Roll-on, skondensowane serum pod oczy, kawowa pomadka, naturalne dezodoranty, balsam i olejek eteryczny — jak sprawdziły się u mnie kosmetyki Majru Cosmetics?

poniedziałek, 31 lipca 2023

Cześć,
kosmetyki marki Majru przewijały się na mojej stronie co najmniej kilka razy. Mówię, przewijały, bo wspominałam o nich przy okazji spotkań blogerskich, ale opublikowałam w sumie tylko jedną, konkretną recenzję. Ze względu na to, że w kwietniu w moje łapki wpadł konkretny zestaw produktów tej marki, postanowiłam przygotować dla Was pełny wpis na ich temat. Kosmetyków jest sporo, recenzja będzie długa, dlatego nie przedłużam i zapraszam od razu do lektury. :)

Roll-on, skondensowane serum pod oczy, kawowa pomadka, naturalne dezodoranty, balsam i olejek eteryczny — Majru Cosmetics
 
 
Od producenta: Olejek naturalny FOREST TOUCH – aromaterapeutyczno-rozgrzewający, wegański, leśne perfumy – weź ze sobą las do torebki i aplikuj na skórę, aby zmysłami przenieść się do pachnącego lasu…

Wersja do torebki, samochodu, podróży naszego hitowego balsamu FOREST TOUCH! 


Skondensowane serum pod oczy to produkt całkowicie naturalny, bezwodny, o bardzo bogatym składzie i wspaniałych właściwościach regenerujących, wygładzających, zmiękczających skórę i przeciwzmarszczkowych. Zawiera mieszankę najwyższej jakości szlachetnych olejów roślinnych zimnotłoczonych, nierafinowanych, witaminy C i E oraz koenzym Q10.


Pomadka kawowa zawiera naturalne składniki. To produkt bardzo przydatny i uniwersalny. Doskonale natłuszcza, zmiękcza i pielęgnuje wysuszony naskórek. Polecana do stosowania jako ochrona przed słońcem, wiatrem i mrozem. Pozostawia delikatny film na ustach i niewielki, ładny połysk.


Dezodorant zawiera naturalne składniki. Zastosowane w dezodorancie składniki znane są ze swoich właściwości absorpcyjnych, matujących, łagodzących, antybakteryjnych. Dezodorant ma formę kremu, łatwo się rozprowadza. Nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Przyjemnie pachnie olejkiem eterycznym bergamotkowym, który ma właściwości antybakteryjne, dezodoryzujące i uspokajające. Dezodorant nadaje się do codziennej pielęgnacji. Jest odpowiedni dla kobiet i dla mężczyzn.
 
 
Balsam kawowy to bardzo wydajny i wszechstronny produkt do pielęgnacji skóry o cudownym, kawowym zapachu. Zawiera w składzie wosk sojowy, olej z prażonych ziaren kawy, olej makadamia, olej ze słodkich migdałów i witaminę E. Składniki dobrane zostały pod kątem poprawy gładkości, jędrności, napięcia i elastyczności skóry. Balsam ma konsystencję stałą, dzięki czemu jest bardzo wydajny: niewielka ilość wystarcza na pokrycie dużej powierzchni skóry. Nadaje się do stosowania na twarz i ciało. Świetnie sprawdzi się w pielęgnacji ust, skóry pod oczami, dłoni, ud, pośladków, stóp. Zapach balsamu działa na zmysły pobudzająco… To kawowe espresso dla skóry!


Olejek eteryczny jest silnie skoncentrowanym preparatem roślinnym i powinien być stosowany ostrożnie.

WŁAŚCIWOŚCI:
– olejek eteryczny mandarynkowy ma bardzo przyjemną, świeżą, owocową nutę zapachową
– działa kojąco, relaksująco, usuwa napięcie nerwowe, pomaga przy depresji, stresie
– odkaża, ma działanie antyseptyczne
– ułatwia zasypianie
– pomaga przy zespole napięcia przedmiesiączkowego
– stosowany powszechnie do pielęgnacji skóry zanieczyszczonej, tłustej, z wągrami
– pomaga likwidować rozstępy


Moja opinia: Dzisiejszą recenzję zacznę od naturalnego roll-onu, który ma 10 ml. Buteleczka jest szklana i wyposażona w metalową kulkę. To leśne perfumy, które można zabrać ze sobą np. do torebki. Pojemność jest idealna na wyjazdy, kosmetyk łatwo się aplikuje, a zapach jest bardzo intensywny już 'na sucho'. Po rozsmarowaniu na ciele ta intensywność staje się trochę lżejsza, ale bardzo wyraźne nuty, wciąż są wyczuwalne. W składzie znajdziemy eteryczny olejek jodłowy, tymiankowy, sosnowy, eukaliptusowy, kamforowy i goździkowy. Nuty są świeże, delikatnie ziołowe. Ja akurat za tymi drugimi nie do końca przepadam, ale w tym zestawieniu są 'do zaakceptowania' ;) Wspomnę też o tym, że roll-on nakładany bezpośrednio na skórę, nie podrażnia, ani powoduje żadnej nadwrażliwości. Trudno mi ocenić, jak z jego zużywaniem, ale wydaje mi się, że nie trzeba go aplikować zbyt dużo na ciało.

Dalej mamy serum pod oczy, czyli kosmetyk, który z tego zestawu ciekawił mnie chyba najbardziej. I tutaj znowu, mamy do czynienia ze szklanym opakowaniem, tym razem o pojemności 10 ml, zakończonym metalową kuleczką. To serum jest szalenie wydajne, stosuję je już od końca kwietnia, a mam wrażenie, że nic nie ubyło (?). Dzięki wspomnianej metalowej kuleczce kosmetyk nakłada się bardzo przyjemnie, bo kulka jest delikatnie chłodna, a to wpływa super na opuchliznę pod oczami. Konsystencja jest oleista, ale nie jakaś bardzo tłusta, nie mam problemu z tym, aby aplikować to serum rano. Dodatkowo całej aplikacji towarzyszy przyjemny, delikatnie słodki zapach z kawowymi nutami. Bardzo mi się podoba. Skóra po użyciu jest wygładzona, przyjemnie napięta. Kosmetyk świetnie radzi sobie z opuchlizną i sińcami pod oczami, jest wybawieniem na takie 'gorsze' dni.

Majru zatroszczyło się o naprawdę super skład, bo mamy tutaj oleje zimnotłoczone, witaminę C i E, a także koenzym Q10.

A skoro już o kawie mowa, to skupmy się teraz właśnie na kawowej pomadce. Ta z kolei ma 5 ml i jest zamknięta w klasyczny, wysuwany sztyft. Pomadka jest naturalna i wegańska, w jej składzie znajdziemy olej z prażonych ziaren kawy, masło kakaowe, a także witaminę E, czy olej rycynowy. Pomadka ma naturalny kolor, nie farbuje ust, ale zostawia na nich przyjemną, nawilżającą powłokę. i tutaj Wam powiem, że aplikowałam ją parę razy w momencie, gdy moje usta były naprawdę nadmiernie przesuszone, super sobie z nimi wtedy poradziła i umilała stosowanie cudownym zapachem. Cudownym, o ile oczywiście lubicie kawę. ;) Tutaj zużycie jest klasyczne, przy w miarę regularnym stosowaniu, skończyła mi się trochę po około miesiącu?


Nie jestem zbyt wielką fanką naturalnych dezodorantów, te, które miałam, raczej się u mnie nie sprawdzały. Mimo to postanowiłam wypróbować te od Majru i tak, mamy tutaj wersję zapachową z bergamotką, a drugą z lawendą i miętą. Dezodoranty są dostępne w sprzedaży w dwóch pojemnościach. Mniejsze mają po 15 ml, a większe aż 50 ml. Zapakowane w odkręcane słoiczki, trochę przypominają balsamy do ciała. :) Dezodoranty zawierają naturalne składniki, znane ze swoich właściwości absorpcyjnych, łagodzących i antybakteryjnych. To kosmetyki w formie kremu, dzięki czemu łatwo się rozprowadzają i co dla mnie bardzo ważne — nie pozostawiają żadnej tłustej i nieprzyjemnej warstwy na skórze. Można je używać codziennie. Wariant z lawendą i miętą przetestowałam raz i 'poleciał' do koleżanki. Powiem Wam szczerze, że baaardzo nie lubię lawendowego zapachu, a tutaj jest tak dobrze oddany, że był dla mnie, nie do wytrzymania. :D Szczególnie, że nawet kilkanaście minut po aplikacji, wciąż mocno go czułam. Musiałam go szybko zmyć.

