Cześć,
bardzo lubię kosmetyki do pielęgnacji włosów i wspominałam Wam o tym, co najmniej milion razy. Gdy w ostatniej edycji boxa Pure Beauty Jungle Fever znalazłam odżywkę marki Artègo, to wiedziałam, że zabiorę się szybko za jej testowanie. Parę lat temu miałam kilka ich produktów i miło je wspominałam, dlatego postanowiłam sprawdzić, jak i ta odżywka się u mnie spisze. A dzisiaj zapraszam Was na recenzję! :)
Dwufazowy spray chroniący kolor włosów farbowanych 02 Color Glow — Artègo
Od producenta: Nawilża, chroni i regeneruje włosy, a także rozświetla kolor. Nie wymaga spłukiwania. Do stosowania po koloryzacji oraz na co dzień jako produkt rozświetlający i chroniący przed promieniami UVB i HEV oraz przed zanieczyszczeniami.
Opakowanie: Spray jest zamknięty w butelce z rozpylaczem o pojemności 150 ml.
Konsystencja: To produkt w formie mgiełki, która bezproblemowo rozprowadza się po włosach.
Zapach: Ta mgiełka pachnie naprawdę przyjemnie, ma owocowo-kwiatowe nuty. Wyczuwam truskawki, pomarańczę i jakieś właśnie kwiatowe podbicie. Kosmos!
Cena/dostępność: Cena mgiełki to przedział 50-60 zł w zależności od tego, gdzie ją kupicie. Ja swój egzemplarz testuję dzięki współpracy z Pure Beauty, ale można upolować ją na pewno na stronie producenta. Nie widziałam jej nigdy stacjonarnie, ale jest również dostępna w różnych sklepach fryzjerskich więc generalnie z zakupem, nie powinno być problemu. :)
Moja opinia: Ta mgiełka Artègo jest zamknięta w klasycznej butelce z atomizerem o pojemności 150 ml. Lubię takie opakowania, do kosmetyków, które trzeba rozprowadzać na włosach bez spłukiwania, są idealne. Opakowanie ma ciemny kolor, ale można bez trudu śledzić zużycie kosmetyku, co zresztą widzicie zapewne na pierwszym zdjęciu. Oczywiście nie brakuje takich podstawowych informacji jak sposób użycia, skład, czy data ważności. W składzie tej odżywki znajdziemy między innymi popularne ostatni fitoceramidy, które mają właśnie chronić kolor przed zanieczyszczeniami, a jednocześnie dbać o nawilżenie włosów. Jest również cysteina, czy keratyna roślinna, czyli składniki, które mają regenerować, nawilżać, wzmacniać i przeciwdziałać puszeniu. O konsystencji tej odżywki rozwodzić się nie będę, aplikujemy ją w formie mgiełki na włosy i ta aplikacja jest bezproblemowa. W tym miejscu jednak dodam, że przed użyciem trzeba dobrze potrząsnąć butelką, no i warto tej odżywki nie nakładać zbyt wiele. Przy pierwszym użyciu starałam się bardzo dokładnie 'popsikać' wszystkie pasma, no i niestety odżywka je obciążyła. O wiele lepiej sprawdza mi się w momencie, gdy nie nakładam jej aż tak dużo i taki sposób aplikacji Wam polecam.
Konsystencja: To produkt w formie mgiełki, która bezproblemowo rozprowadza się po włosach.
Zapach: Ta mgiełka pachnie naprawdę przyjemnie, ma owocowo-kwiatowe nuty. Wyczuwam truskawki, pomarańczę i jakieś właśnie kwiatowe podbicie. Kosmos!
