Cześć, dzień dobry!
Dwa pierwsze miesiące nowego roku za nami. Kiedy to minęło? Nie wiem, ale wiem, że muszę/chcę nadrobić nowości i zużycia z tego czasu. Zacznijmy przyjemnie, czyli właśnie... od samych nowości. Tych było całkiem sporo, większość już Wam pokazywałam, ale nie może zabraknąć podsumowania. Zapraszam.
Styczniowe i lutowe nowości
Jak zwykle nie jestem przekonana, ale chyba... chyba! pierwszymi nowościami stycznia było pudełko Veganuary, które otrzymałam w ramach współpracy z Pure Beauty. Co w środku? Same perełki, które zresztą już Wam pokazywałam. ♥ To produkty do pielęgnacji twarzy i włosów od marki Garnier. Mam tutaj płyn micelarny, bananową maskę, serum z witaminą C, krem i szampon z serii Goodbye Damage i jeszcze nawilżającą maseczkę.
No właśnie, a skoro mowa o Veganuary to czas na drugą przesyłkę z tej okazji, której Wam jeszcze nie pokazywałam. Tym razem bezpośrednio od marki Garnier. W tym uroczym pudełku znalazłam szampon i krem z serii Goodbye Damage, a także nawilżającą emulsję oczyszczającą. Powiem Wam, że używam jej od kilkunastu dni i naprawdę jest WOW! Na pewno przygotuję na jej temat osobny wpis. Dalej ta sama nawilżająca maseczka i jeszcze kolorowe kosmetyki od Nyx, a konkretnie klej do brwi i kredki do malowania.
Kolejne nowości to box o wdzięcznej nazwie Hello Winter od Pure Beauty. Achhh ileż w środku było wspaniałości! Wszystko dokładnie Wam już pokazywałam. Baaa, część produktów nawet już zdążyłam zużyć i oczywiście jak zwykle — podzieliłam się z najbliższymi.
Kolejny box PB tym razem o wyjątkowej nazwie Serumixuj. A w środku jak sama nazwa wskazuje — wyjątkowe sera do porannej i wieczornej pielęgnacji twarzy. Nowością dla mnie było właściwie tylko serum z witaminą C od L'oreal Paris, bo pozostałe produkty już nie tylko znam, ale i lubię!
Box z kosmetykami Mixa był poświęcony w całości pielęgnacji ciała, ale i twarzy. Tak! Mam tutaj baaaardzo uniwersalne produkty, które już zagościły w mojej łazience.
Szaleństwo? Kosmetyczne. :) Kolejny box z produktami do pielęgnacji włosów i skóry głowy, które powstał we współpracy z marką Vichy.
Teraz czas na prezentację walentynkowego boxa o nazwie With Love. W jego wnętrzu znalazło się sporo wspaniałości do pielęgnacji włosów, twarzy, no i oczywiście ciała. Wszystko Wam już pokazywałam, a o maseczkach i soli do kąpieli nawet pisałam trochę więcej!
Na urodziny, które miałam chyba ze 2 lata temu, otrzymałam m.in. bon do sklepu Basiclab. Postanowiłam w końcu go wykorzystać, a to dlatego, że ciekawiło mnie kilka kosmetyków. Do swojego koszyka wrzuciłam delikatny żel do mycia ciała, wygładzający żel przeciw niedoskonałościom i jeszcze prebiotyczny spray do ciała. Jak widzicie, dostałam sporo fajnych gratisów, a do całości dopłaciłam 143,74 zł.
A skoro już mowa o urodzinach to teraz czas na wyjątkowy prezent, który dostałam od mojej kochanej Zaczarowanej. ♥ Zdjęcie zrobione mikserem, ale nawet nie wyobrażacie sobie, ile co roku radości sprawia mi to, że Ania zawsze pamięta o moim małym święcie. Tym razem oprócz ulubionych słodyczy i pięknego liściku, dostałam kosmetyki Bell z najnowszej serii, która powstała we współpracy z Peachee. Mam tutaj róż i pomadkę do ust. Tego drugiego produktu używam tak intensywnie, że praktycznie już mi się kończy! Powiedzieć, że jest miłość to ZA MAŁO!
Z tej kolekcji Bell kupiłam sobie jeszcze cień do powiek i korektor pod oczy. Te produkty również polubiłam, ale o tym kiedy indziej. W Rossmannie wrzuciłam do koszyka trzy opakowania płatków pod oczy, naturalną wcierkę do skóry głowy, no i jeszcze nawilżający szampon. Za całość zapłaciłam około 94 zł.
Mam też box PRZYGOTUJ SKÓRĘ NA WIOSNĘ od PB i L'oreal Paris. W środku kwas hialuronowy, serum pod oczy, no i jeszcze SPF. ♥♥♥
A tutaj ogrom wspaniałości, które dostałam od marki Joanna. ♥♥♥ Co znalazło się w środku? Wszystko! Sporo szamponów, a także maska, odżywki i sera z lubianej przeze mnie serii PEHology. Miałam już okazję używać tych produktów i wiem, że są naprawdę fajne. Oprócz tego równie dużo kosmetyków do pielęgnacji ciała, a konkretnie owocowe i bardziej kremowe żele pod prysznic z serii Naturia i Sensual. Część z tych produktów mam już w użyciu, podzieliłam się też nimi z najbliższymi. :)
A tutaj jeszcze dosłownie i w przenośni — ciepła przesyłka z kosmetykami La Roche-Posay. Już zdradzam, co znalazło się w środku, ale przygotuję jeszcze osobny wpis na jej temat. A jak już widzicie... zdecydowanie jest o czym napisać!
Ile kosmetyków przybyło mi w styczniu i w lutym? Dużo. :P Na zakupy wydałam łącznie około 238 zł, ale kupiłam tylko potrzebne produkty i takie, które naprawdę bardzo mnie ciekawiły. Wiem, że wydaje się, że tych nowości jest baaaardzo, bardzooo dużo, ale trochę rzeczy u mnie nie zostało. Zawsze staram się podzielić z najbliższymi, no i mogę przyznać, że owszem, mam trochę zapasów, ale praktycznie nawet nie na tyle, aby bardzo mnie to przytłaczało. Myślę, że jeszcze kilka miesięcy regularnego zużywania i będzie GIT! :) Czasy, kiedy cieszyły mnie tony kosmetyków... dawno minęły. Na szczęście.
Jak podobają Wam się te produkty?
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Jakie bogactwo kosmetyków :) znam produkty l'Oreal i Garnier, obie marki bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńSame cuda :) Ciekawi mnie wcierka - na pewno ją kupię, bo mam na wish list :)
OdpowiedzUsuńsporo świetnych nowości :D
OdpowiedzUsuńA to ja więcej hahahah
OdpowiedzUsuńMnie przytłacza samo patrzenie na tyle nowości :D Ale najważniejsze, że nic się nie marnuje :)
OdpowiedzUsuńSporo nowości, miłego testowania :)
OdpowiedzUsuńMnie również kosmetyczne zapasy zaczęły przytłaczać, dlatego zaczęłam detoks zakupowy ;)
OdpowiedzUsuń