Opakowanie: Maseczka jest zamknięta w typowym dla Miya opakowaniu o pojemności 50 ml.
Konsystencja: Ma jasny kolor i jest kremowa.
Zapach: Naprawdę trudno mi powiedzieć czym pachnie ta maseczka, ale woń generalnie jest bardzo przyjemna! Ma takie trochę mydlane (?) nuty.
Cena/dostępność: W cenie regularnej maseczka kosztuje 35,99 zł. Oczywiście widziałam ja w promocji, kiedy kosztowała np. 24,99 zł więc da się ją bez problemu kupić taniej. :)
Z dostępnością 0 problemów, bo maska jest dostępna zarówno
stacjonarnie, jak i online. Ja swój egzemplarz dostałam do testów dzięki
współpracy z Pure Beauty.
Moja
opinia: Miałam już inną maseczkę od Miya i powiem Wam, że w kwestii
opakowania nie widzę wielkich różnic. Mamy tutaj 50 ml słoiczek, który
pozwala na bezproblemowe wydobycie kosmetyku ze środka. Zdecydowanie
jest wygodnie i komfortowo, a do tego opakowanie jest dodatkowo
zabezpieczone. Etykietki nie zmywają się pod wpływem wody, a
konsystencja ma jasny kolor, jest delikatnie kremowa. Fajnie się
rozprowadza. Szczerze mówiąc, to trochę kojarzy mi się z takim gęstym
kremem, dzięki czemu nie trzeba jej nakładać zbyt wiele przy aplikacji.
Zapach tak jak już wspominałam, zdecydowanie jest przyjemny i ma
charakterystyczne, trudne do identyfikacji nuty. :D
Największym
zaskoczeniem jest dla mnie bez wątpienia to, że maska jest bardzo
treściwa, a jednocześnie ma się wrażenie, że jest naprawdę leciutka!
Bardzo podoba mi się jej skład. Mamy tutaj ekstrakt z figi, kwiatu
migdałowca, jest też niacynamid
czy gliceryna roślinna. Maseczki można używać na różne sposoby, ja
nakładałam w klasycznej formie — z reguły po peelingu i zmywałam
kilkanaście minut później. Moja cera jest mieszana i ta maska sprawdza
się na niej naprawdę dobrze! Powiedziałabym nawet, że z każdą kolejną
aplikacją, odniosłam wrażenie, że te efekty są jeszcze lepsze. Przede
wszystkim bardzo dobrze napina buzię i ją wygładza. Odniosłam wrażenie,
że jej aplikacja robi taki hm... lifting? :D
Na pewno wiecie, co mam na myśli! Dla mnie to taki trochę bankietowy
produkt, bo efekty są widoczne od pierwszego użycia. Buzia staje się od
razu rozpromieniona i bardziej nawilżona. Z każdą kolejną aplikacją jest
jeszcze lepiej. Jeżeli szukacie czegoś, co fajnie sprawdzi się właśnie
na różnego rodzaju 'większe wyjścia', to ta maska bez wątpienia będzie
strzałem w dziesiątkę.
Nakładam ją zawsze na jakieś 15-20 minut.
Po tym czasie maska pomimo swojej dosyć treściwej formuł naprawdę fajnie
się wchłania! Nadmiar produktu zmywam chusteczką, a potem jeszcze
dobrze domywam ją wodą. Dodam też, że ten kosmetyk nie wpłynął w żadnym
stopniu źle na stan mojej buzi. Maseczka nie podrażnia, nie zapycha,
wręcz przeciwnie — bardzo przyjemnie działa.
Fajnie, że Miya wypuszcza coraz to ciekawsze kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Czy znacie już tę maseczkę? Jak się u Was sprawdza?
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Fajna się wydaje. Ogólnie dawno nie miałam kosmetyków Miya i ostatnio marka mocno mnie zaskoczyła wypuszczając wody perfumowane :D
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze czeka, podobnie jak wersja nawilżająca. Coś ostatnio mi się nazbierało maseczek nawilżających, ale nic nie szkodzi nic się nie zmarnuje :D
OdpowiedzUsuńNie miałam tej maseczki ale chętnie bym ją wypróbowała.
OdpowiedzUsuń