Cena/dostępność: Cena mgiełki to przedział 50-60 zł w zależności od tego, gdzie ją kupicie. Ja swój egzemplarz testuję dzięki współpracy z Pure Beauty, ale można upolować ją na pewno na stronie producenta. Nie widziałam jej nigdy stacjonarnie, ale jest również dostępna w różnych sklepach fryzjerskich więc generalnie z zakupem, nie powinno być problemu. :)
Moja opinia: Ta mgiełka Artègo jest zamknięta w klasycznej butelce z atomizerem o pojemności 150 ml. Lubię takie opakowania, do kosmetyków, które trzeba rozprowadzać na włosach bez spłukiwania, są idealne. Opakowanie ma ciemny kolor, ale można bez trudu śledzić zużycie kosmetyku, co zresztą widzicie zapewne na pierwszym zdjęciu. Oczywiście nie brakuje takich podstawowych informacji jak sposób użycia, skład, czy data ważności. W składzie tej odżywki znajdziemy między innymi popularne ostatni fitoceramidy, które mają właśnie chronić kolor przed zanieczyszczeniami, a jednocześnie dbać o nawilżenie włosów. Jest również cysteina, czy keratyna roślinna, czyli składniki, które mają regenerować, nawilżać, wzmacniać i przeciwdziałać puszeniu. O konsystencji tej odżywki rozwodzić się nie będę, aplikujemy ją w formie mgiełki na włosy i ta aplikacja jest bezproblemowa. W tym miejscu jednak dodam, że przed użyciem trzeba dobrze potrząsnąć butelką, no i warto tej odżywki nie nakładać zbyt wiele. Przy pierwszym użyciu starałam się bardzo dokładnie 'popsikać' wszystkie pasma, no i niestety odżywka je obciążyła. O wiele lepiej sprawdza mi się w momencie, gdy nie nakładam jej aż tak dużo i taki sposób aplikacji Wam polecam.
Mgiełka ma chronić przed promieniami UVB i HEV, a także zanieczyszczeniami. Można ją stosować jako kosmetyk rozświetlający, ale i bezpośrednio po koloryzacji, aby zapobiegać szybkiemu wypłukiwaniu się koloru. O ile o tym ostatnim działaniu się nie wypowiem, to zacznę od tego, że ja stosuję tę mgiełkę na umyte i osuszone ręcznikiem włosy. Testowałam ją w połączeniu z odżywką do spłukiwania i bez i w jednej i w drugiej formie, nie miałam problemu z tym, aby później rozczesać moje włosy więc to na pewno na duży plus. Całej aplikacji towarzyszy przepiękny owocowo-kwiatowy zapach, który utrzymuje się jeszcze kilkanaście minut po rozprowadzeniu odżywki na włosach. No cudo! :) Po aplikacji tej mgiełki i wysuszeniu włosów, pasma są mięciutkie w dotyku, bardzo łatwo się rozczesują i nie plączą. Zauważam też ich nawilżenie, włosy nie odstają we wszystkie strony i faktycznie trochę mniej się puszą.
Gdybym miała polecić komuś szczególnie ten kosmetyk, to na pewno tym osobom, które szukają 'szybkich' a zarazem dobrze działających produktów do swojej pielęgnacji. Mgiełki nie trzeba spłukiwać, a jednocześnie efekty jej użycia są dosłownie — zauważalne od razu. Ja ją bardzo polubiłam i chętnie zużyję ją do końca. :) Jestem też ciekawa innych kosmetyków tej marki, bo oferta mocno się rozbudowała w ostatnich latach.
Gdybym miała polecić komuś szczególnie ten kosmetyk, to na pewno tym osobom, które szukają 'szybkich' a zarazem dobrze działających produktów do swojej pielęgnacji. Mgiełki nie trzeba spłukiwać, a jednocześnie efekty jej użycia są dosłownie — zauważalne od razu. Ja ją bardzo polubiłam i chętnie zużyję ją do końca. :) Jestem też ciekawa innych kosmetyków tej marki, bo oferta mocno się rozbudowała w ostatnich latach.
A czy Wy znacie kosmetyki Artègo? Jak się u Was sprawdzają? Kusi Was ta mgiełka? :)
---------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Ruda
U mnie poszuka nowego właściciela - nie dla moich włosów :)
OdpowiedzUsuńDawno nie używałam kosmetyków Artego.. Jakoś zapomniałam o istnieniu tej marki, a pamiętam że kiedyś jakaś odżywka się u mnie sprawdziła.
OdpowiedzUsuń