Wersja z bergamotką jest już pod tym względem o wiele przyjemniejsza, tutaj zapach jest świeży, ma takie cytrusowe nuty. Warto pamiętać o tym, że te dezodoranty należy stosować na czystą skórę. Można zarówno na suchą, jak i na wilgotną, na wilgotnej rozprowadzają się trochę lepiej. Swoją konsystencją dezodoranty Majru przypominają masło shea, ponieważ pod wpływem ciepła dłoni, fajnie zmieniają się na bardziej oleiste. Po zaaplikowaniu dezodorantu czekam chwilę i się ubieram. Gdzieś czytałam, że po 'przejściu' z klasycznych dezodorantów na te naturalne, trzeba poczekać, aż skóra się przyzwyczai. No i faktycznie, przez kilka pierwszych dni miałam wrażenie, że kosmetyk nie działa. Po kilku aplikacjach nawet, gdy wybierałam się danego dnia na rower, skóra pod pachami nie była nadmiernie przepocona i nie pachniała brzydko. Z tego też względu myślę, że nawet jeżeli jesteście fankami 'zwykłych' produktów, to po takie warto sięgać, chociażby jesienią i zimą, żeby dać swojej skórze odpocząć.


Już praktycznie ostatnim produktem jest zamknięty w bardzo podobnym opakowaniu do dezodorantów, balsam kawowy, który występuje w pojemności 15 ml, 50 ml i 100 ml. Tutaj z kolei w składzie znajdziemy wosk sojowy, olej z prażonych ziaren kawy, olej makadamia, olej ze słodkich migdałów i witaminę E. O mojej trudnej relacji z balsamami wspominałam co najmniej kilka razy. Trudno mi się zmotywować do tego, aby sięgać po nie regularnie, ale... bardzo się staram! W przypadku tego kosmetyku, który zaczęłam stosować w pierwszej kolejności na łokcie, kolana i stopy, później na całe ciała, urzekł mnie obłędny zapach. Bardzo podobny, jak w przypadku pomadki, ale jednak bardziej wyrazisty. Ogólnie ten kosmetyk może być stosowany także jako balsam do ust, czy po prostu w formie kremu do rąk, ja jednak korzystam z niego w pielęgnacji ciała.

Przy aplikacji trzeba go nałożyć naprawdę niewiele, producent poleca wmasowywanie na lekko wilgotną skórę, ja jednak wolę wcześniej wytrzeć się do sucha. Zapach tego balsamu jest bardzo apetyczny, no idealnie odwzorowuje kawę. Właśnie dlatego chętniej używam go po porannym prysznicu po treningu niż wieczorem. Po aplikacji trzeba odczekać chwilę, zanim się wchłonie, ale później skóra jest bardzo przyjemna w dotyku, nawilżona i odżywiona. Zdarzyło mi się też użyć tego balsamu na podrażnienia po goleniu i bardzo szybko je załagodził.


Na koniec zostawiłam mandarynkowy olejek eteryczny. Jeżeli chodzi o olejku, to na razie stosowałam chyba tylko cynamonowy i miętowy. Nie stosowałam go w żadnej pielęgnacji, a podgrzewałam w kominku zapachowym. Aromat, który roznosił się po pokoju, a właściwie po całym piętrze, był przepiękny. Co więcej, już po zgaszeniu tealighta, wyjątkowe nuty jeszcze były naprawdę mocno wyczuwalne. Aromat jest owocowy, słodki i z takimi świeżymi nutami. Bardzo mi się podoba.

Wow, dobrnęłyście do końca? Stworzenie tego wpisu trochę mi zajęło, ale jak widzicie, dostałam do przetestowania kilka zupełnie różnych kosmetyków. Gdybym miała wskazać, co z tego zestawu spodobało mi się najbardziej, to chyba byłoby to serum pod oczy, ale i te kawowe kosmetyki, tak pięknie pachną, że trudno jest przejść obok nich obojętnie. Majru to nasza rodzima firma z małopolski, a konkretnie to z Nowego Sącza. Tam też poznałam ich po raz pierwszy. :)

A czy Wy miałyście już okazję poznać ich kosmetyki? Co możecie polecić? Z tego, co wiem, to w internecie zbierają praktycznie same pozytywne opinie.
 
--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda
 

7 komentarzy:

  1. kawowe kosmetyki wyglądają kusząco:)

    OdpowiedzUsuń
  2. uuu chcę bardzo te mazidła poznać:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz widzę, zaciekawiłaś mnie nimi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie te dezodoranty sprawdziły się świetnie. Trzymają od rana do wieczora i nie czuję nieprzyjemnego zapachu. Nawet w upały działają i aż byłam w szoku.

    OdpowiedzUsuń

To miło, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią.

denko (108) nowości (151)