Cześć, dzień dobry,
chociaż jeszcze kilka lat temu w ogóle (o zgrozo!) nie stosowałam kremów SPF, teraz nie wyobrażam sobie bez nich swojej pielęgnacji. Bardzo ucieszyłam się z mgiełki ochronnej od Clochee, którą znalazłam w ostatniej edycji boxa Pure Beauty Endless Bloom. Jeżeli jesteście ciekawi, jak się u mnie sprawdziła, to zapraszam do dalszej części dzisiejszego wpisu.
Mgiełka ochronna na makijaż SPF50+ — Clochee
Od producenta: Już od teraz możesz się cieszyć bardzo wysoką ochroną przeciwsłoneczną w nowej odsłonie i to każdego dnia! Mgiełka ochronna na makijaż SPF 50+ to produkt must-have. Zapewnia, potwierdzoną badaniami, bardzo wysoką ochronę SPF 50+ przed promieniowaniem UVB/UVA. Zawiera w sobie aż 6 ochronnych filtrów UV. Co najważniejsze działa szybko, higienicznie i nie pozostawia śladów. Nie musisz się martwić o swój makijaż. Nie zapomnieliśmy również o działaniu pielęgnacyjnym. W składzie mgiełki jest olej z awokado i olej ze słodkich migdałów, a także witamina E, które dbają o nawilżenie skóry, a jako antyoksydanty ograniczają negatywny wpływ wolnych rodników na skórę.
Opakowanie: Mgiełka jest zamknięta w butelce z atomizerem o pojemności 75 ml. Opakowanie przypomina klasyczny dezodorant.
Konsystencja: Jest bardzo delikatna i wręcz ekspresowo wchłania się w skórę.
Zapach: Taki delikatnie słodki, wyczuwam w nim gdzieś tam nuty wanilii.
Cena/dostępność: Nie widziałam tej mgiełki stacjonarnie, ale można ją łatwo upolować online. Cena regularna to około 59 zł, a w promocji można ją dorwać nawet za 44 zł. Ja swój wariant testuję dzięki Pure Beauty.
Moja opinia: Ta mgiełka jest zamknięta w bardzo wygodnym opakowaniu, które dosłownie przypomina dezodorant. Jej niewielkie gabaryty sprawiają, że sprawdzi się świetnie w trakcie podróży — można ją łatwo wrzucić do torebki. Sama aplikacja jest prosta i przyjemna, dozownik się nie zacina i pozwala na łatwe wydobycie pożądanej ilości produktu, w tym przypadku mgiełki. O konsystencji zaraz, ale wcześniej napiszę jeszcze, że bardzo podoba mi się zapach. Jest taki słodki i ma delikatne nuty wanilii. Czytałam, że dla niektórych dziewczyn pachnie kokosem, no może coś w tym jest! :) W każdym razie aromat jest naprawdę przyjemny i zdecydowanie umila codzienne stosowanie.
Ja każdego ranka sięgam po klasyczny SPF w kremie, a tej mgiełki używam do reaplikowania wtedy, kiedy mam makijaż. Produkt w takiej formie jest niezwykle wygodny. Po prostu psikam sobie bezpośrednio skórę — po aplikacji zauważam na niej delikatnie biały nalot, ale wystarczy wklepać kosmetyk za pomocą opuszków palców i wszystko ładnie znika. W ogóle mam wrażenie, że ta mgiełka PIĘKNIE podkreśla make-up - dzięki niej wykończenie robi się takie lekko satynowe. No super to wygląda.
W składzie znajdziemy tlenek cynku i dwutlenek tytanu, które zapewniają ochronę przed promieniowaniem, a także przeciwutleniacze, które działają antyoksydacyjnie.
Ja każdego ranka sięgam po klasyczny SPF w kremie, a tej mgiełki używam do reaplikowania wtedy, kiedy mam makijaż. Produkt w takiej formie jest niezwykle wygodny. Po prostu psikam sobie bezpośrednio skórę — po aplikacji zauważam na niej delikatnie biały nalot, ale wystarczy wklepać kosmetyk za pomocą opuszków palców i wszystko ładnie znika. W ogóle mam wrażenie, że ta mgiełka PIĘKNIE podkreśla make-up - dzięki niej wykończenie robi się takie lekko satynowe. No super to wygląda.
W składzie znajdziemy tlenek cynku i dwutlenek tytanu, które zapewniają ochronę przed promieniowaniem, a także przeciwutleniacze, które działają antyoksydacyjnie.
Na pewno Was nie zaskoczę pisząc o tym, że największym minusem tego produktu, jest dla mnie jego wydajność. Mgiełki trzeba nałożyć sporo, używałam ją może kilka, kilkanaście razy i mam wrażenie, że już się kończy. No, ale polubiłyśmy się na tyle, że na pewno do niej wrócę, a już szczególnie latem. :D
Miałyście okazję ją wypróbować? Pamiętacie o codziennej ochronie SPF?
---------------------------------------------------------------------------
Ruda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miło, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią.