie.


Moja opinia: Galaretki od Crazy Hair są zamknięte w wygodnych opakowaniach o pojemności 300 ml każde. Szata graficzna jest prosta, ale przykuwa uwagę, z tyłu znajdziemy wszystkie potrzebne informacje dotyczące sposobu użycia, czy składu. Lubię takie opakowania, ponieważ nie ma problemu z tym, aby wydobyć cały kosmetyk do końca i spokjnie go zużyć. O konsystencjach już w sumie pisałam. Przypominają mi trochę jakiś kisiel, taki glutek podobny do tego, który tworzy się podczas gotowania siemiania lnianego. :D Na pewno wiecie, o czym mowa. Zapachy są intensywne, owocowe, umilają aplikację i utrzymują się na włosach jeszcze długo po wyjściu z łazienki. Najbardziej podoba mi się aromat owoców leśnych, ale i malina, czy wiśnia są naprawdę przyjemne. W składzie tych kosmetyków znajdziemy między innymi humektanty, takie jak trehalozę, mocznik, glikol roślinny, ale i olej ze słodkich migdałów, czy hydrolizowane proteiny, np. ryżu i grochu. Moje włosy są niskoporowate w kierunku średnioporowatych, a powiem Wam, że byłam naprawdę ciekawa, jak te maseczki się na nich sprawdzą.

Każdą z tych masek stosowałam w ten sam sposób, czyli nakładałam ja na umyte, wilgotne, a zarazem delikatnie osuszone ręcznikiem włosy. W zależności od tego ile miałam czasu, aplikowałam je na 10, maksymalnie 15 minut. Później spłukiwałam maski obficie letnią wodą, suszyłam włosy, albo czekałam, aż same wyschną. Efekt za każdym razem po użyciu był równie przyjemny, no i przyznam szczerze, że dla mnie te galaretki różnią się tylko zapachem. Nie zauważyłam jakiejś szczególnej różnicy na włosach, stosując różne wersje, niemniej jednak może być tak, że to tylko u mnie i warto się sugerować tą porowatością. :D

Galaretki cudownie wygładzają włosy, a przy tym dodają im blasku. Moje pasma często się puszą, a po użyciu tych masek, nie odstają we wszystkie strony, ładnie błyszczą i są zdyscyplinowane. Dzięki temu, że w tych kosmetykach mamy różne składniki, to produkty PEH, po które warto sięgać raz, dwa razy w tygodniu. Ja sama lubię je stosować wtedy, gdy chcę mieć pewność, że włosy po wysuszeniu będą się dobrze układać, bez żadnej dodatkowej stylizacji. No i tutaj to jest zapewnione. :D Maski nie obciążają włosów, są wydajne, bo nie trzeba ich aplikować zbyt dużo. Gdzieś czytałam, że lubią przetłuszczać pasma, ale u mnie na szczęście tego nie zauważyłam.

Znacie galaretki od Crazy Hair? Lubicie je? :)

--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda

Czytaj dalej »

Serum olejowe odmładzanie Polana — Herbapol

piątek, 7 lipca 2023

3
Cześć,
bardzo lubię sera do pielęgnacji twarzy i przyznam Wam szczerze, że mam ich naprawdę sporo w zapasach. ;) Staram się jednak nie otwierać wszystkich jednocześnie, a powoli zużywać to, co tam na mnie czeka. No, a ile jeszcze kosmetyków czeka na liście 'do wypróbowania' to już inna historia. W którejś z edycji Pure Beauty znalazłam serum olejowe marki Polana. Uwielbiam różane kosmetyki, dlatego byłam go naprawdę bardzo ciekawa. Sprawdźcie, jak u mnie wypadło!

Serum olejowe odmładzanie Polana — Herbapol
 

Od producenta: Naturalne serum olejowe do twarzy z czerwoną koniczyną, makiem lekarskim, żywokostem i ostropestem dla odmładzania i ujędrniania skóry twarzy.
  •     Wygładzenie i zmniejszenie zmarszczek
  •     Ujędrnienie i uelastycznienie skóry
  •     Intensywna regeneracja skóry
  •     Przywrócenie młodego wyglądu skórze
 

Opakowanie: Serum jest zamknięte w szklanej buteleczce o pojemności 30 ml.
Konsystencja:
Jest olejowa i widać w niej zatopione sporo płatków róży!
Zapach:
Jest bardzo delikatny, naturalny i uprzyjemnia aplikację.
Cena/dostępność:
Za opakowanie tego serum musimy zapłacić około 35 zł w cenie regularnej. Niestety nie widziałam go nigdy stacjonarnie, ale można je bez trudu upolować na stronie marki. Ja tak jak wspominałam, swój egzemplarz testuję dzięki PB. :)
Moja opinia:
To serum, które czeka na nas w kartoniku, jest zamknięte w szklanej, przeźroczystej buteleczce o pojemności 30 ml. Od razu zwrócę uwagę na to, że opakowanie zostało wyposażone w pipetę, dzięki czemu aplikacja jest nie tylko prosta, ale i o wiele bardziej higieniczna. Zużyłam już całe serum i nie miałam trudności z tym, aby wydobyć je do końca i spokojnie sobie zużyć. Bardzo podobał mi się zapach tego kosmetyku, był przyjemny, a zarazem nienachalny. Delikatne kwiatowe nuty uprzyjemniały całą aplikację, a i chwilę później. :) Ja to serum nakładałam przy wieczornej pielęgnacji twarzy, na początku pod kremem, a później już solo, gdy poznałam bliżej konsystencję i formułę tego kosmetyku. Zwrócę tu raz jeszcze uwagę na to, że w konsystencji są zatopione płatki kwiatów. No co tu dużo mówić, od razu je widać i jak dla mnie, uprzyjemniają używanie produktu. Lubię ładne produkty. :D Serum jest olejowe, ale na mojej mieszanej skórze sprawdziło się naprawdę fajnie. Buzia po każdej aplikacji była nawilżona, mięciutka i taka świetnie odżywiona. Gdy stosowałam to serum, to złapał mnie alergiczny katar, to serum zdecydowanie pomogło na suche skórki pod nosem. W składzie tego serum znajdziemy między innymi olej z maku i ostropestu, a także olej z nasion słonecznika, czy rycynowy. Jest też żywokrost, który ma pozostawiać skórę nawilżoną i przyjemnie napiętą.

O tym, czy ten produkt wpływa na widoczność zmarszczek, nie będę się wypowiadać, bo nie wiem, ale bardzo lubię to, że nie wchłania się do końca. Pozostawia takie delikatnie satynowe, jedwabne wykończenie na buzi, uwielbiam to uczucie. ♥ 


To serum do porannej pielęgnacji jest zbyt 'olejowe', ale do wieczornej idealne. :) Ja akurat zaczęłam je stosować trochę przed rozpoczęciem się lata, ale tak sobie myślę, że byłoby idealne na okres jesienny i zimowy. To naprawdę fajna alternatywa dla klasycznego kremu. :)

Miałyście okazję je poznać?

--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda
Czytaj dalej »

Majowe i czerwcowe nowości — ile wydałam na kosmetyki w tych miesiącach?

środa, 5 lipca 2023

7
Cześć,
dziś przychodzę do Was z wpisem dotyczącym nowości z maja i czerwca. Standardowo, coś tam wpadło w moje łapki, dlatego chciałabym to dzisiaj podsumować. Sprawdźcie, na co się skusiłam i ile wydałam w tych miesiącach. :) Zapraszam!

Majowe i czerwcowe nowości  


Czytaj dalej »
denko (108) nowości (151)