Regenerująco-odżywczy krem do twarzy z masłem shea Call Me Later — Miya Cosmetics
Od producenta: Regeneruje i odżywia, nawilża, wygładza oraz poprawia jędrność. Dzięki lekkiej, kremowej formule QuickAbsorb szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. Pokochasz jego delikatny zapach i chwilę regeneracji tylko dla siebie.
Opakowanie: Krem jest zamknięty w wygodnej tubce o pojemności 75 ml.
Konsystencja: Ma jasny kolor, jest gęsta i kremowa.
Zapach: Jest bardzo lekki i przyjemny. Zdecydowanie umila stosowanie.
Cena/dostępność: W cenie regularnej ten krem kosztuje około 30 zł, ale można go upolować nawet za około 16 zł. Ja testuję go dzięki współpracy z Pure Beauty, a Wy możecie go kupić zarówno stacjonarnie, jak i online. Jest dostępny w bardzo dużej liczbie sklepów. :)
Moja opinia: Ten krem od Miya Cosmetics, podobnie jak i inne egzemplarze z tej marki, jest zamknięty w wygodnej, plastikowej tubce o pojemności 75 ml. Samo opakowanie czeka z kolei w kartoniku, na którym znajdziemy podstawowe informacje dotyczące sposobu użycia, czy tego, jakie składniki goszczą w środku tego produktu. W tym miejscu dodam też, że opakowanie jest bardzo wygodne - uwielbiam takie tubki, bo mogę później bez trudu, je przeciąć i zużyć całość, bez obaw o to, że nadmiar produktu pozostał w środku, a ja go wyrzuciłam. :) Szczególnie że konsystencja tego kremu jest całkiem gęsta! Taka przyjemnie kremowa, ma jasny kolor i bardzo łatwo rozprowadza się po twarzy. Ja używam tego kosmetyku w wieczornej pielęgnacji, ale jeżeli Wasza cera potrzebuje mocniejszego nawilżenia i odżywienia, to zapewne będzie świetny również do stosowania na dzień. Ja akurat nie mam większych problemów z nadmiernym przesuszeniem cery, dlatego stosowanie tego produktu na noc, jest dla mnie wystarczające.
Wspomnę jeszcze o zapachu, który jest dosyć charakterystyczny — delikatny, a zarazem z takimi charakterystycznymi nutami. Zdecydowanie umila aplikację, chociaż jest wyczuwalny głównie podczas rozsmarowywania tego produktu po twarzy. No i od razu dodam, że ten krem bardzo łatwo się rozprowadza — nie roluje się, ładnie się wchłania i nie pozostawia na twarzy lepkiej, nieprzyjemnej warstwy. Wręcz przeciwnie! Sprawia, że skóra robi się mięciutka, taka jedwabiście gładka. Wręcz chce się jej dotykać, ale oczywiście nie przesadzam, żeby nie przenosić na twarz niepotrzebnie jakichś zanieczyszczeń. :D :D
Gdybym miała wskazać, czy ten krem jest lekki, czy raczej taki mocniejszy, to zdecydowanie wskazałabym, że działa on tak o wiele intensywniej. Dzięki temu, że konsystencja jest otulająca, to ten kosmetyk będzie super na jesień, zimę, czy nawet po kuracjach z kwasami. Zaczęłam go stosować, kiedy miałam trochę przesuszoną skórę pod nosem i naprawdę fajnie sobie z tym poradził. Dodam też, że mam cerę mieszaną, a ten krem fajnie ją uspokaja i mocno odżywia.
To w sumie najtreściwszy krem z Miya Cosmetics, jaki miałam okazję używać, ale zdecydowanie jest OK! Szczególnie, jeżeli Wasza skóra potrzebuje intensywnej regeneracji i nawilżenia.
Miałyście już okazję go wypróbować?
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK
Miałam go już kiedyś, ale mnie zapchał. Widziałam, że teraz te kremy są w nowej lżejszej wersji i je chętnie bym sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńTego nie miałam, ale lubię różową wersję :)
OdpowiedzUsuń